Strona główna

Podział punktów na Mestalla

Bartłomiej Płonka | Arkadiusz Bryzik | 25.01.2014; 22:07

Przełamania brak

Kiedy po pierwszej połowie piłkarze obu drużyn opuszczali murawę Mestalla wydawało się, że po wznowieniu gry będziemy oglądać ciąg dalszy padających goli. Tak się jednak nie stało, a wynik 2:2 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego Borbalána. Autorami bramek dla Los Ches byli Paco i Jonas, natomiast dla przyjezdnych trafili Cordoba i Garcia.

Podobnie jak większość kibiców, tak i Juan Antonio Pizzi ostatni pojedynek z Malagą uznał za nienajgorszy i postanowił nie zmieniać nic w wyjściowym składzie. Na Mestala wybiegła identyczna jedenastka, jak ta na La Rosaleda na ataku z Paco i rozgrywającym setny mecz w La Liga, Jonasem na skrzydle. W zespole przyjezdnych Alvesa niepokoić mieli Cordoba i Garcia wspomagani przez skrzydłowych – Simao i Stuaniego.

Spotkanie rozpoczęło się w sposób wymarzony dla Espanyolu. Pojedynek główkowy wygrał John Cordoba, piłkę zgarnął Sergio Garcia i w asyście dwóch defensorów odegrał do partnera z ataku. Po fantastycznym strzale Cordoby sprzed pola karnego skapitulować musiał Alves. Scenariusz dla piłkarzu Aguirre najlepszy z możliwych – prowadzenie już po trzech minutach.

Podrażniona stratą bramki Valencia szybko ruszyła do odrabiania strat i błyskawicznie zrobiło się 1:1. Dobrej piłki od Banegi wprawdzie nie sięgnął Jonas, lecz w idealnym miejscu znalazł się Paco Alcacer. Przyjezdni skonsternowani widząc, że sędzia trafienie uznał, bowiem ci domagali się innego werdyktu w postaci spalonego. O tym, że nie ma o ofsajdzie mowy pokazały powtórki.

Kontrolę nad spotkaniem powoli przejmowała Valencia. Sprytnie, z bardzo dalekiej odległości próbował Daniel Parejo chciał zaskoczyć Kiko Casille. Nienajgorsze zawody rozgrywał także Anders Guardado. Meksykanin raz świetnym zagraniem obsłużył Piattiego, którego uderzenie później zostało przyblokowane. Argentyńczyk zabrał się, więc za wykonanie rzutu rożnego. Dośrodkowana w pole karne futbolówka spotkała się z Jonasem. Brazylijczyk uderzył mocno i precyzyjnie, czym dał Blanquinegros prowadzenie. Tym samym przełamał złą passę dziewięciu spotkań bez gola. 2:1.

Kilka minut później korner wywalczyli Katalończycy. Bardzo blisko gola był stoper, Diego Colotto, lecz zamierzającą do siatki futbolówkę tuż sprzed linii bramkowej wybił Guardado. Espanyol na tym nie poprzestawał i jeszcze przed zejściem do szatni szukał wyrównania. Znalazł je z pomocą Jeremy`ego Mathieu, który faulował Johna Corodbę, a że całe zajście miało miejsce w szesnastce arbiter wskazał na wapno. Piłkę w siatce pewnym strzał umieścił Sergio Garcia.

Po przerwie można było się spodziewać, iż gole na pewno będą padać, a spotkanie zdominować będzie chciała walencka ekipa. Tak też było, ale chcieć nie znaczy móc. Przez pierwsze 15, 20 minut, w szeregach gospodarzy widać było mnóstwo niedokładności i niechlujności. Okazje do zdobycia bramek mieli za to kontrujące „Papużki”. Cordoba po przejęciu szybko ruszył i przerzucił piłkę do Garcii, ten okazał się lepszy od Costy, ale jego strzał powędrował nad bramką. Chwilę później Ricardo znów przegrał pojedynek, tym razem z Cordobą i podobnie jak wcześniej, napastnikowi zabrakło precyzji.

Pereira, Jonas, Parejo, Pereira – taką drogę przebyła piłka, by dalej spotkać się z ręką Fuentesa w obrębie pola karnego. Podopiecznym Pizziego z pewnością należał się rzut karny, wiedzieli o tym wszyscy, jedynie sędzia Borbalán pozostał niewzruszony. Grę miejscowych ożywił wprowadzony z ławki Michel. Wychowanek klubu postanowił wziąć prawy w swoje nogi i huknął z 30 metrów na bramkę Casilli. Golkiper Espanyolu dał znać o sobie popisując się dobrą paradą.

Rozpaczliwe ataki walenckiej drużyny nie przyniosły skutku. Choć do końca spotkanie mogło trzymać nas w napięciu nie zdarzyło się nic, co mogło zmienić wynik spotkania. Na Mestalla zostało tylko jedno oczko i rozczarowanie, natomiast wobec porażki Sevilli strata do siódmego miejsca, mogącego dać kwalifikacje Ligi Europejskiej zmniejszyła się do sześciu punktów. Póki co styl gry Valencii się poprawia, z kolei wyniki już nie. Za tydzień zadanie jeszcze trudniejsze – wizyta na Camp Nou.

Valencia CF - Espanyol 2:2 (2:2)

Gole: Paco (6. min.), Jonas (33. min.) - Cordoba (3. min.), Garcia (45+1. min.)

Valencia: Diego Alves, Joao Pereira, Ricardo Costa, Mathieu, Guardado, Oriol Romeu, Parejo (Canales, m.75), Banega (Míchel, m.63), Jonas, Piatti, Paco Alcácer (Pabón, m.81).

Espanyol: Casilla, Javi López, Colotto, Héctor Moreno, Fuentes, Víctor Sánchez, Abraham (Raul Rodríguez, m.90+), Stuani, Sergio García, Simao (Víctor Álvarez, m.88), Córdoba (Álex, m.79).

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne