Strona główna

Zwycięstwo bez fajerwerków

Bartłomiej Płonka | Arkadiusz Bryzik | 18.05.2013; 20:00

Pierwszy gol Mathieu

Spotkanie nieopodal Madrytu, na Coliseum Alfonso, nie dostarczyło kibicom zbyt wielu emocji. Miejscowe Getafe ostatecznie nie dało rady przeciwstawić się Valencii, która trzy punkty zdobyła dzięki fantastycznej bramce Jeremy`ego Mathieu!

Dla miejscowych fanów Valencia najwyraźniej okazała się mało atrakcyjnym rywalem i mecz na Coliseum Alfonso oglądała garstka kibiców Getafe. Natomiast nie zawiedli sympatycy Blanquinegros, którzy na stadion zameldowali się bardzo licznie. A pojedynek wcale nie był o pietruszkę, a o europejskie puchary. Gospodarze walczyli o Ligę Europy, przyjezdni o elitarną Champions League.

„Nietoperze mogli udanie rozpocząć mecz. Andres Guradado dośrodkował w pole karne, piłka przeleciała Moyę i spadła na głowę Roberto Soldado. Snajper Valencii uderzył „nijako” i ostatecznie futbolówka wylądowała nad poprzeczką bramki Getafe.

W 10. minucie po zagrożeniu w polu karnym miejscowych jeden z obrońców Getafe wybił piłkę i równocześnie otworzył szanse na dojście do sytuacji sam na sam Laficie, jednakże czujny był Vicente Guaita i szybko wyszedł z bramki i wybił futbolówkę jeszcze przed polem karnym. Chwilę później znów gorąco zrobiło się pod bramką Los Ches. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego główką, tuż obok słupka strzelał Fede Fernandez.

Przez bardzo długi czas oglądaliśmy nudne widowisko, działo się niewiele. Brakowało groźnych strzałów, sytuacji podbramkowych. I kiedy wydawało się, że do szatni oba zespoły zejdą nie tracąc żadnego gola Jeremy Mathieu dał prowadzenie przyjezdnym! Ever Banega przed polem karnym wyłożył futbolówkę Francuzowi, a ten z niełatwej pozycji oddał fantastyczny strzał lewą nogą! Que golazo!

Ci, którzy myśleli, że po kwadransie przerwy mecz nieco się ożywi mocno się pomylili. W drugich 45 minutach obraz niemalże bliźniaczy do tego z pierwszej części. Pierwsi niezłą okazję stworzyli sobie gracze Getafe. Strzał Lafity z jedenastego metra wypłać zdołał Vicente Guaita.

Pięć minut później wynik podwyższyć powinna Valencia. Soldado kapitalnym przyjęciem oszukał defensora Getafe, po czym oko w oko stanął z Moyą. Dobrze ustawiony golkiper Azulones wyczuł intencje snajpera i obronił próbę przelobowania.

Zespół Ernesto Valverde miał dużą przewagę. Pomóc kolegom w wpakowaniu piłki do siatki miał wchodzący z ławki Sofiane Feghouli. Algierczyk robił zupełnie co innego i chyba najbardziej irytował w obozie Valencii. Skrzydłowy miał, co najmniej dwie bardzo dobre sytuacje, gdzie zachował się zbyt egoistycznie i sam próbował kończyć akcję z nieudanym skutkiem.

Piątego gola w sezonie skompletować mógł Ricardo Costa. Stoper znów kapitalnie wywalczył sobie pozycję, oddał mocny strzał głową, ale bardzo ładną interwencją popisał się Miguel Moya. Ostatnie kilka minut to próby ataków Getafe, jednakże żadnej okazji stuprocentowej piłkarze gospodarzy sobie nie stworzyli i mecz zakończył się wynikiem 0:1.

Pojedynek ten, nie powalił na kolana chyba nikogo. Valencianiastas tym razem nie byli tak brutalni dla swoich przeciwników i zaaplikowali im tylko jedną bramkę, która dała skromne i ważne zwycięstwo. Wciąż trwa walka o Ligę Mistrzów. Sociedad i Valencia mają po 62 punkty i na dwie kolejki przed końcem ciągle nie wiemy, kto zdobędzie upragnioną pozycję.

Tymczasem zapraszamy do wyboru najlepszego gracza meczu, przedstawienia swojego typu odnośnie spotkania z Granadą.

Skrót meczu

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne