Strona główna

Wywiad z Villą

Tapczan | 06.07.2008; 10:22
Z dala od plotek transferowych na swój temat, w swojej rodzinnej miejscowości Tulli napastnik Ches - David Villa, odpoczywa po Mistrzostwach Europy zbierając siły na nowy sezon. W wolnej chwili, asturiański snajper zgodził się udzielić wywiadu, w którym opowiedział o niedawno zakończonym turnieju i swoich planach na przyszłość.

Ile wart jest teraz David Villa?

Jestem zadowolony z tego, co osiągnąłem i nie interesuje mnie jaka jest moja wartość rynkowa. Nie wiem, czy będzie to więcej czy mniej, bo tym zajmują się inne osoby. Ja gram po to, by osiągać sukcesy, a nie podbijać swoją cenę.

Jesteś na sprzedaż?

Nie wiem. Klub zawsze utwierdzał mnie w przekonaniu, że nie jestem na sprzedaż, a ja czuje się tutaj bardzo dobrze. To jedyna rzecz, którą przekazano mi oficjalnie. Dlatego też, moje najbliższe plany to udać się na zgrupowanie zespołu z dniem 30 lipca.

Mówi się, że Chelsea osiągnęła porozumienie w sprawie twojego transferu...

Nic mi o tym nie wiadomo. Jedyne co powiedział prezydent, to że otrzymał oferty na mnie, ale nie wiem jakie. Chcę o tym zapomnieć i skupić się na odpoczynku.

A jeśli będziesz musiał zmienić barwy klubowe?

Nawet o tym nie myślę. Mam jeszcze 5 lat kontraktu, z bardzo wysoką klauzulą odstępnego, przez co bardzo trudno będzie mi zmienić otoczenie. Jedna możliwością jest konieczność sprzedaży mnie przez klub, a na to się nie zanosi. Jestem więc spokojny o moją przyszłość.

Wspaniale przywitano cię w swoich okolicach...

Prawdę mówiąc, tak. Szczególnie w mojej wiosce Tulli. Jestem dumny, że mogę być tu dziś z moimi ludźmi i świętować nasz sukces.

Mistrz Europy, król strzelców turnieju i zdobywca Copa del Rey. Czy to był dobry rok?

Tak, to był znakomity sezon. Nie zaczął się dla mnie dobrze ze względu na kontuzje, ale na końcu okazał się najlepszym w mojej karierze.

Czy Hiszpania jest najlepszym zespołem na świecie?

Myślę, że zasługujemy na takie miano. Szczytem było zwycięstwo w Euro, ale warto odnotować, że reprezentacja nie przegrała od 22 spotkań, czym nikt poza nami nie może się pochwalić. A jeśli dodać, ze wygrywaliśmy z Włochami, Francją, Niemcami, Argentyną czy Grecją...

I do tego grając dobrą piłkę.

Tak. Wielokrotnie powątpiewano, czy mistrzowie Europy czy Świata byli faktycznie najlepszą drużyną turnieju. Tym razem jest inaczej i wszyscy zgadzają się, że Hiszpania jest zasłużonym zwycięzcą.

W konkursie rzutów karnych przeciwko Włochom, jako pierwszy podszedłeś do jedenastki. Nie denerwowałeś się?

Ani trochę. To był dla mnie powód do dumy, bo chwilkę przed tym, podszedł do mnie trener i powiedział, że to ja wykonam pierwszego karnego, bo jest on najtrudniejszy. Po tych słowach uspokoiłem się całkowicie.

Czy był to najdelikatniejszy moment turnieju?

Absolutnie. Zasłużyliśmy na wygraną znacznie wcześniej, bo graliśmy lepiej niż Włosi. To był kluczowy punkt i byliśmy bardzo blisko odpadnięcia.

Zamieniłbyś koronę króla strzelców na możliwość gry w finale?

Oczywiście, że tak. Bardzo trudno było mi oglądać ten mecz z ławki rezerwowych, bo okazja gry w finale Mistrzostw Europy to unikalne doświadczenie

Jakie zespoły podobały ci się na tym turnieju?

Reprezentacją podobną do naszej była Holandia. Od środka pola do napadu, mieli zbliżony potencjał do naszego, ale my mieliśmy lepszą obronę.

Czy Xavi był najlepszym piłkarzem turnieju?

Myślę, że najlepszym piłkarzem był każdy Hiszpan, ale to on jest naszym sternikiem. Jeśli więc nagroda ta miała przypaść w ręce hiszpańskiego gracza, to on jest odpowiednią osobą.

Każdy członek drużyny często nazywa ją grupą. Czy to takie ważne?

Tak, bardzo ważne. Pomimo tego, że posiadamy w swoim składzie najlepszych piłkarzy na świecie, nikt nad nikim się nie wywyższał. Zawsze byliśmy jedną grupą i to był klucz do sukcesu. Wszyscy byliśmy potrzebni, spełnialiśmy role jakie wyznaczył nam trener i nauczyliśmy się to akceptować.

Ta grupa rozpadnie się wraz z odejściem Luisa.

Mam nadzieję, ze do tego nie dojdzie. Odejście Luisa bardzo nas smuci. To jego zasługą, że jesteśmy dziś Mistrzami Europy i życzę mu wszystkiego najlepszego w dalszej karierze. To najlepszy hiszpański szkoleniowiec i jeden z najlepszych w historii naszej reprezentacji.

Czego oczekujesz od Del Bosque?

Wypełniania założeń i stworzenie dobrej grupy.

Czy polityka poprzednika będzie kontynuowana?

To decyzja, która będzie musiał podjąć nowy szkoleniowiec. Ja zaś będę musiał grać dobrze w klubie, by nadal być częścią tej reprezentacji.

Czy Raul wróci?

To nie pytanie do mnie. Ale musimy wyjaśnić sobie, że jeśli ma być dobra grupa, to niekoniecznie musi składać się z tych samych 23 piłkarzy.

Dlaczego zakończyłeś swoje przemówienie na Plaza de Colon słowami „arriba Espana” (faszystowskie pozdrowienie z czasów gen. Franco – dop. red.)?

Powiedziałem „arriba Espana”, ale równie dobrze mogłem powiedzieć „viva Espana” czy „puxa Espana”. W takich momentach nie zwraca się uwagi na reakcje, jakie mogą wywołać takie słowa. Szczerze mówiąc, nie mam żadnego związku z polityką. Ani tez nie chcę mieć.

Czy Sporting utrzyma się w Primera?

Myślę, że tak. Jeśli nadal będzie kroczył obraną ścieżką i polegał na swoich wychowankach, to powinien się utrzymać.

Jak widzisz swój powrót na El Molinon?

To będzie najtrudniejsze spotkanie w moim życiu. Trudno grało mi się przeciwko Zaragozie, ale to będzie coś zupełnie innego.

Kategoria: Wywiady | Źródło: levante-emv