Strona główna

Fernando Gago:” Żeby być wielkim, trzeba wygrywać”

Michał Świerżyński | 24.07.2012; 12:02

Wywiad z pomocnikiem

Uważa się za urodzonego zwycięzcę, zrezygnował z większej pensji aby móc znów grać w wielkim klubie. Gdy zadzwonił po niego Pellegrino, ten nie wahał się ani chwili. Wiedział, że na Mestalla może znaleźć to, czego szukał- radość z gry w piłkę. Poznajcie nowego zawodnika Valencii!

-Zdziwiłeś się kiedy zobaczyłeś 3000 kibiców Valencii na trybunie Mestalla na Twojej prezentacji?

-No pewnie. To było fajne, nie spodziewałem się tego bo wszystko wydarzyło się tak szybko… W czwartek wieczorem podjąłem decyzję, przyjechałem i widząc reakcję kibiców jestem bardzo zadowolony.

-Zdecydowałeś się w czwartek i już jesteś z drużyną na zgrupowaniu w Niemczech…

-Już wcześniej chyba wiedziałem, że przejdę do Valencii, ale decyzję ostateczną podjąłem w czwartek.

-Dlaczego piłkarz rezygnuje z pieniędzy? Miałeś kilka ofert, które były lepsze pod względem finansowym.

-Nie wiem czy była to strata pieniędzy. Piłkarz zarabia duże sumy ale dla mnie nie jest to priorytet. Pieniądze zostają w cieniu innych celów, takich jak być szczęśliwym i cieszyć się z tego co się robi. Jasne, że każdy stara się o jak najlepszą pensję za pracę którą wykonuje, jak Ty czy ja, ale czasem pojawiają się aspekty, przy których pieniądze nie grają już tak wielkiej roli.

-Sądzisz, że Valencia jest zdolna zdobyć jakieś trofeum?

-Powiedziałem to już, kiedy przyjechałem. Jakbym sądził, że to niemożliwe, zostałbym w domu i nie przyjeżdżał. Będę starał się grać tak, aby wygrywać, a nie myśleć o trzecim, czwartym czy piątym miejscu. Żeby stać się wielkimi, trzeba wygrywać.

-Już grałeś na Mestalla jako gość. Teraz będzie łatwiej?

-Grałem tu wiele razy. Grać na Mestalla to fajna sprawa- dobre boisko, kibice mocno wspierają drużynę, zawsze jest pełny… mam zamiar wykorzystać wszystkie atuty Mestalla jako gracz Valencii.

-Chciałbyś coś przekazać kibicom?

-Na boisku damy z siebie wszystko aby spełnić postawione przed drużyną cele, tech chcemy wszyscy-i piłkarze i kibice.

-Éver Banega z którym świetnie się rozumiecie, powiedział, że rozmawialiście przed Twoim przyjazdem. Jakie masz wspomnienia z okresu w Boca Juniors?

-Za dużo razem nie pograliśmy, bo kiedy przenosiłem się do Madrytu, on wchodził do pierwszej drużyny, ale jesteśmy wielkimi przyjaciółmi od dziecka, mamy wiele wspólnych wspomnień z reprezentacji.

-W jakim stopniu jego gra jest różna od Twojej?

-Nie wiem czy jest jakaś różnica… choć różnimy się. Ma świetną technikę, potrafi utrzymać się przy piłce, potrafi się zastawić… podoba mi się jego gra.

-Carlos Compagnucci, który dał Ci możliwość debiutu w rezerwach Boca Juniors jest teraz Trenerem w Valencii. Spotkanie po latach?

-W debiucie wygraliśmy 6 do 2 z River Plate. Mam z tego meczu wiele cennych wspomnień.

-Rozmawiałeś z Pellegrino przed podpisaniem kontraktu?

-Tak, rozmawiałem. Dobrze się rozumiemy, sprawy zostały postawione jasno i nie ma żadnych niedomówień pomiędzy nami. Pomógł mi w podjęciu decyzji.

-Jak Cię przekonał?

-Nie to że przekonał, bo sam podjąłem tę decyzję, ale rozmowa z nim dała mi zaufanie do transferu i trenera.

-Dlaczego wybrałeś Valencię?

-Ponieważ wszystko było jasne i każdy był zdecydowany, od prezesa klubu aż po trenera i dlatego wszystkie formalności transferowe przebiegły w tak szybkim tempie. Valencia ma dobry projekt sportowy na przyszłość i chciałbym jej pomóc.

-Jakie cele sobie postawiłeś?

-Chcę wygrywać, bo lubię wygrywać. Postaram się aby drużyna z moją pomocą osiągnęła coś ważnego. Trzeba dużo pracować na treningach, trzeba się zgrać i dążyć do wspólnego celu-tego chcemy wszyscy.

-Dlaczego zależy ci na numerze 5? To jakiś przesąd?

-Nie, lubię ten numer. Od dziecka grałem z „piątką” aż do epizodu w Boca Juniors. Potem grałem z wieloma numerami, ale „piątkę” lubię najbardziej.

-Jakie było Twoje dzieciństwo?

-Myślę, że normalne. Pochodzę z rodziny bardzo pracowitej i skromnej. Uważam się za osobę spokojną i silnie powiązaną z rodziną i przyjaciółmi.

-Zawsze lubiłeś grać w piłkę, czy kiedyś myślałeś o czymś innym?

-Kiedy skończyłem 3 lata już zacząłem grać w piłkę, na początku w dzielnicowej drużynie – Club Saavedra de Ciudadela a później grałem w Club Social Parque. Później już grałem w młodzieżowych drużynach Boca Juniors.

-Jak Cię sprowadzili?

-Był tam taki trener, który kierował zdolniejszych chłopaków żeby grali dla Boca Juniors, więc poszedłem i zostałem.

-Byłeś dobrym uczniem?

-Dobrze sobie radziłem, naprawdę. Z odrobiną szczęścia, ale skończyłem szkołę.

-Co lubisz robić gdy nie grasz w piłkę?

-Przebywać z rodziną w domowym zaciszu i odcinać się od rzeczy z piłką związanych. Myślę, że jestem normalną osobą, która potrafi żyć bez boiska.

-Uprawiasz inny sport?

-Nie za bardzo…gram w tenisa ale tak trochę.

-Ach, czyli jesteś słaby?

-Nie, ale moja żona gra dość dobrze więc ja nie mogę.

-Masz tatuaże..

-Tak, mam ich kilka i wszystkie są związane z moją rodziną. Mam wytatuowane imiona rodziców(Mama Alicia i Tata Héctor- zmarł siedem lat temu przyp.red) rodzeństwa i kuzynów.

- Jaka jest Twoja ulubiona muzyka?

-Argentyńska cumbia (muzyka latynoamerykańska z charakterystycznym rytmem- przyp.red.)

-W dzieciństwie oglądałeś mecze Valencii?

-Tak. Zawsze podobał mi się futbol, także mogłem się czegoś nauczyć z telewizji i staram się to robić bo pomaga mi to w karierze.

Kategoria: Wywiady | Źródło: Superdeporte