Strona główna

1 punkt w Pampelunie

mruwek | 09.12.2007; 00:18
Valencia zremisowała w wyjazdowym spotkaniu z Osasuną 0:0. Obie strony miały dogodne sytuacje do strzelenia bramki, jednakże nic z tego nie wynikło. Statystycznie rzecz ujmując przewagę miała drużyna gospodarzy (więcej strzałów oraz korzystniejszy bilans przechwytów do strat). W rzeczywistości wynik chyba jednak oddaje sprawiedliwość obu zespołom. Znajdą się na pewno i tacy, którzy temu zaprzeczą powołując się na "skradziony" Valencii rzut karny po faulu Puñala na Davidzie Villi.

Miało być 4-3-3, było raczej 4-5-1. Miało być ofensywnie, było nijako. Miały być bramki, skończyło się na dwóch groźnych strzałach Silvy.

Zawsze warto, nawet po kiepskiej grze, poszukać jakichś jasnych stron. Dziś z pewnością był takową Santiago Canizares. Krytykowany w ostatnim czasie legendarny portero Valencii udowodnił, że nie zapomniał jeszcze bramkarskiego rzemiosła i tego jak się ratuje skórę swoim obrońcom. Na plus wypada również zaliczyć występ Stephena "Sunnego" Sundaya, który pokazał dzisiejszego wieczoru Davidowi Albeldzie, że ten może zacząć się obawiać o swoje miejsce w podstawowym składzie. Tyle znaczących plusów, bowiem w dalszym ciągu kuleje linia defensywy Nietoperzy, a środek pola i słowo kreatywność w tym wypadku były raczej pojęciami rozbieżnymi. Poprawna gra Javiera Arizmendiego też była w dalszym ciągu "tylko" poprawną grą, zaś wysoki poziom Davida Silvy nie może być plusem, gdyż jest zjawiskiem występującym stale w przyrodzie.

Z jednej strony zdobyć punkt na wyjeździe to zawsze lepiej niż go nie zdobyć, ale czy to wystarczy kibicom by dać czas nowemu trenerowi i może przede wszystkim dalej udzielać kredytu zaufania prezesowi Solerowi?


* Niżej podpisany doskonale wie, że powyższy artykuł ma niewiele wspólnego z typową relacją pomeczową. Ze względu na poziom rozczarowania obecną sytuacją klubu nie może jednak więcej z siebie wykrzesać.

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne