Strona główna

Po zremisowanym 1:1 meczu z Lille kolejną przeszkodą w drodze po nowe trofeum świeżo utworzonej Euroligi była włoska Genoa. Zespół Unaia Emery’ego z pewnymi modyfikacjami w składzie przyjmował przyjezdnych na własnym obiekcie z nadziejami na objęcie przewodnictwa w grupie. Niestety nie udało się poprawić gry obronnej na tyle, by nie stracić goli, ostatecznie jednak osiągnięty rezultat może cieszyć sympatyków Los Ches.

Włoska Genoa to drużyna z aspiracjami w Serie A. 5 miejsce w ostatnim sezonie, poważne wzmocnienia oraz osoba trenera Gasperiniego, z którym zespół z każdym sezonem robi postępy - te czynniki miały uczynić z włoskiej ekipy godnego rywala. Zespół mimo odejścia największych gwiazd - Diego Milito i Thago Motty to ciągle spora klasa i spacerek nie był wróżony Emery'emu i spółce.

W ich szeregach nie zabrakło kupionego latem z Valencii Emiliano Morettiego. Włoch występuje w nowym klubie na środku defensywy - wczoraj był także kapitanem drużyny. W składzie gości warto było zwrócić uwagę także na takich fachowców jak Floccari, Zapater, Palladino czy Amelia - nie obejrzeliśmy natomiast chociażby napastników z Ameryki Południowej - Figuroi, Palacio, Crespo i Olivery oraz pierwszego kapitana Marco Rossiego.

Valencia przystępowała do potyczki z drobnymi zmianami. Parę stoperów utworzyli Dealbert i Navarro, Villę zastąpił na szpicy Zigic, w środku pola asystował Banedze Albelda, a z dwójki Pablo - Joaquin Unai Emery zdecydował się wystawić byłego gracza Getafe. Valencianistas wyraźnie zaznaczyli swą przewagę od samego początku i utrzymywali ją przez całe 90 minut. Znów doskonale reżyserował grę Ever Banega, natomiast jego partner ze środka - David Albeda - prędko tłumił w zalążku większość prób ataku ze strony rywali.

Jednakże zespoły grające przeciwko Valencii nie muszą być wcale lepsze, ani też zbyt wiele atakować, aby trafiać do siatki Nietoperzy. Wybitą z pola karnego piłkę powtórnie zagrał w jego obręb głową Mesto, a znajdujący się na równi z ostatnim obrońcą Floccari w ekwilibrystyczny sposób posłał ją obok bezradnego Cesara. Akcja ta miała miejsce w 41. minucie i na kolejne trafienie trzeba było poczekać do drugiej połowy.

Gol numer dwa był odpowiedzią sfrustrowanych, acz pewnych swej przewagi Blanquinegros. Prostopadłe podanie od Banegi nie zostało przecięte przez odwróconego w stronę bramki Papastathopoulosa, a ten do którego było ono skierowane, a więc David Silva miał sporo czasu, by odpowiednio przymierzyć i zdobyć bramkę. Już 4. minuty po wyrównaniu doszło do powtórnej zmiany wyniku i znów to gracze ze stolicy Lewantu postarali się o uszczęśliwienie swych kibiców. Bardzo ładną akcję zapoczątkował Banega, po ładnym rajdzie zagrał do Silvy, ten rozciągnął do Maty a wychowanek Realu Madryt wzdłuż linii bramkowej obsłużył Zigica i mieliśmy 2:1.

Więcej bramek z gry już niestety nie ujrzeliśmy, choć Valencia miała jeszcze od groma sytuacji. Szwankowało jednak wykończenie, a mylili się chociażby Miguel, który chybił dziesiątki centymetrów obok słupka, Villa, który prawdziwym majstersztykiem wypracował sobie pozycję do strzału i trafił wprost w bramkarza, a także Mathieu i Zigic, nie potrafiący dostatecznie dobrze uderzyć głową. W 63 minucie sędzia podyktował rzut karny dla Genoi. Mathieu zaatakował będącego w dogodnej pozycji w polu karnym piłkarza z Włoch, a sędzia wskazał na wapno. Do piłki podszedł Marokańczyk Kharja i pewnie pokonał Cesara. Jeśli jednak obrońca Genoi sądził, że tego wieczora będzie jedynym wykonawcą jedenastki, to znalazł się w błędzie. David Villa szarżował w pole karne, był już niemal oko w oko z Amelią, wyprzedzał wolniejszego Esposito i w tym momencie Włoch podjął się próby odbioru wślizgiem. Skutek mógł być tylko jeden - faul- a podyktowany rzut karny zamienił na bramkę, jeszcze pewniej niż poprzednik, sam poszkodowany.

3:2 z mocnym przeciwnikiem to powód do radości, o tyle umiarkowanej, że po raz kolejny nie udało się zapobiec stratom bramkowym. Postawa Valencii mogła się jednak podobać i trzeba teraz starać się, aby niezła gra przynosiła lepsze rezultaty - polepszyć skuteczność i, po raz enty powtarzając, zorganizować lepiej poczynania defensywne. W kolejnym kroku Valencianistas czeka dwumecz ze Slavią Praga. Nietoperze plasują się na 2 miejscu w tabeli grupy, bowiem Lille rozgromiło w Czechach Slavię 1:5 i to ekipa z Francji jest na pierwszym miejscu.

Bramki

Raport

Statystyki grupy B

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne