Strona główna

Wczorajszego dnia po dwutygodniowej przerwie spowodowanej przerwą na mecze reprezentacji do kolejnej potyczki przystąpili podopieczni Unaia Emery'ego. Choć kilku z nich wzięło udział w zgrupowaniach swych kadr, bezlitosny wirus FIFA nie odbił się na graczach Los Ches i drużyna z Lewantu w miarę gładko rozprawiła się na wyjeździe z Realem Valladolid.

Baskijski szkoleniowiec nie mogąc skorzystać z takich piłkarzy jak Baraja, Ferndandes czy Vicente ustawił zespół identycznie, jak to było w ostatniej kolejce. Hiszpański kwartet Mata-Villa-Silva-Pablo z przodu, w środkowej linii zbierający dobre recenzje Ever wspierany przez kapitana zespołu Carlosa Marchenę, w bloku defensywnym natomiast od prawej - Miguel, Alexis, Dealbert i ponownie Bruno po lewej stronie. W ekipie gości natomiast wbrew oczekiwaniom zabrakło na szpicy Angolańczyka Manucho, który ma stać się godnym następcą Llorente czy Goitoma.

Pierwszy gwizdek arbitra Undiano Mallenco dał sygnał do ruszenia obu ekipom i przez pierwsze parę minut przebiegało wzajemne badanie się. Jak się okazało tylko do 10 minuty. Wtedy po raz pierwszy Hiszpanie z formacji ofensywnej Valencii dali o sobie znać. W rolach głównych Silva oraz Mata. Pierwszy z nich wypuścił młodszego kolegę lewym skrzydłem, tamten po chwili dośrodkował wprost na głowę niziutkiego Kanaryjczyka, który zdążył ustawić się w polu karnym. El Mago zdołał skierować piłkę do siatki i od tej pory Blanquinegros prowadzili. Gospodarze odpowiedzieli trafieniem Nauzeta Alemana, który dobił niechlujnie sparowaną przed siebie przez Moyę futbolówkę. Już 3 minuty później Valencianistas postanowili udowodnić, iż remis absolutnie nie jest im na rękę. Ever banega posłał długą piłkę do Pablo, ten zbiegł lekko do boku, by płasko dośrodkować w pole karne wprost na nogę El Guaje. Snajperowi reprezentacji Hiszpanii przystawienie jej odpowiednio do piłki przyszło z łatwością i Asturjańczyk mógł cieszyć się z trafienia numer jeden w tym sezonie. Jeszcze przed przerwą znów w roli głównej wystąpili młodzi gniewni z Mestalla. Tym razem asystował Ever Banega, a Mata nie zmarnował podania i w sytuacji sam na sam założył siatkę bramkarzowi.

Druga odsłona od początku zwiastowała lepszą grę podopiecznych Mendillibara. Trener rozgoryczony sytuacją na boisku sięgnął po Manucho, który na konferencji prasowej obiecywał 30-40 goli dla nowego klubu. Nie mniej jednak to goście po raz czwarty zapunktowali teoretycznie odbierając nadzieje słabszemu rywalowi. Podanie czubkiem buta od Miguela, kolejne sam na sam i tym razem Villa mało zgrabnie, acz skutecznie wturlał piłkę do bramki rozpoczynając na dobre walkę o trofeo Pichcichi. Po golu numer 4 Nietoperze mocno spuścili z tonu. Okres totalnej dominacji gospodarzy i nonszalancji obrony Valencii w końcu dał owoc w postaci gola. Pierwsze trafienie z licznych obiecanych zanotował były gracz Manchesteru United Manucho, a jeszcze przez kilka następnych minut biało-fioletowi starali się o gola kontaktowego. Gdy nawet trybuny zaczęły wierzyć w odmianę losu przyszedł w pewnej chwili moment uspokojenia w szeregach Ches i podopieczni Emery'ego stworzyli jeszcze nawet kilka setek, w tym jedną stuprocentową, którą okrutnie zmarnował wprowadzony Jordi Alba.

Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:4. Valencia pokazała, że ma jeszcze sporo do poprawienia w bloku defensywnym, prosi się o szanse dla Maduro i Mathieu. Udowodniła także, że Hiszpańska moc ataku tej drużyny jest miażdżąca, a każdy z czwórki Villa, Silva, Mata, Pablo może indywidualnie przesądzić o wyniku meczu. Dochodzi do tego pragnący ugruntować swą pozycję w drużynie oraz europejskim futbolu Banega oraz niezawodny, agresywny, acz skuteczny w destrukcji oraz potrafiący zaskoczyć kluczowym podaniem Marchena. Nie brak również solidnych rezerwowych jak Joaquin czy Albelda, a gdy powrócą do składu gracze tacy jak Fernandes, Baraja oraz Vicente, siła Blanquinegros jeszcze wzrośnie. Czy jest to zespół, który może pokrzyżować plany Barcy i Realowi? Nie sposób sądzić inaczej.

Składy:

R. Valladolid: Jacobo, Marcos (César Arzo, min. 37), Luis Prieto, Baraja, Pedro López, Medunjanin, Alvaro R., Sesma (Manucho, min. 46), Canobbio (Héctor Font, min. 63), Nauzet y Diego Costa.

Valencia: Moyà, Miguel, Alexis, Dealbert, Bruno, Marchena (Albelda, min. 46), Banega, Pablo Hernández (Joaquín, min. 62), Mata, Silva (Jordi Alba, min. 79) y Villa.

Bramki:

0-1 Min. 10 Silva; 1-1 Min. 31 Nauzet; 1-2 Min. 34 Villa; 1-3 Min. 45 Mata; 1-4 Min. 56 Villa; 2-4 Min 65 Manucho.

Obszerny skrót spotkania: VCF VIDEO

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne