Strona główna

Palop nie pomógł! Valencia 3:1 Sevilla

Rivv | 20.04.2009; 01:08

Nietoperze znów latają wysoko! Drużyna Valencii pewnie pokonała trzecią ekipę Primera Division Sevillę FC i zdobyła kolejne - jakże cenne w kontekście walki o eliminacje Ligi Mistrzów - trzy punkty. Blanquinegros pokazali niezłomność charakteru i wysokie umiejętności, bo choć z początku grali słabo i przegrywali 0:1, potrafili odwrócić losy spotkania i zwycięstwem 3:1 sprawili wielką radość wszystkim Valencianistas.

Emery na spotkanie przeciwko Andaluzyjczykom wystawił potencjalnie najsilniejszy skład, jaki miał do dyspozycji. Do wyjściowej jedenastki po kontuzjach powrócili Miguel i Joaquin, dzięki czemu prawa strona Nietoperzy nabrała jeszcze większej jakości. Za kontuzjowanego Emiliano Morettiego na lewej stronie defensywy wystąpił Alexis. Role defensywnych pomocników odgrywał doświadczony duet Baraja - Albelda, natomiast popłoch z przodu siało magiczne trio Villa - Silva - Mata. W takim oto zestawieniu Valencia stawiła czoła silnej ekipie Manolo Jiméneza, w której brylować mieli Frederic Kanoute, Renato, N'dri Romaric i Diego Perotti.

Od początku spotkania inicjatywę przejęła Sevilla, która mocno przycisnęła naszą drużynę. W 7. minucie fantastyczną piłkę do Frederica Kanoute zagrał N'dri Romaric i tylko ofiarny wślizg Raula Albiola uratował Valencię od straty gola. Przewaga gości w pierwszym fragmencie spotkania nie podlegała dyskusji, o czym świadczy fakt, że przyjezdni w przeciągu 10 minut wykonywali 5 rzutów rożnych. I niestety jeden z nich zakończył się bramką. W 9. minucie Renato dośrodkowywał z kornera, a najwyżej w polu karnym Ches wyskoczył Julien Escude i cudowną główką dał Sevilli jak najbardziej zasłużone prowadzenie. Zawodnicy Valencii po stracie gola próbowali otrząsnąć się z letargu, jednak szło im to dość topornie. W 16. minucie na indywidualną akcję zdecydował się David Silva, który z lewej strony pola karnego ograł Sebastiana Squillaciego i uderzył na bramkę Sevilli, jednak były bramkarz drużyny z Mestalla, Andres Palop, nie dał się pokonać. Po 20. minutach powinno być 2:0 dla gości, ale Kanoute nie wykorzystał dośrodkowania Perottiego i posłał futbolówkę obok bramki Césara. Portero Valencii kapitalnymi interwencjami ratował drużynę także po mocnych strzałach Perottiego i Romarica.

Spotkanie było bardzo ostre i sędzia González Vázquez był zmuszony co chwilę sięgać do kieszonki i pokazywać graczom obu ekip żółte kartoniki. Jednak piłkarze nic sobie nie robili z tych upomnień i dalej toczyli na boisku istną wojnę. Jej ofiarą został Adriano Correia, który w brutalny sposób sfaulował od tyłu Davida Villę, na co arbiter zareagował pokazując Brazylijczykowi czerwoną kartkę. Jak się okazało, był to przełomowy moment spotkania. W naszych graczy wstąpiła nowa wiara, że osłabioną w ten sposób Sevillę można pokonać. Valencia przystąpiła do ataku, chcąc zdobyć wyrównującego gola jeszcze przed przerwą. Szczęścia próbował Silva, jednak uderzenie Kanaryjczyka świetnie obronił Palop. Ambicja gospodarzy jednak się opłaciła. W 45. minucie w pole karne Andaluzyjczyków wpadł Juan Mata, który został trącony przez Juliena Escude'a. Sędzia nie zawahał się i wskazał na punkt oddalony 11 metrów od bramki Palopa. Do piłki podszedł El Guaje i pewnym strzałem nie dał najmniejszych szans byłemu golkiperowi Valencii. Gol Villi zakończył pierwszą część spotkania i sprawił, że Blanquinegros schodzili na przerwę w całkiem niezłych nastrojach.

Od pierwszego kopnięcia piłki w drugiej połowie u zawodników Valencii dało się zauważyć wielką pewność siebie i wiarę w końcowy triumf. Już w 46. minucie po znakomitej akcji i podaniu Silvy gola mógł zdobyć Joaquin, jednak jego strzał poszybował obok słupka świątyni Palopa. Chwilę potem słabo grającego i podejmującego w tym meczu błędne decyzje Joaquina zastąpił Pablo Hernández. Ximo schodząc z boiska zachował się bardzo brzydko, ponieważ nawet nie tyle nie podał ręki Emery'emu, co po prostu uciekł ze wstrętem od wyciągniętej dłoni szkoleniowca i błyskawicznie zniknął w tunelu prowadzącym do szatni. Tymczasem na boisku Pablo pokazywał, jak powinien grać prawoskrzydłowy. W 59 minucie minął dwóch rywali i dograł piłkę do Villi, który natychmiast obrócił się i oddał strzał. Palop instynktownie obronił uderzenie najlepszego strzelca Valencii. David polował na swojego kolejnego gola w tym meczu i był tego bardzo bliski. Cudownym podaniem popisał się niesamowity tego dnia Silva, a Guaje w pełnym biegu uderzył na bramkę Sevilli. Usłyszeliśmy tylko dźwięk, jaki wydaje słupek po uderzeniu przez piłkę i jęk zawodu kibiców zgromadzonych na Mestalla. Ataki Valencii stawały się coraz groźniejsze. Przed znakomitą szansą stanął Mata, ale jego uderzenie w ostatniej chwili sparował świetnie dysponowany tego dnia Andres Palop. Emery, by zwiększyć siłę ognia swojej drużyny, wpuścił na boisko Morientesa i Vicente. W 79. minucie Julien Escude interweniował ręką w polu karnym Sevilli, jednak pan Vázquez nie podyktował wydawało się ewidentnego rzutu karnego. Lecz co się odwlecze, to nie uciecze. Po dośrodkowaniu Vicente podobną interwencją popisał się Fernando Navarro. Tym razem arbiter nie miał żadnych wątpliwości i przyznał Valencii kolejny w tym meczu rzut karny. Z racji tego, że na boisku nie było już Villi, do piłki podszedł Mata i strzałem równie pewnym jak król strzelców EURO 2008 pokonał portero Sevilli.

Po tym trafieniu było wiadomo już, że zespół Nietoperzy zainkasuje trzy punkty. Nerwy puściły Manolo Jiménezowi, który za zbyt impulsywną dyskusję z arbitrem został wyrzucony na trybuny. A na boisku Valencia do samego końca walczyła o jak najwyższą wygraną. Prowadzenie udało się podwyższyć w doliczonym czasie gry. Po pięknej kontrze Ches Vicente popędził środkiem w stronę bramki Palopa i zagrał na prawo do osamotnionego Pablo, który mocnym strzałem przy krótkim słupku ustalił wynik spotkania. Mecz zakończyła akcja Silvy, który przedarł się w pole karne i uderzył na bramkę Palopa, ale były valencianista w tylko sobie wiadomy sposób obronił uderzenie El Mago.

Valencia odniosła czwarte zwycięstwo z rzędu i umocniła się na pozycji dającej awans do eliminacji Champions League. Dzięki tej wygranej zawodnicy Emery'ego tracą już tylko 5 punktów do Sevilli, a biorąc pod uwagę obecną formę Andaluzyjczyków, trzecie miejsce jest jak najbardziej realne. Nasza drużyna udowodniła, że posiada odpowiednie umiejętności, zarówno sportowe jak i mentalne, by rywalizować z najlepszymi i z najlepszymi zwyciężać. Wszystko w nogach Blanquinegros!

Oceny VCF.PL

Kategoria: Ogólne | Źródło: Własne