Strona główna

Wyszarpane zwycięstwo

Bartłomiej Płonka | Arkadiusz Bryzik | 25.09.2013; 22:03

Valencia znów lepsza od Granady

Pomimo słabiutkiej gry „Nietoperzom” udało się wyszarpać zwycięstwo na Nuevo Los Carmenes. Trzy punkty w ostatniej akcji meczu zapewnił Jonas, który wykorzystał dogranie Sergio Canalesa. Jak widać, umiejętność strzelania goli w końcówkach wciąż nie szwankuje w szeregach Blanquinegros!

Obie drużyny przystępowały do meczu z nadzieją, iż nie zakończą go bez choćby punktu. Djukić nic, poza jedyną wymuszoną zmianą, w porównaniu do spotkania z Sevillą nie mieszał. Kontuzjowanego Ricardo zastąpił Victor Ruiz.

Początek starcia był dość wyrównany, ale okazje stwarzali gospodarze. Strzałami z główki Alvesa nie zaskoczył jednak ani El Arabi, ani Diego Buonanotte. Brazylijskiego bramkarza strzałami z dystansu straszył również skrzydłowy Granady, Michael Pereira, ale robił to zbyt często i w większości przypadków zachowywał się zbyt egoistycznie.

Poza uderzeniami Fede i Postigi – zresztą słabymi - oraz jednym dograniem ze skrzydła Pabóna Valencia nie zaproponowała nam nic w pierwszej części gry. Granada nie była wcale lepsza. Cały ten pojedynek, a w szczególności pierwsza połowa była antyreklamą hiszpańskiej piłki, a kibicom siedzących na Nuevo Los Carmenes mogło chcieć się spać.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił, choć oglądaliśmy nieco więcej uderzeń na obie bramki, lecz żadne z nich nie było na tyle dobre, by piłka mogła znaleźć drogę do siatki. Ze strony gości szanse miał Andres Guardado. Meksykanin wjechał w środek pola Andaluzyjczyków, oddał strzał, ale piłka poleciała wprost w Roberto.

Granada odpowiadała tym samym, a Alves wcale nie musiał zbytnio się wysilać. Najlepszą ze wszystkich okazji miał El Arabi. Napastnik miejscowych z ostrego kąta chciał zmieścić piłkę w bramce Diego. O swojej samolubności znów dał znać Michael Pereira, który niepotrzebnie kończył akcje złymi strzałami.

Poobijany po spotkaniu z Sevillą, Helder Postiga najwyraźniej nie wytrzymał tempa tego spotkania i w 72. minucie, z powodu braku nominalnego snajpera na ławce, na placu gry pojawił się Sergio Canales. Na szpicy wobec tego operować miał Jonas.

Końcówka meczu była taka jak całe spotkanie. Część kibiców miała zapewne nadzieję, iż może coś się zmieni, lecz nic takiego miejsca nie miało. A Valencia jak to Valencia… Kiedy wydawało się, że nic się już nie zmieni…

…padł gol! 94. Minuta, Ever Banega przejął futbolówkę w środku pola, prostopadłym podaniem uruchomił Canalesa, a ten już na pustą bramkę dograł do Jonasa, od którego piłka się tylko odbiła i przekroczyła linię bramkową!

Mecz bez historii i raczej nie będziemy go długo wspominać. Słaby, nudny, męczący, ale koniec końców zwycięski pojedynek. „Nietoperze” dopisują trzy punkty i w swojej kolekcji mają ich już dziewięć.

Granada CF - Valencia CF 0:1 (0:0)

Gol: 94 min. Jonas

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne