Strona główna

Wygrana na wagę złota!

Bartłomiej Płonka | Arkadiusz Bryzik | 26.05.2013; 22:02

Powrót na czwarte miejsce!

Piłkarze Valencii zgodnie z planem ograli Granadę i powrócili na czwarte miejsce! Zwycięstwo dał gol Roberto Soldado, zdobyty w 59. minucie spotkania. Dzisiejsza wygrana może okazać się na wagę złota, gdyż do zdobycia upragnionej pozycji brakuje naprawdę niewiele!

Podopieczni Valverde wyszli składem, który łatwo można było przewidzieć, poza Juanem Bernatem. Wychowanek klubu wreszcie dostał szanse od szkoleniowca na występ od pierwszej minuty. Tak jak pisaliśmy, mecz poprzedziła minuta ciszy, a piłkarze na boisku wyszli z czarnymi opaskami. To wszystko ku czci zmarłego w sobotę Antonio Puchadesa, wielkiej legendy walenckiego klubu.

Już na samym początku świetną okazję miał Daniel Parejo, ale Hiszpan zupełnie niepotrzebnie nie strzelał, a chciał wyłożyć futbolówkę Roberto Soldado. W całej sytuacji najbardziej zorientowany okazał się Siqueira i wybił piłkę. Chwilę później niewiele brakowało Granadzie. Niezłe uderzenie z rzutu wolnego oddał Nolito, jednakże bramki nie było.

W 6. minucie fani Valencii przygotowali kapitalną oprawę, jeszcze raz ku czci Antonio Puchadesa. Całe Mestalla wstało z miejsc, zaczęło klaskać, a wywieszone zostały flagi i transparenty związane z legendą Blanquinegros. To wszystko poprzez fakt, iż Puchades występował z numerem 6.

Po szybkim początku, spotkanie później nieco się uspokoiło z przewagą miejscowych. Bardzo często mogliśmy zobaczyć dośrodkowania czy to z lewej czy prawej strony. Andres Guradado, Joao Pereira czy nawet Jeremy Mathieu za wszelką cenę chcieli znaleźć w polu karnym Roberto Soldado. Za każdym razem czegoś brakowało. A to „Żołnierz” był spóźniony, a to dośrodkowanie ciut za mocne lub strzały Roberto posyłane były obok słupków i poprzeczki.

Natomiast nie zabrakło kontrowersji. W jednej z akcji Siqueira wskoczył na chcącego strzelać głową Pereirę, Portugalczyk padł na ziemię, ale sędzia – mimo usilnych protestów kibiców i piłkarzy miejscowych – na wapno nie wskazał. A Piłkarze Granady najwyraźniej wiedzieli co się święci w Sewilli, na spotkaniu Zaragozy i niespecjalnie próbowali zagrażać bramce Vicente Guaity wiedząc, że utrzymanie mają w zasadzie pewne.

Z kolei fani Valencii za każdym razem kiedy do piłki dochodził David Albelda nagradzali go brawami. A to, dlatego, iż to być może ostatni mecz wielkiego El Capitano na Mestalla. Już przed spotkaniem, przy minucie ciszy, czy prezentacji można było zauważyć wielkie wzruszenie u Albeldy, któremu z pewnością zakręciła się łezka przed czy po meczu.

Niestety po pierwszej połowie żadna z drużyn nie oddała celnego strzału. Może i początek starcia zwiastował więcej, ale i tak oglądaliśmy przyzwoite widowisko. Jedyne, czego brakowało to strzałów, bo ich mieliśmy mało, nie wspominając już o celnych, gdyż tych nie było w ogóle.

Obraz gry po przerwie nie uległ zmianie. Ledwo co rozpoczęła się druga odsłona a już mieliśmy koleją okazję „Nietoperzy”. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego szanse na piątego gola w sezonie miał Ricardo Costa. Obrońca oddał groźny strzał po koźle, ale koniec końców piłka przeniosła się nad poprzeczką. Tymczasem David Albelda schodząc w 55. minucie znów dostał sporą porcję owacji od fanów.

Niemal godzinę – tyle czekali kibice Valencii by tego wieczoru wpaść w ekstazę. Wreszcie w 59. minucie, Banega rozprowadził piłkę do boku, tam był Pereira, który dośrodkował w pole karne, a tam na czwartym metrze Soldado uprzedził Mainza i strzałem głową pokonał Roberto, zdobywając 99 bramkę w La Lidze! 1:0!

Niedługo po tym mogło być 2:0. Canales świetnie obsłużył Jonasa, jednakże strzał Brazylijczyka obronił Roberto. W czasie spotkania napływały do nas bardzo ważne i radosne informacje z Baskonii. Real Madryt prowadził z Sociedad i na tamtą chwile „Nietoperze” mieli trzy punkty więcej od Erraela!

Valencia nie wykorzystywała kolejnych okazji. Banega czy Jonas nie zdołali pokonać Roberto mimo całkiem dogodnych sytuacji. Później Valencia w końcówce nieco oddała inicjatywę Granadzie. Piłka nawet znalazła drogę do siatki Guaity, ale gospodarzy uratował spalony. Valencia swoją przewagę utrzymała do końca meczu utrzymała, lecz niestety tej sztuki nie dokonał Real Madryt. Stołeczni mimo prowadzenia 2:0 i 3:2 koniec końców zremisowali z Baskami 3:3.

Sytuacja przed ostatnią kolejką jest jasna. Przede wszystkim Valencia zależna jest tylko od siebie i jeśli za tydzień Blanquinegros ograją Sevillę będą mieć Ligę Mistrzów!

Tymczasem zapraszamy do wyboru najlepszego gracza meczu, przedstawienia swojego typu odnośnie ostatniego ligowego spotkania z Sevillą.

Skrót meczu

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne