Strona główna

César Sánchez: "Chciałbym zostać"

Zdzisław Lewicki | 24.05.2011; 18:43

Wywiad z bramkarzem

W angielskim Tottehamie pełnił jedynie rolę rezerwowego. Powrót do ojczyzny okazał się strzałem w dziesiątkę - doskonałymi występami szybko zjednał sobie sympatię kibiców. W sobotę stanął na drodze Deportivo do utrzymania - za swój występ znalazł się w jedenastce kolejki dziennika "Marca". Wbrew powszechnemu przekonaniu dziennikarzy, 39-letni bramkarz nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Za mecz na Riazor należy ci się nota 10/10.

Wykonałem swoje zadanie. Oczywiście każdy z nas czuje się zadowolony, kiedy dobrze pracuje, ale to był szczególnie trudny dzień ze względu na położenie, w jakim znalazło się Depor. Trzeba okazać szacunek cierpiącym zawodnikom, jednak my mieliśmy swój cel. Jeśli nie Depor, spadłaby inna drużyna. Tam mogliby znaleźć się nasi przyjaciele i koledzy, jednak przede wszystkim, bronimy naszego herbu. Niezależnie od okoliczności, musimy dawać z siebie wszystko.

Czy bramkarz wie, jak przepuszczać strzały?

Nie, nie. Po pierwsze nie zaprzątasz sobie głowy etyką. Wykonuję swoją pracę, trenuję każdego dnia - robię to od lat. Muszę robić wszystko, żeby zatrzymać piłkę. Za to otrzymuję wynagrodzenie i taki jest futbol. Na pewno nikt nie traci goli celowo.

Tę szczerość pokazałeś na boisku.

To właściwe słowo. Ostatecznie taki jest twój zawód. Wiedziałeś, że Deportivo mogło się utrzymać, ale nie spadli z powodu jednego meczu. Sezon trwa 38 kolejek.

Właśnie zakończyłeś udany sezon. Optymiści mogą grać dalej w elicie?

Zostaję przy futbolu! Haha. Oczywiście, że dalej chcę grać w piłkę w grupie zawodników, których lubię. Zachowałem entuzjazm, ambicję. To był rok pełen radości, nowych doświadczeń i kontuzji. Wyzdrowiałem, lecz czasem przechodziłem trudne chwile. Trzeba przejść przez to samemu, to czyni cię lepszym piłkarzem, mimo wieku. Uczysz się, a to najważniejsze. Dla mnie nowe wyzwania są kluczowe, napędzają mnie.

Jakie jest następne wyzwanie?

Dalsza gra.

Skąd czerpiesz energię?

Cóż, limit wieku mnie nie dotyczy (śmiech). Nadszedł czas na odpoczynek. To ważny okres, trzeba zacząć przygotowania do nowego sezonu w optymalnej kondycji. Rywalizacja i regeneracja sił wymagają wielu starań, zwłaszcza jeśli zamierzasz grać nadal.

Chciałbyś zostać?

Niektórych słów nie trzeba wypowiadać. Jasne, że chciałbym zostać, ale teraz cieszę się z trzeciego miejsca, to było trudne zadanie. Udało się drugi rok z rzędu, drużyna znów wystąpi w Lidze Mistrzów i przeżyje te magiczne wieczory. Odkąd się tutaj pojawiłem atmosfera była dobra. Dlaczego miałbym nie rozumieć transferu Diego Alvesa? Klub spełnia swoją powinność, stara się poprawiać poziom tego zespołu z roku na rok.

Według zamiarów klubu, trzeci bramkarz ma trenować z pierwszą drużyną i występować w rezerwach. Twoje pozostanie nie zostało wykluczone. Będziesz walczył o koszulkę z numerem jeden?

Nie mówmy o przypuszczeniach. W razie rozpoczęcia negocjacji usiądziemy do stołu i porozmawiamy, póki co nie można wyprzedzać wydarzeń. Mój profesjonalizm i wola występowania w tej drużynie zostają na tym samym poziomie.

Gdybyś otrzymał propozycję przedłużenia kontraktu, jak długo zajęłoby ci zastanawianie się?

Rozważymy to w odpowiednim czasie. Teraz ważne są inne sprawy. Dla mnie to kwestia porozmawiania, zrozumiem każdą decyzję klubu.

Chcesz rywalizacji, prawda?

Można to różnie rozumieć. Nie ma niczego w złego rywalizacji, w tym roku pokazaliśmy się z dobrej strony dzięki świetnej atmosferze stworzonej przez Ochotorenę (trenera bramkarzy - przyp. red.) oraz pozostałych bramkarzy. Tak było od samego początku. Naprawdę lubię Guaitę, z Moyą jest dłuższa historia, bo długo był w cieniu kontuzji. Wybór bramkarza nie należy do nas, to decyzja místera.

Tutaj się zgadzamy, ale jeśli nie chciałbyś być w podstawowym składzie, nie występowałbyś na takim poziomie przez tyle lat.

Głównie ze względu na rolę. Czasem to ty dostajesz szansę, czasem inni. Wcześniej Guaita ją dostał, przed tym Moyá, a jeszcze wcześniej ja.

Opuściłeś Riazor z koszulką w rękach. Czułeś, że to był ostatni mecz?

Nie, nie. Zachowałem ją dla siebie, bo w przyszłym sezonie zmienia się sponsor. Nie czułem się tak, jakby to było moje ostatnie spotkanie w Valencii, trzeba żyć następnym dniem.

Kategoria: Wywiady | Źródło: Superdeporte | NiceSPORT.pl