Strona główna

Przypieczętowanie beznadziejnego początku sezonu

Dominik Piechota | Zdzisław Lewicki | 03.09.2012; 18:13

FC Barcelona 1:0 Valencia CF

Camp Nou znów nie zostało zdobyte! FC Barcelona po raz kolejny tryumfuje nad Valencią. Tym razem rozmiar porażki jest minimalny, choć różnica była znacząca. Dopiero w końcówce meczu zawodnicy walenckiego klubu wyzwolili siły do równorzędnej walki. Jak się okazało, było już zbyt późno.

Sytuacja w tabeli przed niedzielnym spotkaniem była dramatyczna. Tylko nieliczni mieli nadzieję na wywiezienie punktów z Camp Nou. W końcowym rezultacie do remisu zabrakło bardzo niewiele, jednak trzeba obiektywnie stwierdzić, że w przeciągu całego pojedynku stroną dominującą była Duma Katalonii.

Przed pierwszym gwizdkiem pana Pereza Lasy, doszło do uhonorowania Andrésa Iniesty. UEFA wybrała Hiszpana najlepszym zawodnikiem zeszłego sezonu w Europie. Kibice zgromadzeni na stadionie także hucznie nagrodzili 28-latka.

Mauricio Pellegrino dokonał trzech zmian w porównaniu z poprzednimi meczami. Na lewej obronie zadebiutował Aly Cissokho. Francuz zastąpił kontuzjowanego rodaka, Mathieu. Także David Albelda rozpoczął mecz od pierwszych minut. Sztab szkoleniowy nie chciał ryzykować wystawienia Fernando Gago, więc zastąpił go kapitan drużyny. Zabrakło również zawieszonego za czerwoną kartkę Ricardo Costy. Miejsce Portugalczyka na środku obrony zajął Adil Rami. Wśród rywali na ławce rezerwowych znaleźli się: Iniesta, Alba i Villa. Tymczasem okazję do debiutu w pierwszym składzie miał Alex Song.

Pojedynek rozpoczął się pod dyktando Barcelony. Wicemistrzowie kraju stale byli przy piłce i wymieniali w przeciągu całego meczu setki podań, jednak brak Iniesty nie pozwalał na stworzenie klarownych sytuacji podbramkowych.

Na początku Pedro sprawdził zwinność Victora Ruiza. Hiszpan w polu karnym zgubił rodaka efektownym zwodem, a następnie skierował piłkę w kierunku bramki, lecz jak zwykle nad bezpieczeństwem swej świątyni czuwał Diego Alves.

Dłuższe utrzymanie piłki przez walencki klub nie było możliwe, więc trzeba było próbować innych metod na zagrożenie bramce Valdesa. Najwidoczniej tego samego zdania był Tino Costa, bo rozgrywający wielokrotnie próbował zagrywać futbolówkę za linię obrony Katalończyków. Jedna z takich prób mogła zakończyć się powodzeniem, jednak techniczny strzał Roberto Soldado minął bramkę o zaledwie kilkadziesiąt centymetrów. Żołnierzowi tym razem zabrakło niewiele, bo z minięciem Pique poradził sobie doskonale.

Linia obronna Blanquinegros była w tym spotkaniu niebywale czujna. Rzadko gospodarze mogli sobie pozwolić na swobodę pod bramką. Czasami zdarzały się jednak chwile zapomnienia, bo w pewnym momencie nawet Lionel Messi był bliski strzelenia gola głową. Diego Alves, który regularnie wykazywał się nadludzkimi zdolnościami, nie pozwalał jednak na skierowanie piłki do własnej bramki.

Jedyny moment, kiedy brazylijski golkiper był bezsilny nadszedł w 22. minucie meczu. Barça rozegrała krótko rzut rożny, a piłka trafiła do Adriano. Brazylijczyk pokusił się o jeden z lepszych strzałów w życiu, a idealnie podkręcona futbolówka trafiła w okienko bramki. Zabrakło asekuranta przed polem karnym, bo wszyscy byli skupieni na kryciu wyższych rywali w pobliżu bramki. W zasadzie gdyby jakimś cudem Alves wybronił uderzenie swojego rodaka, to można by posądzić Diego o zawyżanie poziomu w lidze hiszpańskiej.

Stracona bramka nie zmieniła oblicza gry "Nietoperzy". Wręcz przeciwnie, gospodarze przejęli jeszcze większą inicjatywę aż do końca pierwszej części gry. W kolejnych minutach Pedro oraz Fabregas mieli okazje na wybicie remisu z głowy rywalom, jednak skrzydłowy przegrał pojedynek z Diego Alvesem, a rozgrywający strzelił nieznacznie obok słupka.

Dopiero druga połowa spotkania pozwalała walenckim kibicom na odrobinkę optymizmu. Taktyka drużyny wyraźnie się zmieniła, a zawodnicy wybiegli na murawę z nowymi nadziejami. Wiara w siebie, wyższy pressing i składne podania - takie nowe aspekty mogliśmy dostrzec względem pierwszych czterdziestu pięciu minut.

Jeszcze kilkukrotnie Barcelona próbowała dobić przeciwnika, jednak nieskutecznie. Pedro stale sprawdzał zwrotność Ruiza, a defensor często oblewał testy skrzydłowego. Po jednym z takich egzaminów Pedro w cudowny sposób wyłożył piłkę Fàbregasowi. Cesc "trochę" się pomylił, bo zamiast ze spokojem umieścić futbolówkę w siatce, to postraszył kibiców za bramką. Szczęścia po raz drugi próbował także Adriano, lecz boczny obrońca szybko przekonał się, że niełatwo powtórzyć takie znakomite uderzenie.

Victor Ruiz postanowił nie podłamywać się po nieudanych egzaminach skrzydłowego Azulgrany. Jak się okazało, kataloński defensor okazał się największym postrachem drużyny z rodzinnych stron. Trybuny Camp Nou zadrżały, gdy Ruiz umieścił piłkę w siatce po dośrodkowaniu Costy z rzutu wolnego. Radość została szybko przerwana przez arbitra, Pereza Lase. Sędzia w przeciągu całego spotkania często rozstrzygał kwestie sporne na korzyść gospodarzy, więc tym razem również solidarnie odgwizdał pozycję spaloną. Tradycyjnie, powtórki niczego nie dowiodły. Co najmniej dziwić może postawa realizatora, ponieważ mecze Primera División nagrywa kilkadziesiąt kamer. Ewidentnie nadmiar możliwości nie służy realizatorowi, bo nie był w stanie ukazać odpowiedniego nagrania, by rozstrzygnąć niepewność poddenerwowanych fanów.

W samej końcówce zaczęło się robić niebezpiecznie pod bramką Victora Valdesa. W kilku sytuacjach pachniało remisem, jednak szczęście nie jest stałym kompanem walenckiego klubu, o czym wielokrotnie się przekonaliśmy. Ponownie Ruiz znalazł się w wyśmienitej sytuacji podbramkowej, jednak stoper uderzył ponad bramką. W końcówce jeszcze Jonas próbował wrzucić futbolówkę "za kołnierz" wysuniętemu golkiperowi Dumy Katalonii. Próba Brazylijczyka nie powiodła się, a piłka wylądowała na górnej siatce bramki.

Goście nie oddali ani jednego celnego strzału, a statystyka posiadania piłki może dowodzić, że pojedynek dotyczył drużyn z różnych klas rozgrywkowych. W rzeczywistości remis był na wyciągnięcie ręki. Zadecydował brak precyzji lub niehumanitarne decyzje arbitra. Wielokrotnie w sytuacjach nieznaczących Perez Lasa oddawał piłkę Katalończykom, choć jego decyzje często mijały się z prawdą.

W grze VCF nie wszystko zasługiwało na potępienie. Diego Alves regularnie zachwycał swoimi interwencjami, a linia defensywna grała co najmniej na przyzwoitym poziomie. Rami oraz Ruiz czasami byli spóźnieni, ale w ogólnym rozrachunku zasłużyli na pochwałę. Cissokho zanotował niezwykle udany debiut, a Joao Pereira potwierdził, że jest najlepszym transferem w letnim okienku. Po raz kolejny możemy stwierdzić, że oczekiwany rezultat był blisko, a nam "prawie" się udało. Do tej pory bilans naszych ulubieńców wygląda następująco: prawie pokonaliśmy Real i Deportivo; prawie zremisowaliśmy z Barceloną. Przysłowiowe "prawie" w efekcie sprawia, że zajmujemy 17. pozycję w ligowej tabeli. Chociaż kilka aspektów rzeczywiście zasługuje na pochwałę, to obecna sytuacja jest krytyczna. Mauricio Pellegrino ma dwa tygodnie na uporządkowanie gry swoich podopiecznych. Zalecane jest zachowanie chłodnego umysłu, bo za sobą mamy pojedynki z "wielką dwójką". Miejmy nadzieję, że za kilkanaście dni ujrzymy diametralną odmianę i totalną dominację w ciągu pełnych dziewięćdziesięciu minut. Rywal - Celta Vigo - nie jest wymagający, ale w tabeli znajduje się wyżej od walenckiej drużyny. Kredyt zaufania dla argentyńskiego trenera jest duży, ale powoli czas zacząć go spłacać. Obecna pozycja w lidze może przyprawiać o płacz lub wielką złość, bowiem zanotowaliśmy najgorszy początek sezonu od kilkunastu lat.

Zobacz obszerny skrót meczu oraz aktualną ligową tabelę wraz ze statystykami!

Wytypuj piłkarza meczu! Zagłosuj na naszym Forum

FC Barcelona 1:0 Valencia CF

Gole: Adriano - 22 min.

Barcelona: Valdés; Alves (Jordi Alba, min.46), Piqué, Mascherano, Adriano; Cesc (Iniesta, min.64), Song, Xavi; Alexis (Busquets, min.88), Messi, Pedro.

Valencia: Diego Alves; Joao Pereira, Rami, Víctor Ruiz, Cissokho; Albelda (Gago, min.77) Tino Costa, Feghouli (Valdez, min.82), Guardado (Viera, min.77); Soldado, Jonas.

Widzów: 77 tys.

Kategoria: Składy | Źródło: Własne