Strona główna

Zły, niedobry, winny - Koeman.

marcin90 | 25.05.2008; 13:10
Miało być mistrzostwo oraz tryumf w Lidze Mistrzów, skończyło się na wywalczonym rzutem na taśmę utrzymaniem w La Liga, 10 pozycją w tabeli z raptem dziewięcioma punktami przewagi nad strefą spadkową, odpadnięciu już w fazie grupowej Champions League oraz jedynym pozytywnym osiągnięciu tego sezonu – zdobyciu Pucharu Króla. Jak to się zwykle dzieje w takich przypadkach, poczęto szukać winnych. I znaleziono, a dokładnie jednego winnego, którym jest nie kto inny, jak Ronald Koeman.

Holender obejmował Valencię, która zajmowała czwartą lokatę La Liga, jednak już wówczas zauważalne było, że staczała się po równi pochyłej w dół. Wyjątkowo nierówna forma, klęski w spotkaniach z Villarreal, czy Sevillą oraz haniebna wręcz porażka z Rosenborgiem okraszone pogromem na Mestalla w spotkaniu z Królewskimi z Madrytu – taką Valencię otrzymał w spadku po Floresie Koeman.

Osiągnięcia prowadzonej przez Koemana Valencii na kolana nie powalają, wręcz przeciwnie – wołają o pomstę do nieba. Zdobyty Puchar Króla (notabene pierwsze od lat trofeum zdobyte przez Ches – takim osiągnięciem Flores pochwalić się nie może) nie zmienił nastrojów większości kibiców, którzy – rzecz oczywista – winą za klęski i widmo spadku obarczyli tylko i wyłącznie Holendra, w czym nie ma zresztą nic dziwnego, bowiem taka jest mentalność kibiców, że za wszystko, co złe winią trenera. Zaskakujący jest jednak fakt, że również podobno klasowi piłkarze, którzy nawet bez trenera powinni spokojnie zająć miejsce w górnej części tabeli, całą winę zrzucają na ex – szkoleniowca, podczas gdy także i ich żenująca wręcz postawa miała niebotyczny wpływ na tak fatalne wyniki.

Wśród krytykujących Koemana zawodników przoduje nie kto inny jak Joaquin – zawodnik, którzy przed sezonem zapowiadał powrót do fenomenalnej formy, tymczasem jak grał widział każdy. Ximo sezon zaczął od niezłego występu z Elfsborgiem, jednak później w meczach z drużynami lepszymi niż kelnerzy ze Skandynawii nie było już tak różowo. Ba, z każdym kolejnym spotkaniem grał coraz gorzej. Niemniej cieszył się nieustannym zaufaniem Quique, a później Ronalda, po pewnym czasie usiadł jednak na ławce, a zastąpił go Arizmendi, który ze swej roli wywiązywał się co najmniej poprawnie. Koeman został jednak zwolniony, Joaquin otrzymał kolejną szansę i jedyne co pokazał, to jak się nie powinno marnować stuprocentowych okazji do zdobycia bramki. Nadszedł czas na powołania na EURO i w kadrze Hiszpanii, co zaskoczeniem być nie powinno brakło miejsca dla Ximo. Zawodnik jednak miast przyznać się, iż to wszystko przez jego słabą formę, znalazł sobie absurdalne wręcz wytłumaczenie. Okazało się bowiem, iż na Mistrzostwa Starego Kontynentu nie pojedzie nie przez siebie samego i swą słabą grę, lecz przez Koemana. Łaskawy prawoskrzydłowy powiedział jednak, że Holendra wini raptem w 99 % za brak nominacji na czerwcowy turniej. Rzecz to zaiste ciekawa, bowiem Koeman zarówno nie ma wpływu na decyzje Aragonesa, jak i sam nie powołuje zawodników do reprezentacji Hiszpanii. Joaquin natomiast pod względem spędzonych na boisku minut daleko w tyle zostawił kadrowicza Villę. Co więcej, nie sposób nie zauważyć, że do tej pory Koemana nie skrytykowali na przykład David Villa, bądź jego imiennik Silva – to jest zawodnicy, którzy nie mogą narzekać na swą postawę w trakcie sezonu. Skargi Joaquina na Holendra wydają się więc próbą usprawiedliwienia własnej słabej postawy i braku formy, który trwa już niestety bardzo długi czas. Prawoskrzydłowemu wtóruje lewoskrzydłowy – Vicente. Obaj zawodnicy mieli stworzyć najlepszy na świecie duet skrzydłowych, tymczasem minęły dwa lata i nic takiego nie nastąpiło i pewnie nie nastąpi. Wychowanek Levante, który czwarty sezon zmaga się z kontuzjami grał w tym roku niewiele, jednak kiedy się pojawiał na boisku, to i tak nie zachwycał. Dodatkowo, być może zawiść Vicente spowodowana jest tym, że Holender ośmielił się posadzić pupilka kibiców na ławce rezerwowych, by w pierwszym składzie znalazło się miejsce dla rewelacji sezonu – Maty.

Reasumując, nie sposób nie zgodzić się ze słowami Koemana, który twierdzi, że popełnił błąd podpisując umowę z Valencią. Holender miał swoją wizję, jednak w trakcie sezonu trudno jest zmienić styl gry drużyny, a ex – szkoleniowiec PSV nie miał okazji przepracować ze swymi podopiecznymi pretemporady. Mimo to osiągnął pierwszy od lat sukces, jakim było zdobycie Pucharu Króla. W zamian spotkał się jednak jedynie z zarzutami, obelgami oraz absurdalnymi zarzutami. Niedługo okaże się jeszcze, że słaba gra i porażki za kadencji Floresa to również wina Koemana, który może pocieszyć się jedynie tym, że nie wrócił bez tarczy, lecz na niej.

Kategoria: Felietony | Źródło: własne