Strona główna

Słoneczne, leniwe zwycięstwo

Rivv | 04.04.2010; 20:53

Valencia CF 3:0 Osasuna Pampeluna

W piłce tak już bywa, że niekoniecznie w parze z dobrymi wynikami idzie piękny styl. Tym razem tę znaną w piłkarskim środowisku teorię udowodniła Valencia, która grając bez specjalnego błysku bardzo przekonująco pokonała 3:0 Osasunę Pampeluna.

Popołudnie było słoneczne i ciepłe. Mecze toczone w takich warunkach często wyglądają dość powolnie, a w przypadku niekorzystnego dla danej drużyny wyniku zazwyczaj część winy zrzuca się na karb – używając grafomańskiej poetyckiej metafory mojego autorstwa – niespiesznej pogody. Na Estadio Mestalla aura działała w podobny sposób, mimo to końcowy rezultat był wprost nieproporcjonalnie wysoki do wysiłku włożonego przez Blanquinegros. Blanquinegros tradycyjnie osłabionych przez liczne kontuzje. W porównaniu do pucharowej potyczki z Atlético w składzie Valencii doszło do dwóch zmian: parę pivotów twórzył Manuel Fernandes wraz z Everem Banegą, który w Lidze Europy nie mógł grać z powodu zawieszenia, natomiast na prawym skrzydle Joaquín zastąpił Pablo.

Pomimo rozleniwiającej pogody obie drużyny od początku żwawo ruszyły do ataku. W 3. minucie César znakomicie spisał się w sytuacji sam na sam z Carlosem Arandą. W odpowiedzi David Silva uderzył z linii pola karnego minimalnie obok bramki. Po tych sytuacjach piłkarze obu zespołów poczuli promyki słońca na swoich skroniach i solidarnie postanowili uciąć sobie piłkarską drzemkę. Wspólny sen przerwała kontuzja Ángela Dealberta, a drzemka Unaia Emery’ego musiała przerodzić się w koszmar. Jeśli kolejny obrońca zostanie wykluczony na dłużej z gry, szkoleniowiec Valencii w obronie będzie musiał grać wyłącznie pomocnikami. Emery w tej sytuacji wpuścił na boisko Rubéna Baraję, przesuwając na pozycję środkowego obrońcy Manuela Fernandesa. Portugalczyk już w spotkaniu z Almerią dobrze spisał się w tej roli, choć pełnił ją po raz pierwszy w karierze. Także w 24. minucie spotkania z Osasuną Fernandes potwierdził swoje wysokie predyspozycje do gry na tej pozycji, ofiarnie blokując strzał Javiera Camuñasa. W 33. minucie do groźnej sytuacji doszedł David Villa. El Guaje nawet zdobył gola, lecz po podaniu Banegi znajdował się na milimetrowym spalonym, którego dostrzegło doprawdy sokole oko sędziego. W samej końcówce pierwszej części gry Villa przedarł się w pole karne i otoczony przez trzech obrońców z Nawarry padł w obrębie szesnastki. Niestety pan Mejuto Gonzalez, znany skądinąd z dość częstego krzywdzenia swoimi decyzjami ekipy Nietoperzy, także w tej sytuacji nie był naszym stronnikiem.

Druga połowa rozpoczęła się od naprawdę mocnego uderzenia. Z lewego skrzydła płasko zacentrował Juan Mata, a Joaquín leciutko, finezyjnie musnął piłkę, która wpadła do bramki Ricardo tuż przy słupku. Trafienie Ximo zapewniło komfort psychiczny naszym ulubieńcom, jednak nie był on dla nich do końca zbawienny. Z narożnika pola karnego groźnie, choć niecelnie uderzał Camuñas. Kilka minut później główka Waltera Pandianiego o 20 centymetrów minęła słupek bramki Valencii. Los Ches starali się strzelić drugiego gola, lecz za każdym razem brakowało bardzo niewiele. Wpierw po ładnej akcji Maty i Banegi Argentyńczyk mocno uderzył w krótki róg, ale świetnie spisał się Ricardo. W 73. minucie nie miałby jednak nic do powiedzenia, gdyby tylko Villa z ostrego kąta zdołał oddać strzał w światło bramki. Blanquinegros nie wykorzystali dobrych sytuacji, co po raz kolejny w tym sezonie mogło się na nich zemścić. Od czego jednak jest César – zawodnik dla Valencii absolutnie bezcenny. Portero wybronił groźne strzały Jokina Esparzy i niezwykle aktywnego Camuñasa. Końcówka meczu należała jednak do Nietoperzy. W 84. minucie piłkę miękko w pole karne wrzucił Villa, a Juan Mata pod względem nieskuteczności przeszedł samego siebie, w bardzo czystej sytuacji główkując niecelnie z dwóch metrów. Na całe szczęście ostatnimi czasy gole seriami strzela Villa. Wpierw El Guaje wykorzystał podanie wzdłuż bramki Pablo, a w ostatniej minucie meczu pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul bramkarza na nim samym.

Wynik 3:0 nie jest do końca sprawiedliwy dla graczy Osasuny, jednak dla nas to mało istotny problem. Najważniejsze jest zwycięstwo, dość ekologiczne biegowo – więcej sił zachowane zostanie na czwartkowy rewanż z Rojiblancos. Przy remisie Mallorki z Almerią przewaga Nietoperzy nad czwartym miejscem wzrosła do ośmiu punktów, co przed przyszłotygodniową wizytą na Balearach daje Nietoperzom spokój ducha. Oby tylko owy spokój nie odzwierciedlił się w sennej, geriatrycznej grze. Tego wystarczyło już w spotkaniu z Osasuną.

Valencia:

Osasuna:

Skrót meczu: VCF Video

Raport pomeczowy

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne