Obrona piętą achillesową
Dr Jekyll i pan Hyde – tak można określić drużynę Neville'a w meczu z Los Colchoneros. Niezłą postawę w ofensywie zawodnicy Valencii przykryli kompletnym brakiem organizacji w poczynaniach formacji obronnej. Co więcej, zaczyna martwić postawa na własnym boisku.
Oceny redakcji w skali od 1 do 10:
Diego Alves (4): Szkoda, że absolutnie fenomenalna interwencja po strzale Vietto została mocno przyćmiona przez właściwie dwie bramki dla gości. Przy pierwszej z nich pewnie można było zrobić więcej, przy trzeciej przydarzyła mu się już niestety konkretna wpadka.
Cancelo (4,5): Brakowało mu przebojowości, którą pokazywał nieraz w tym sezonie. W grze defensywnej radził sobie przyzwoicie, choć można zapytać gdzie był przy strzale Torresa, który dał gościom prowadzenie.
Mustafi (5): Zagrał przyzwoicie, jednak trudno ukryć, że goście zbyt często dochodzili do okazji strzeleckich. Przy trzeciej bramce został w dosyć łatwy sposób „nawinięty” przez Yannicka Ferreirę-Carrasco.
Santos (2,5): Tykająca bomba. Dużo niepewności w jego poczynaniach to nic nowego. Również w tym meczu pokazał, że nie radzi sobie na tym poziomie. Druga głupio złapana żółta kartka sprawiła, że osłabił drużynę, która już się nie podniosła.
Siqueira (6): Brazylijczyk zaprezentował się bardzo dobrze w starciu ze swoimi byłymi kolegami. Nie bał się brać na siebie ciężaru gry na lewej stronie, przyspieszał. To po jego akcji i podaniu Paco pięknie wyłożył piłkę Czeryszewowi przy wyrównującej bramce.
Fuego (3,5): Przydażył mu się duży błąd przy pierwszym golu dla gości. Poza tym nie dał drużynie tyle pewności, co w meczu z Malagą.
Enzo (5): Szkoda, że musiał opuścić boisko w przerwie, bo do tego momentu grał dobrze. Kto wie, jak potoczyłyby się losy tego meczu z Enzo na murawie.
Andre (4,5): Paradoks polega na tym, że był najwięcej biegającym zawodnikiem Valencii, a jednak jego wkład w grę drużyny był niestety marny. Było to bardziej bieganie za przeciwnikiem niż konstruowanie. Środek pola, z nim na czele, zdecydowanie rozczarował.
Feghouli (4,5): Zagrał lepiej niż w poprzednich meczach. Wciąż ma bardzo dobre przyspieszenie i był pod tym względem najlepszy z całej ekipy, ale brakuje pewności i dokładności w końcowych fazach akcji.
Czeryszew (7): Kolejny świetny mecz Rosjanina na Mestalla. Niestety również okupiony kontuzją. Zanim zszedł z boiska oddał trzy groźne strzały na bramkę, z których jeden zamienił na gola.
Paco Alcácer (7): Bardzo dobre zawody Paco. Doskonale dograł głową do Czeryszewa i tym samym zaliczył asystę przy wyrównującej bramce. Szkoda, że po równie dobrym zagraniu kapitana w jednej z późniejszych akcji skrzydłowemu nie udało się trafić w światło bramki.
Danilo (4): Miał trudne zadanie zastąpienia znajdującego się w dobrej dyspozycji Enzo Pereza. Niestety nie podołał zadaniu. Nawet proste podania sprawiały Brazylijczykowi trudność. Na plus zaliczamy agresywny pressing.
Rodrigo (4): Po wejściu na boisko nie wyróżnił się niczym szczególnym.
Negredo (-): Zagrał krótko i był niewidoczny, choć zdążył zaistnieć przed wejściem na boisko, gdy sztab szkoleniowy nie mógł się zdecydować, czy na murawę ma się zameldować on czy Abdennour.
Neville (3): Gdzie kucharek sześć... Trudno winić Neville'a za wszystkie niepowodzenia Valencii, również w tym meczu. Mówiąc kolokwialnie – Anglik gra tym, co ma. Santos na środku obrony to tykająca bomba, Enzo – wiecznie kontuzjowany, Alves wciąż potrzebuje ogrania. Niemniej jednak za takie sytuacje jak ta z Negredo i zamieszaniem przy jego wejściu odpowiedzialność spada na Neville'a. Chaos – to chyba najlepsze słowo.
Kategoria: Składy | Źródło: własne