Strona główna

Napięcia na linii Vicente – Emery

Zibi | 07.10.2009; 21:34

W sobotę, przy ustalaniu kadry na mecz z Racingiem, opiekun Valencii wcale nie pominął Vicente Rodrígueza. Lewoskrzydłowy zakomunikował trenerowi, że nie może wystąpić z powodu dolegliwości, na jakie ciągle cierpi i odmówił wyjazdu do Santander.

Szkoleniowiec Valencii na tę wiadomość zareagował ze złością, gdyż sądził, że zawodnik jest gotów do gry. Vicente nie kontynuował wówczas treningu i odłączył się od reszty partnerów z zespołu.

Skrzydłowy był zirytowany tym, że Emery poddał w wątpliwość jego nieustanne problemy ze zdrowiem. Po słowach, jakie zawodnik wypowiedział w mediach, swoje niezadowolenie okazał również sam trener, który żądał wyjaśnień.

„Porozmawiam z nim w cztery oczy i wtedy powie mi to prosto w twarz” – deklarował w sobotę. Do spotkania doszło wczoraj w Miasteczku Sportu przed sesją treningową wraz z szefem sztabu medycznego, Jordim Candelem.

Dwaj pierwsi najpierw między sobą wyjaśnili kilka kwestii, określając ostatni incydent zwykłym nieporozumieniem. Następnie dołączył do nich klubowy lekarz, z którym rozmawiano przede wszystkim o przyczynach notorycznych dolegliwości piłkarza. Na polecenie Emery’ego oraz za zgodą Candela, Vicente przejdzie szczegółowe badania, które sprecyzują powody, dla których nie jest on w stanie kolejny raz normalnie pracować i występować w meczach.

Spotkanie nie trwało długo. Nie rozwiązało też wszystkich problemów Vicente, który nadal nie jest zdolny do gry. Gdy opuszcza Paternę wygląda przygnębiony, zdenerwowany, bezsilny. Niespokojny jak cała Valencia, spoglądająca nań z ciągłymi obawami… tym razem poważniejszymi niż dotychczas, bo dotyczącymi jego sportowej kariery, jaką nieustannie przerywają następne urazy czy powikłania.

Kategoria: Ogólne | Źródło: Las Provincias