Strona główna

Kto by się tego spodziewał? Nawet wszechwiedzący znawca futbolu, Pytia polskiej i światowej piłki nożnej, Pan Dariusz Szpakowski, podczas komentowania spotkania ostatniej kolejki grupy B Pucharu Konfederacji Włochy – Brazylia z niezachwianą pewnością głosił, że w finale afrykańskiego turnieju zmierzą się Canarihnos z reprezentacją Hiszpanii. A jednak Pan Dariusz nie miał racji. Stany Zjednoczone, grając z żelazną konsekwencją, stanowiły dla La Furia Roja przeszkodę nie do przejścia. Podopieczni Vicente del Bosque, grając w niecodziennych dla siebie warunkach, bo przy temperaturze wynoszącej minus dwa stopnie Celsjusza, nie znaleźli sposobu na pokonanie Tima Howarda i ulegli Amerykanom 0:2.

Sfinks na mecz półfinałowy wystawił praktycznie najsilniejszą jedenastkę. Casillas w bramce, Ramos, Puyol, Piqué, Capdevila w obronie, Alonso, Fábregas, Riera i Xavi na pomocy oraz Villa i Torres, tworzący w ataku superduet – taka drużyna miała zapewnić udział w finale. Trener USA Bob Bradley nie przestraszył się potencjału ofensywnego La Selección, ustawiając swoją drużynę w systemie 4-4-2. Jozy Altidore, Charlie Davies, Clint Dempsey oraz Landon Donovan – ci zawodnicy mieli być odpowiedzialni za grę ofensywną Stanów Zjednoczonych i wykorzystać każdą nadarzającą się okazję do przeprowadzenia szybkiej kontry.

Niespodziewanie w pierwszych dziesięciu minutach gry dominowali Amerykanie, którzy raz za razem oszukiwali obronę Hiszpanii, przeprowadzając bardzo groźne akcje. W 5. minucie sam na sam z Casillasem wychodził Charlie Davies i tylko odważna interwencja poza polem karnym golkipera Realu uchroniła Mistrzów Europy przed stratą bramki. Nie minęło kilka sekund, a Davies pozostawiony w polu karnym bez opieki był bliski umieszczenia piłki w siatce efektowną przewrotką. Chwilę później znakomite dośrodkowanie Bocanegry dotarło wprost na głowę Daviesa, lecz jeden z bohaterów meczu z Egiptem nie potrafił wstrzelić się w bramkę. Po minucie strzał sprzed pola karnego Clinta Dempseya o centymetry minął świątynię Casillasa. Hiszpanie musieli być wyraźnie zszokowani takim początkiem w wykonaniu przeciwników. Dopiero w 11. minucie dobrą akcję La Selección mógł wykończyć Fernando Torres, jednak nie trafił czysto w piłkę po dośrodkowaniu wzdłuż bramki Cesca Fábregasa. Praktycznie każdy atak zwycięzców EURO 2008 rozbijał się na niezwykle silnych obrońcach USA. W powstrzymywaniu szturmu La Furia Roja wyspecjalizował się zwłaszcza Oguchi Onyewu. Każde dośrodkowanie czy podanie w pole karne USA było przecinane z irytującą wręcz konsekwencją przez rosłego obrońcę Standardu Liege. Po zmasowanych atakach w pierwszych minutach gry Amerykanie oddali pola Hiszpanom, szukając okazji do wyprowadzenia skutecznego kontrataku. Ku zaskoczeniu wszystkich udało im się to w 27. minucie. Lewym skrzydłem popędził Davies, po czym podał do Dempseya ustawionego na środku. Pomocnik Fulham Londyn z dużą gracją zagrał w kierunku Jozy Altidore’a, który w dziecinny sposób przepchnął Joana Capdevilę i mocnym strzałem pokonał nie najlepiej interweniującego Casillasa. O sensacji nie było można jeszcze mówić, ale o sporej niespodziance już tak. Hiszpanie z nożem na gardle zaczęli grać szybciej, częściej utrzymywali się przy piłce, jednak nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. W pierwszej połowie dobre okazje mieli jeszcze tylko David Villa oraz Fernando Torres, lecz El Guaje posłał piłkę minimalnie nad poprzeczką, natomiast strzał El Nino sparował Tim Howard.

Jeżeli reprezentanci USA oglądali poprzednie spotkania Mistrzów Europy na afrykańskim turnieju, z pewnością wiedzieli, że muszą rozpocząć drugą połowę z wielką koncentracją, gdyż w każdym dotychczasowym meczu La Furia Roja w pierwszych piętnastu minutach drugiej części gry znajdowała sposób na strzelenie bramki. Zgodnie z przewidywaniami Hiszpanie od samego początku przystąpili do zmasowanych ataków. Przodował w tym zwłaszcza napastnik Valencii David Villa, który raz za razem oddawał groźne strzały na bramkę Howarda. Uderzenia El Guaje lądowały jednak obok bramki lub w rękach golkipera Evertonu. Były zawodnik Manchesteru United wychodził obronną ręką także po strzałach Fábregasa, Ramosa i Alonso. Hiszpanie robili wszystko, by znaleźć sposób na umieszczenie piłki w siatce, ale obrona USA na czele z fenomenalnym tego wieczora Onyewu nie ułatwiała im życia. Reprezentantom Stanów Zjednoczonych wystarczył jeden kontratak, by zdobyć drugiego gola i rozwiać marzenia La Selección o wejściu do półfinału. W 74. minucie Feilhaber przeprowadził znakomitą akcję środkiem boiska i zagrał na prawo do Landona Donovana. Były zawodnik Bayernu płasko dośrodkował w pole karne w kierunku Dempseya, lecz podanie przeciął Sergio Ramos. Obrońca Realu zrobił to jednak tak nieudolnie, że Dempsey doskoczył do piłki i bez problemu umieścił piłkę w siatce. W ostatnich minutach zmniejszyć rozmiary porażki próbowali jeszcze Villa i Alonso, ale Tim Howard był w tym spotkaniu bezbłędny.

Mistrzowie Europy znaleźli w końcu pogromcę. Porażka z USA przerwała niesamowitą serię La Furia Roja 35. spotkań bez porażki i piętnastu wygranych z rzędu. Bardzo ciężko będzie powtórzyć ten niesamowity rekord La Selección, ale reprezentanci Hiszpanii mogą zacząć go na nowo już w niedzielę. Niestety nie w wielkim finale, ale tylko w meczu o trzecie miejsce Pucharu Konfederacji.

Raport pomeczowy

Skrót spotkania: VCF Video

Kategoria: Ogólne | Źródło: Własne