Strona główna

I po kryzysie! Almeria 0:3 Valencia

Rivv | 25.10.2009; 22:28

Trzeci ligowy mecz z rzędu, w którym bramkarz Valencii zachowuje czyste konto – takiego zjawiska oko kibica Los Ches dawno nie widziało. Blanquinegros pokazali, że wystarczy dobra jakość w grze defensywnej, a miażdżąca siła ataku drużyny z Lewantu będzie zapewniać kolejne zwycięstwa. Tak było również na Estadio Mediterráneo, gdzie Valencia pewnie pokonała Almerię 3:0.

Unai Emery delegował do gry optymalny skład. Jedyną niespodzianką był brak Jeremy’ego Mathieu, który przed samym spotkaniem doznał kontuzji. Miejsce Francuza na lewej stronie obrony zajął Bruno Saltor, w zeszłym sezonie jeszcze zawodnik Almerii. Parę stoperów tworzyli Dealbert i Navarro, którzy zyskali w ostatnich tygodniach wiele zaufania w oczach szkoleniowca. Wybuchowy kwartet Mata – Pablo – Silva – Villa ubezpieczany był w środku pola przez Banegę oraz Davida Albeldę.

Piłkarze gości stworzyli sobie pierwszą wymarzoną sytuację po 20. minutach gry. Z prawej strony pola karnego dośrodkował Pablo. Futbolówka spadła tuż pod nogi Maty, jednak portero gospodarzy, Diego Alves, wyszedł obronną ręką z opresji. Pablo był w tym spotkaniu niezwykle aktywny i to właśnie on stanowił największe zagrożenie dla szeregów obronnych gospodarzy. Jego kolejne dwie centry lądowały idealnie na głowie Davida Navarro, jednak ofensywnie usposobiony obrońca strzelał minimalnie niecelnie. Almeria próbowała się odgryzać, głównie za sprawą Pablo Piattiego i Juana Manuela Ortiza. W samej końcówce pierwszej połowy po akcji tego duetu uderzenie głową Ortiza poszybowało obok bramki Césara. Chwilę potem zakończyła się pierwsza połowa, wyrównana, choć z lekkim wskazaniem na Valencię.

W drugiej odsłonie spotkania Nietoperze potwierdzili, że są zespołem dojrzalszym lepiej zorganizowanym oraz posiadającym większe umiejętności od przeciwnika. Nasi ulubieńcy od samego początku zyskali przewagę, którą z upływem minut zamieniali na kolejne bramki. W 53. minucie Alves w kapitalnym stylu obronił piłkę zmierzającą do bramki po strzale Pablo. Sześćdziesiąt sekund później był jednak bez szans. Kapitalny kontratak Valencii, dośrodkowanie Pablo z prawego skrzydło wprost na głowę Davida Villi, który zdobył pierwszego gola w tym spotkaniu. Prowadzenie wprowadziło trochę rozluźnienia w szeregi obronne Los Ches. Sam przed naszym golkiperem znalazł się Piatti, lecz César znakomicie wyczekał Argentyńczyka i uratował Valencię. O wiele gorzej zachował się w 62. minucie vis a vis Césara w bramce przeciwników, Diego Alves. Brazylijski bramkarz faulował pędzącego na bramkę Pablo, za co otrzymał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko. Zastępujący go Esteban zaraz po wejściu na murawę popisał się piękną robinsonadą, broniąc uderzenie El Guaje z rzutu wolnego. Valencia, grając w przewadze, skwapliwie wykorzystała osłabienie rywala. W 74. minucie padł kolejny gol, tym razem autorstwa bohatera spotkania, Pablo. Zjawiskowy gol, podkreślmy. Prawoskrzydłowy otrzymał piłkę na 40. metrze od bramki przeciwnika, zauważył wysuniętego Estebana i nieprawdopodobnym lobem umieścił piłkę pod poprzeczką. Jeśli Pablo w tym sezonie nie pokona bramkarza przeciwnej drużyny w bardziej spektakularny sposób, to już chyba wiemy, który gol zwycięży w corocznych redakcyjnych lewantyńskich Oscarach. Majstersztyk Pablo nie był jednakże ostatnim ciosem zadanym przez Nietoperze Almerii. Dzieła zniszczenia w samej końcówce dopełnił płaskim, mocnym uderzeniem z około 20 metrów Juan Manuel Mata. Sędzia nie pastwił się więcej nad bezradną drużyną Almerii i zakończył spotkanie.

Wysokie zwycięstwo, kolejne trzy punkty i awans na upragnione, czwarte miejsce w tabeli. Valencia przeżywa teraz okres ustabilizowania wysokiej formy. Blanquinegros nie tracą już nadmiernej ilości bramek, prezentują uporządkowaną grę, która przekłada się na wymierne zdobycze punktowe. Wydaje się, że kryzys z początku sezonu został przez Emery’ego ostatecznie opanowany. Teraz wypada mieć tylko nadzieję, iż nie nastąpi jego nawrót, a zawodnicy będą prezentować to, czego wszyscy od nich wymagamy: gładkiego wygrywania z ligowymi średniakami, bez nerwowych potyczek i niespodziewanych strat punktowych. To najprostsza droga do piłkarskiego raju, jakim jest powrót do Ligi Mistrzów.

Raport pomeczowy

Skrót spotkania: VCF Video

Kategoria: Ogólne | Źródło: Własne