Strona główna

Przed meczem z Deportivo. Akt ostatni

Dawid Siedzik | 21.05.2011; 13:59

Pożegnań ciąg dalszy

Zaledwie kilka godzin pozostało do ostatniego gwizdka Muñiza Fernándeza, wieńczącego sezon 2010/2011 hiszpańskiej La Ligi. Swój pokraczny, ligowy turnus piłkarze znad Turii zakończą w A Coruñii, gdzie miejscowe Deportivo zechce, choćby skromnym zwycięstwem, uratować ligowy byt. Deportivo – Valencia, 21:00.

Dziwny to był sezon dla Los Ches. Zanurzając się w stosie polskich porzekadeł, a szukając adekwatnego do sytuacji, zapewne wypadałoby wskazać: „Raz na wozie, raz pod wozem”. Wyświechtane, ale do nastrojów sympatyków "Nietoperzy" pasujące jak ulał. Zawrotów głowy dostawał przecież ten, kto spodziewał się stabilnej formy swoich pupili. Z trudem wyklucza się tezę o roztrzaskanych klawiaturach, zdziesiątkowanych paznokciach, wypalonych zachłannie dziesiątkach papierosów, czy wreszcie wariackich okrzykach radości - pojawiających się w trakcie oglądania kolejnych meczów. Klamrę można przystawić do wszystkich spotkań tylko jedną – działo się.

Przed sezonem, w trakcie, a zapewne i długo po nim, będziemy jeszcze świadkami sytuacji zaskakujących. Ostatnia kolejka to moment sprzyjający dla podsumowań, czy rozważań w materii przyszłości, jednak na te jeszcze przyjdzie pora.

Deportivo

Jeśli mówimy o Valencii jako ekipie kotła emocji, zrazu wyrywa się pytanie o dzisiejszych gospodarzy. Nadający uroku lidze Lotina wykrzesał ze swoich piłkarzy marniutkie pokłady. Czy miał z czego kroić, czy nie, istotnym być przestaje, gdy przypomnimy sobie taktykę "dziesięciu obrońców" (ja jej usprawiedliwić nie potrafię niczym), gdzie jej wykonawcy tylko w napadach silnej frustracji potrafią zdecydować się na wizytę w polu karnym rywali.

Śledząc poczynania Deportivo, a szczególnie drepczącego wokół ławki rezerwowych Lotiny, na wskroś jasnym staje się, iż najlepszym i najbardziej bezczelnym mordercą futbolu jest łysiejący Hiszpan. 20 meczów bez gola (sic!), średnia strzelonych bramek w okolicach 0,85, czy trzeci strzelec zespołu legitymujący się trzema bramkami (w trakcie całego sezonu!), to obraz dzisiejszego Deportivo. Nadający mu szlachectwa Manuel Pablo (pamiętający jedyne mistrzostwo zespołu) i Valeron tego obrazu zmienić już nie są w stanie.

Mecz z Valencią to dla Galicjan walka o futbolowe życie. Druga liga może oznaczać niechybną śmierć, a w najlepszym wypadku wegetację ( z takim składem, a po nieuniknionych ucieczkach, o ponowny awans może być trudno). SuperDepor ugniata w ligowej tabeli zaledwie trzy zespoły, czując oddech, tylko i aż, najbliższego z nich – Saragossy. Zwycięstwo daje pewny byt, inne wyniki zmuszą do nasłuchiwania wieści z Walencji, gdzie Real będzie próbował wydrapać komplet oczek spod nóg Levante. Optymizmem fanów Deportivo może napawać forma z ostatnich dwóch meczów.

Valencia

Gra o pietruszkę. Plan sezonowy wykonany, stąd fajerwerków spodziewać się nie powinniśmy. Ciekawych wątków możemy odnotować kilka. Odpowiednio na pewno i prawdopodobnie pożegnamy dzisiejszym meczem raptusa Cesara oraz najdroższego w historii Valencii Joaquína. Pierwszy bliski jest zasłużonej emerytury, drugiego wyglądają szejkowie z Malagi. Na boisku nie zobaczymy raczej Maty, którego czekają mecze w hiszpańskiej młodzieżówce. Do składu powinien zawitać Aduriz.

Udany czy nie - sezon dobiega końca. Oby na sam koniec z pozytywnym akcentem.

Prawdopodobne składy

DEPORTIVO: Aranzubia; Laure, Lopo, Colotto, Manuel Pablo; Juan Rodríguez, Rubén Pérez; Adrián, Valerón, Guardado; Riki.

VALENCIA: César, Bruno, Stankevicius, Dealbert, Mathieu; Joaquín, Albelda, Tino Costa, Jordi Alba; Soldado i Aduriz.

Kategoria: Ogólne | Źródło: Superdeporte | własne