Strona główna

Valencii grozi ogłoszenie niewypłacalności

Ulesław | 25.03.2009; 12:58

Hiszpańskie prawo finansowe uwzględnia możliwość ogłoszenia stanu niewypłacalności danej firmy, jeśli ta popadła w długi i nie jest w stanie spłacić ich z generowanych zysków, ale posiada wystarczające aktywa, których sprzedaż może wyrównać oczekiwania wierzycieli. W hiszpańskiej nomenklaturze stan ten określa się jako suspensión de pagos, a sformułowanie to zaczyna spędzać sen z powiek głównym zarządcom klubu - Valencia bliska jest ogłoszenia niewypłacalności, co będzie równoznaczne z przejęciem klubu przez wierzycieli, zmuszonych sprzedać szeroko pojęte aktywa, aby odzyskać pożyczone pieniądze. Wszystko ma rozstrzygnąć się w najbliższym tygodniu. Jeżeli Javier Gomez nie znajdzie brakującej gotówki, klub znajdzie się w sytuacji bez wyjścia.

Choć groźba ogłoszenia niewypłacalności jest bardzo realna, sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Zaległości Valencii wobec głównego wierzyciela - banku Bancaja - sięgają ponad 250 mln euro, zaś aby spłacić wszystkie kredyty, potrzeba będzie kolejnych 50 mln euro. Łącznie daje to 300 mln euro, które Javier Gomez musi znaleźć w sześć dni.

Jedną z pierwszych możliwości jest powiększenie kapitału spółki, poprzez dodrukowanie i licytację akcji. Tą metodą szybkiego zdobycia gotówki pragnął posłużyć się już w czasie swych krótkich rządów Juan Villalonga, ale takiemu działaniu stanowczo sprzeciwili się główni akcjonariusze klubu, na czele z Juanem Solerem i Vicente Soriano, co ostatecznie zbliżyło ich - dotychczas skłóconych - do siebie i przypieczętowało los Villalongi. Również teraz główni akcjonariusze mogliby oponować przeciwko emisji akcji, która spowodowałaby spadek wartości ich udziałów w klubie, ale widząc groźbę ogłoszenia niewypłacalności, powinni przystać na takie rozwiązanie. Problemem jest jednak znalezienie odpowiednich inwestorów, którzy byliby skłonni wydać grube pieniądze na akcje klubu - mowa tu ciągle o kwocie jak najbliższej 300 mln euro, która w całości zostałaby przeznaczona na spłatę zadłużenia. Innym kłopotem jest złożoność całej procedury, na której realizację nie ma czasu - aby zatwierdzić powiększenie kapitału spółki, konieczne jest głosowania na walnym zebraniu akcjonariuszy, a zwołanie takiego zjazdu, głosowanie i ewentualna emisja akcji to kwestia około dwóch miesięcy. Valencia ma czas do przyszłego wtorku...

W takiej dramatycznej sytuacji, jedyną możliwością wydaje się sprzedaż terenów Estadio Mestalla. Coś, co bezskutecznie próbuje zrealizować Vicente Soriano już od kilku miesięcy. Nie jest obecnie możliwa sprzedaż terenów za cenę ustaloną przed kilkunastoma miesiącami - około 300 mln euro - ale rozważana jest tańsza sprzedaż parceli bądź ich dzierżawa, z opcją ponownego odkupienia przez klub, gdy tylko władze Valencii znajdzą odpowiednie fundusze. Potencjalnym partnerem w takim działaniu może być jedno z przedsiębiorstw wznoszących Nuevo Mestalla - FCC - które za około 220 mln euro kupiłoby parcele, zapewniając wypłacalność Valencii wobec Bancaji. Umożliwiłoby to wzięcie kolejnego kredytu i spłatę zobowiązań wobec samego FCC, wobec którego Valencia zalega z zapłatą za prace wykonane na Nuevo Mestalla. Później, gdy klub zdobyłby potrzebną gotówkę, tereny Estadio Mestalla zostałyby od FCC odkupione, a następnie sprzedane drożej chętnym inwestorom. Ten skomplikowany projekt ma szanse realizacji, ale wymaga bardzo szybkich i szczerych rozmów pomiędzy Valencią, FCC i Bancają.

Vicente Soriano ciągle jednak pracuje nad definitywną sprzedażą terenów Estadio Mestalla. Z dzisiejszego wydania Las Provincias wynika, że Soriano kilkakrotnie bliski był parafowania umowy sprzedaży parceli, ale w ostatniej chwili niedoszli nabywcy obniżali swoje oferty o kilkadziesiąt milionów euro, starając się wywrzeć na prezydencie presję i okazyjnie nabyć atrakcyjne tereny. Soriano przyznał, że był już w biurze notarialnym poza Walencją z zagranicznym klientem, ale ten ostatecznie obniżył ofertę o 80 mln euro - czyli niemal o 30% - a takiej kwoty za tereny Mestalla Soriano przyjąć nie mógł. Pozbawiony głównej inicjatywy w podejmowaniu decyzji prezydent ciągle jednak liczy, że sprzeda nieszczęsne parcele za rozsądną cenę, dzięki czemu odzyska wiarygodność i spełni obietnicę daną Solerowi, wierzycielom oraz kibicom.

Wszystko rozstrzygnąć ma się do wtorku. Jeśli nie uda się znaleźć wymaganych pieniędzy, Valencia zmuszona będzie szukać kupców na swe gwiazdy jeszcze przed letnim okienkiem. We wtorek, w rejestrze handlowym, klub ma udokumentować swoją wypłacalność. W przeciwnym razie, czeka nas wielka wyprzedaż szeroko rozumianych aktywów klubu.

Kategoria: Ogólne | Źródło: Las Provincias