Strona główna

Jedną nogą w ćwierćfinale

benji | 09.01.2008; 22:50
Wreszcie każdy kibic Los Ches może odetchnąć z ulgą. Dwie bramki Joaquina, który po raz kolejny popisał się skutecznością na Estadio Manuel Luiz de Lopera zagwarantowały bowiem zwycięstwo ekipie Valencii. Można więc mieć nadzieję, że ekipa blanquinegros użyje tego wyniku jak trampoliny, od której odbije się znów na wyższe lokaty w tabeli la Liga.

Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęło się dla drużyny. Już zaledwie cztery minuty po pierwszym gwizdku pana Pereza Lasa najdroższy nabytek w historii Valencii zdołał pokonać golkipera swojego byłego klubu. Niecałe 10 minut później popularny Ximo powtórzył swój wyczyn, czym wprawił w ekstazę sympatyków swojego obecnego klubu. Jak nie trudno się domyśleć tak szybki obrót spraw rozbił zespół gospodarzy, którzy przez kolejne minuty mieli problem z przejęciem inicjatywy na boisku, a w miarę upływu czasu kibice Betisu zaczynali wyrażać swoje niezadowolenie coraz głośniejszymi gwizdami. Jednak ich ulubieńcy nie potrafili zagrozić przeciwnikowi, w przeciągu 45 minut mając zaledwie jedną okazję bramkową, z obroną której żadnych problemów nie miał Hildebrand.

W drugiej odsłonie spotkania choć piłkarze Valencii wciąż posiadali przewagę i wydawało się, że spokojnie kontrolują przebieg spotkania sytuacja znacznie się dla nich skomplikowała. Niedokładne zagranie Juana Maty starającego się wybić piłkę z własnego pola karnego wykorzystał Mariano Pavone zdobywając tym samym bramkę na 2:1. Niespełna 5 minut później sprawy nabrały jeszcze bardziej niekorzystny bieg dla zespołu Valencii, kiedy to swoją drugą żółtą kartkę otrzymał Javier Arizmendi i zmuszony został do opuszczenia boiska. W tym momencie zespół gospodarzy zwietrzył swoją okazję i z coraz większym zaangażowaniem zaczął atakować bramkę Hildebranda. Sytuacja zmieniła się dopiero w 67 minucie, gdy stan obu drużyn wyrównał się przez usunięcie z boiska Somozy. Pomocnik Betisu podobnie jak Arzimendi ujrzał drugi żółty kartonik, który wyeliminował go z dalszej gry. W końcówce spotkania wynik mógł jeszcze ulec zmianie po strzale Caffy, lecz strzegący bramki VCF Hildebrand nie dał się tym razem zaskoczyć.

Kategoria: Ogólne | Źródło: AS.com