Strona główna

Liga Mistrzów znacznie się oddaliła

Bartłomiej Płonka | Arkadiusz Bryzik | 28.04.2013; 22:59

Valencia nie dała rady

„Pod presją osiągamy lepsze wyniki” – tej wypowiedzi Ernesto Valverde zaprzeczyło widowisko na Anoeta. Nietoperze mimo niezłej gry polegli w kraju Basków 2:4 i strata w tabeli do Realu Sociedad wzrosła do pięciu punktów, poprzez co elitarna Champions League znaczenie się oddaliła…

Z każdą godziną zbliżającą się do spotkania serca kibiców Nietoperzy biły szybciej. Wszyscy wiedzieliśmy jaki to arcyważny mecz. Walka toczy się o dużą stawkę, o Ligę Mistrzów, o 20 mln euro!

Skład jaki do boju wysłał Ernesto Valverde wydawał się najmocniejszy z możliwych. Nie było niespodzianek, w bramce Alves, w obronie Pereira, Ricardo, Mathieu i Cissokho, środek pola dla Albeldy, Parejo i Banegi, na skrzydła powędrowali Feghouli i Jonas, a atak obsadzony był osobą Roberto Soldado. Gospodarze także bez sensacji.

Baskowie odważnie rozpoczęli mecz. Już w drugiej minucie Aly Cissokho nie zdołał zablokować strzału Carlosa Veli, jednakże piłka minęła słupek. Odpowiedź przyjezdnych przyszła w miarę szybko. Do rzutu wolnego niespodziewanie podszedł Jeremy Mathieu, w dodatku oddając bardzo dobre uderzenie, które Bravo musiał sparować na słupek.

Także i Ever Banega chciał zaskoczyć golkipera rywali strzałami zza szesnastki. Groźne pod bramką Los Ches zrobiło się kiedy w trzynastej minucie Prieto szukał drogi do siatki kolejnym strzałem z dystansu. Parę chwil później przed szansą stanął „Chori” Castro, ale w ostatniej chwili kapitalny blok postawił Ricardo Costa.

Valencia w pierwszych minutach miała minimalną przewagę, co udokumentowała bramką w dwudziestej piątej minucie! Świetnie do ataku lewą stroną podłączył się Aly Cissokho, po czym dośrodkował piłkę na piąty metr od bramki, co w pełni wykorzystał Roberto Soldado, który strzałem głową pokonał Claudio Bravo! 0:1!

Wszystko powoli zmierzało ku właściwemu. Valencia nie poprzestawała na zdobyciu pierwszego trafienia, na dodatek piłkarzom Sociedad puszczały nerwy – niech dowodem na to będzie uderzenie Veli łokciem w Roberto Soldado. Ponadto po dwóch kwadransach Baskowie powinni grać w dziesiątkę! Żołnierz spotkał się sam na sam z Bravo już przed polem karnym i chcąc wpakować piłkę do siatki snajper Valencii postanowił przelobować golkipera Basków, ten jednak zdołał sięgnąć piłkę rękoma będąc poza szesnastką! Owego zdarzenia nie chciał widzieć sędzia i jego gwizdek milczał…Skandal! Wciąż tylko 1:0.

Sociedad błąd arbitra w pełni spożytkował chwilę później. Dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał 21-letni Iñigo Martinez pokonując Diego Alvesa strzałem z woleja. Chwilę później także z rzutu wolnego nieznacznie pomylił się Carlos Vela. Remis na Anoeta po ponad dwóch kwadransach.

Co jeszcze warte odnotowania, na pięć minut przed końcem pierwszej odsłony z daleka zaskoczyć Bravo chciał Soldado, lecz na chęciach się skończyło. Do przerwy remis, który niepokoił. Wszystko wyglądało dobrze do czasu fatalnego błędu sędziego. Jak rzekł Leszek Orłowski „Jak zobaczy arbiter co zmajstrował to sam sobie powinien pokazać żółta kartkę”.

Druga połowa zaczęła się nieco ospale, aczkolwiek wciąż minimalnie przeważała walencka ekipa. Dziesięć minut po rozpoczęciu gry rzutu wolnego nie spożytkowali goście oddając futbolówkę w koszyczek Bravo. Do kolejnej kontrowersji w sześćdziesiątej piątej minucie, kiedy to Aly Cissokho wystawił ręce przed siebie będąc w polu karnym kompletnie nie zdając sobie sprawy czym może to grozić. Piłka wprawdzie trafiła w daleko wysunięte dłonie Francuza, ale rozjemca tego pojedynku znów udał, że nic nie widział.

Do coraz głośniejszego głosu dochodzili Erreala. Potężny strzał z dystansu oddał grający bardzo dobre zawody Alberto De la Bella, ale całe szczęście na strachu się skończyło. Tyle szczęścia Blanquinegros nie mieli chwilę później, kiedy przy jednym z rzutów wolnych na pole karne rywala poszedł o jeden zawodnik więcej, co spowodowało kontrę miejscowych, którzy rozegrali ją w tak popisowy sposób, że można tę akcję oglądać do znudzenia. Defensorzy Valencii nie mieli nic do powiedzenia. Strzelcem gola „Chori” Castro. Szaleństwo na Anoeta, 2:1 dla Basków.

Na tym Sociedad nie poprzestawał. Kolejne strzały oddawali choćby Castro czy Vela, jednak ekipę z Mestalla ratowały bloki Jeremy`ego Mathieu, Diego Alves lub niecelność gospodarzy. Valverde błyskawicznie reagował ofensywnymi zmianami. W odstępnie ośmiu minut na boisko zawitali Piatti, Guardado oraz Valdez.

Na niewiele się to zdało. Na cztery minuty przed końcem spotkania Prieto posłał piłkę za plecy obrońców, tam był Agirretxe, który strzałem z powietrza nie dał szans bezradnemu Alvesowi. Nadzieje kibiców Nietoperzy odżyły parę chwil później, kiedy Jonas dobił piłkę, którą wcześniej po strzale Guardado odbił Bravo. 3:2.

Valencia jeszcze miała rzut wolny, ale nic z niego nie wyszło. Natomiast gospodarze, a konkretnie Agirretxe zadali cios ostateczny. 4:2 i sędzia kończy mecz.

Przed meczem, tworząc wraz z Marcinem Śliwnickim zapowiedź do spotkania mówiliśmy, że nasze starania później zniweczyć mogą piłkarze. Zrobili to. Niedziela fatalnie zakończona. Liga Mistrzów się oddaliła. Znacznie. Za tydzień Osasuna.

Zapraszamy do wyboru najlepszego gracza meczu, przedstawienia swojego typu odnośnie spotkania z Osasuną.

Kategoria: Składy | Źródło: wlasne