Podobnie jak i Santiago Canizares kapitan Ches - David Albelda podczas specjalnej konferencji prasowej skomentował decyzję trenera o umieszczeniu go na "czarnej liście". Emocje El Capitano podczas wywiadu dla hiszpańskich mediów sięgnęły zenitu - w pewnym momencie defensywny pomocnik się rozpłakał.
"Nastały ciężkie czasy"
Konferencja prasowa rozpoczęła się dość niespodziewanie. Kapitan Ches bowiem rozpłakał się, a potem zachęcony aplauzem zgromadzonych począł mówić.
"To najtrudniejsza w całym moim życiu konferencja prasowa, jednak zdecydowałem się wziąć w niej udział. Jednakże nie dlatego, by komuś złorzeczyć, czy kogoś krytykować, lecz z tego powodu, iż to najtrudniejszy moment w mojej karierze. Obiecałem sobie, że będę silny, a postanowienie to powziąłem dla ludzi, którzy są teraz przy mnie i mnie wspierają. Cieszę się, że tak wiele osób mnie nie opuściło." - powiedział kapitan.
Niespodziewany cios
"Jestem naprawdę zdruzgotany, ponieważ nigdy się nie spodziewałem, iż po tym wszystkim zostanę w taki sposób potraktowany. Rozumiem, że zmiany są koniecznością, jednak nie zgadzam się ze sposobem, w jaki trener je przeprowadza. Jak dla mnie obrany przezeń sposób jest wręcz niehumanitarny, ponieważ każdy wie, że Valencię zawsze darzyłem miłością. Zostawiałem serce na boisku dla drużyny i gotów byłem dla niej na wszystko."
Wina Solera
Albelda dokładnie opowiedział w jaki sposób trener obwieścił swą decyzję jemu i Canizaresowi. Wedle kapitana Koeman nie wysilił się nawet, by podać jakikolwiek sensowny powód. Holender ponoć dodał także, iż tak szybka decyzja to w głównej mierze efekt determinacji Juana Solera.
"Nie mam pojęcia na temat przyczyny decyzji szkoleniowca, ponieważ nie wysilił się nawet, by cokolwiek sensownego na ten temat powiedzieć." - powiedział Albelda.
"Być może z perspektywy trenera decyzja ta jest jak najbardziej słuszna, jednak ja się nie zgadzam z nią, a przede wszystkim ze sposobem, w jaki Koeman wszystko zrobił. Żaden trener, nie ważne jak dobry, nie ma prawa po dwóch miesiącach oceniać mojej przydatności dla klubu, w którym występuję od lat. Mam jedynię nadzieję, iż prezydent, który jest człowiekiem zdrowo myślącym weźmie sprawę w swoje ręce i postawi dobro klubu, które jest przecież najważniejsze, na pierwszym miejscu." - dodał.
Brak jakiejkolwiek odezwy ze strony klubu
"Ani prezydent, ani ktokolwiek inny zasiadający w zarządzie klubu nie pofatygował się, by wyjaśnić mi zaistniałą sytuację."
Bezpodstawne zarzuty
"Po osiągnięciu takich sukcesów, jakie miały miejsce w Valencii, mogłem umrzeć w spokoju. Dawałem z siebie wszystko, zostawiałem serce na boisku i jestem przekonany, że w znacznym stopniu przyczyniłem się do niedawnych sukcesów."
Albelda nie zgodził się z twierdzeniem, iż on, Angulo i Canizares są przyczyną słabych wyników drużyny: "Jestem przekonany, iż ludzie nie są tak głupi, by uwierzyć w to, iż słabe wyniki Los Ches to wina tylko i wyłącznie naszej trójki."
Przyszłość w reprezentacji
"Chcę być w kadrze narodowej na zbliżające się Mistrzostwa Europy. Od dłuższego czasu jestem jej pierwszoplanową postacią i wierzę, iż nie ulegnie to zmianie. Rozmawiałem już z ludźmi związanymi z reprezentacją i cieszę się, iż mam ich poparcie. Wiem, że muszę regularnie grać w klubie, by mieć miejsce w kadrze i wierzę, że tak będzie."
Wiara w lepsze jutro
Zawodnika dziwi także to, iż dopiero co został przedłużony jego kontrakt, a teraz klub kazał mu szukać nowego miejsca pracy. Albelda wierzy, iż będzie mu dane pozostać na Estadio Mestalla, ponieważ klub istnieje dla kibiców, których poparcie on ma.
"Nastały ciężkie czasy"
Konferencja prasowa rozpoczęła się dość niespodziewanie. Kapitan Ches bowiem rozpłakał się, a potem zachęcony aplauzem zgromadzonych począł mówić.
"To najtrudniejsza w całym moim życiu konferencja prasowa, jednak zdecydowałem się wziąć w niej udział. Jednakże nie dlatego, by komuś złorzeczyć, czy kogoś krytykować, lecz z tego powodu, iż to najtrudniejszy moment w mojej karierze. Obiecałem sobie, że będę silny, a postanowienie to powziąłem dla ludzi, którzy są teraz przy mnie i mnie wspierają. Cieszę się, że tak wiele osób mnie nie opuściło." - powiedział kapitan.
Niespodziewany cios
"Jestem naprawdę zdruzgotany, ponieważ nigdy się nie spodziewałem, iż po tym wszystkim zostanę w taki sposób potraktowany. Rozumiem, że zmiany są koniecznością, jednak nie zgadzam się ze sposobem, w jaki trener je przeprowadza. Jak dla mnie obrany przezeń sposób jest wręcz niehumanitarny, ponieważ każdy wie, że Valencię zawsze darzyłem miłością. Zostawiałem serce na boisku dla drużyny i gotów byłem dla niej na wszystko."
Wina Solera
Albelda dokładnie opowiedział w jaki sposób trener obwieścił swą decyzję jemu i Canizaresowi. Wedle kapitana Koeman nie wysilił się nawet, by podać jakikolwiek sensowny powód. Holender ponoć dodał także, iż tak szybka decyzja to w głównej mierze efekt determinacji Juana Solera.
"Nie mam pojęcia na temat przyczyny decyzji szkoleniowca, ponieważ nie wysilił się nawet, by cokolwiek sensownego na ten temat powiedzieć." - powiedział Albelda.
"Być może z perspektywy trenera decyzja ta jest jak najbardziej słuszna, jednak ja się nie zgadzam z nią, a przede wszystkim ze sposobem, w jaki Koeman wszystko zrobił. Żaden trener, nie ważne jak dobry, nie ma prawa po dwóch miesiącach oceniać mojej przydatności dla klubu, w którym występuję od lat. Mam jedynię nadzieję, iż prezydent, który jest człowiekiem zdrowo myślącym weźmie sprawę w swoje ręce i postawi dobro klubu, które jest przecież najważniejsze, na pierwszym miejscu." - dodał.
Brak jakiejkolwiek odezwy ze strony klubu
"Ani prezydent, ani ktokolwiek inny zasiadający w zarządzie klubu nie pofatygował się, by wyjaśnić mi zaistniałą sytuację."
Bezpodstawne zarzuty
"Po osiągnięciu takich sukcesów, jakie miały miejsce w Valencii, mogłem umrzeć w spokoju. Dawałem z siebie wszystko, zostawiałem serce na boisku i jestem przekonany, że w znacznym stopniu przyczyniłem się do niedawnych sukcesów."
Albelda nie zgodził się z twierdzeniem, iż on, Angulo i Canizares są przyczyną słabych wyników drużyny: "Jestem przekonany, iż ludzie nie są tak głupi, by uwierzyć w to, iż słabe wyniki Los Ches to wina tylko i wyłącznie naszej trójki."
Przyszłość w reprezentacji
"Chcę być w kadrze narodowej na zbliżające się Mistrzostwa Europy. Od dłuższego czasu jestem jej pierwszoplanową postacią i wierzę, iż nie ulegnie to zmianie. Rozmawiałem już z ludźmi związanymi z reprezentacją i cieszę się, iż mam ich poparcie. Wiem, że muszę regularnie grać w klubie, by mieć miejsce w kadrze i wierzę, że tak będzie."
Wiara w lepsze jutro
Zawodnika dziwi także to, iż dopiero co został przedłużony jego kontrakt, a teraz klub kazał mu szukać nowego miejsca pracy. Albelda wierzy, iż będzie mu dane pozostać na Estadio Mestalla, ponieważ klub istnieje dla kibiców, których poparcie on ma.
Kategoria: Wywiady | Źródło: Marca