Kontrakt Roberto Ayali z Valencią wygasa 30 czerwca, mimo to klub ciągle nie robi nic aby zatrzymać w swoich szeregach jednego z najlepszych defensorów świata. Sam zawodnik powoli traci nadzieję na pozostanie na Mestalla.
Ayala udzielił wczoraj wywiadu argentyńskiej telewizji, w którym przyznał, że szanse na jego pozostanie w stolicy Turii maleją z każdym dniem. Zaznaczył jednak, że nie zamierza jeszcze wracać do rodzinnego kraju, i chciałby pograć jakiś czas w Europie.
"Wygląda na to, że jest to mój ostatni sezon w Valencii. Mimo to chciałbym kontynuować moją przygodę z piłką europejską."
Przedstawiciele Ches z dyrektorem sportowym i prezydentem na czele nie zrobili żadnego kroku w celu przedłużenia kontraktu Argentyńczyka, podsuwając go niemal pod nos takim klubom jak Villarreal, czy ostatnio Juventus Turyn.
Agent piłkarza, Gustavo Mascardi krytykuje Carboniego za brak doświadczenia, jakiegokolwiek kontaktu i wymówki jakoby Ayala nie był wystarczająco zdrowy aby móc z nim przedłużyć kontrakt.
Dziennikarz AS'a Antonio Sanfeliu w swoim felietonie mówi wprost: Carboni nie jest do końca szczery. Oto jego fragmenty :
Dyrektor sportowy Valencii - Amedeo Carboni, pierwszy raz od dłuższego czasu wypowiedział się na temat Ayali. W pokrętny sposób mówił o nie najlepszym zdrowiu piłkarza, które jest brane pod uwagę jeżeli chodzi o przyszłość internacjonała w klubie. Chociaż nikt w Valencii nie wyobraża sobie aby piłkarz mógł tak opuścić szeregi Ches, Carboni nie ustępuje ani na milimetr. Włoch mówi o sprawach zdrowotnych, technicznych, sportowych, ale nie wspomina nic o aspekcie osobistym. Sprawa jest prosta. Jeżeli Ayala odejdzie z klubu, to dlatego, że Carboni go po prostu nie lubi, nie potrafił się z nim dogadać ani teraz ani wtedy gdy byli jeszcze 'kolegami z boiska'. To jest prawdziwy powód, reszta to zasłona dymna.
Na ostatnich Mistrzostwach Świata, Ayala uznany został za najlepszego obrońcę globu obok Fabio Cannavaro. Quique i cały sztab techniczny gwarantuje Argentyńczykowi miejsce w składzie a jego kolana są w doskonałym stanie. Zatem aspekt sportowy trzeba wykluczyć.
Carboniemu natomiast należy przypomnieć, że przed sezonem za 9 mln € sprowadził do klubu kontuzjowanego Del Horno, który nie zagrał jeszcze ani minuty w koszulce z nietoperzem na piersi, a który co miesiąc pobiera z kasy klubowej sumę, która daje 1,8 mln rocznie. Warto też zapytać jakie aspekty wpłynęły na decyzję o kupnie za 10 milionów € Francesco Tavano, którego transfer okazał się kompletną klapą, i po zaledwie 4 miesiącach został 'wykopany za burtę'.
Antonio Sanfeliu
Oczywiście należy wziąć poprawkę na to, iż jest to subiektywne zdanie autora, a ten znany jest z dość krytycznego stosunku do poczynań władz Valencii.
Ayala udzielił wczoraj wywiadu argentyńskiej telewizji, w którym przyznał, że szanse na jego pozostanie w stolicy Turii maleją z każdym dniem. Zaznaczył jednak, że nie zamierza jeszcze wracać do rodzinnego kraju, i chciałby pograć jakiś czas w Europie.
"Wygląda na to, że jest to mój ostatni sezon w Valencii. Mimo to chciałbym kontynuować moją przygodę z piłką europejską."
Przedstawiciele Ches z dyrektorem sportowym i prezydentem na czele nie zrobili żadnego kroku w celu przedłużenia kontraktu Argentyńczyka, podsuwając go niemal pod nos takim klubom jak Villarreal, czy ostatnio Juventus Turyn.
Agent piłkarza, Gustavo Mascardi krytykuje Carboniego za brak doświadczenia, jakiegokolwiek kontaktu i wymówki jakoby Ayala nie był wystarczająco zdrowy aby móc z nim przedłużyć kontrakt.
Dziennikarz AS'a Antonio Sanfeliu w swoim felietonie mówi wprost: Carboni nie jest do końca szczery. Oto jego fragmenty :
Dyrektor sportowy Valencii - Amedeo Carboni, pierwszy raz od dłuższego czasu wypowiedział się na temat Ayali. W pokrętny sposób mówił o nie najlepszym zdrowiu piłkarza, które jest brane pod uwagę jeżeli chodzi o przyszłość internacjonała w klubie. Chociaż nikt w Valencii nie wyobraża sobie aby piłkarz mógł tak opuścić szeregi Ches, Carboni nie ustępuje ani na milimetr. Włoch mówi o sprawach zdrowotnych, technicznych, sportowych, ale nie wspomina nic o aspekcie osobistym. Sprawa jest prosta. Jeżeli Ayala odejdzie z klubu, to dlatego, że Carboni go po prostu nie lubi, nie potrafił się z nim dogadać ani teraz ani wtedy gdy byli jeszcze 'kolegami z boiska'. To jest prawdziwy powód, reszta to zasłona dymna.
Na ostatnich Mistrzostwach Świata, Ayala uznany został za najlepszego obrońcę globu obok Fabio Cannavaro. Quique i cały sztab techniczny gwarantuje Argentyńczykowi miejsce w składzie a jego kolana są w doskonałym stanie. Zatem aspekt sportowy trzeba wykluczyć.
Carboniemu natomiast należy przypomnieć, że przed sezonem za 9 mln € sprowadził do klubu kontuzjowanego Del Horno, który nie zagrał jeszcze ani minuty w koszulce z nietoperzem na piersi, a który co miesiąc pobiera z kasy klubowej sumę, która daje 1,8 mln rocznie. Warto też zapytać jakie aspekty wpłynęły na decyzję o kupnie za 10 milionów € Francesco Tavano, którego transfer okazał się kompletną klapą, i po zaledwie 4 miesiącach został 'wykopany za burtę'.
Antonio Sanfeliu
Oczywiście należy wziąć poprawkę na to, iż jest to subiektywne zdanie autora, a ten znany jest z dość krytycznego stosunku do poczynań władz Valencii.
Kategoria: | Źródło: AS / Foroche.com