Strona główna

Mało powodów do optymizmu

benji | 11.12.2007; 23:26
Ważne spotkanie, które miało pokazać stan przygotowania Los Ches do walki o pozostałe trofea można bardzo treściwie skomentować jednym tylko słowem - nuda. 90 minut gry na Stamford Bridge chwilami przypominało bardziej grę w bierki niż futbol na europejskim poziomie.

Pojedynek obydwu zespołów był mieszaniną niecelnych, bądź nieudanych podań oraz strzałów. Trzeba przyznać natomiast, że z przebiegu całego spotkania wynik jest bardziej niekorzystny dla ekipy gospodarzy, którzy niejednokrotnie mogli pokonać strzegącego bramki Ches Canizaresa. Krytykowany ostatnimi czasy portero Valencii akurat w tym spotkaniu nie może mieć sobie nic do zarzucenia - wyłapał sporo uderzeń oraz dośrodkowań, ale również może pochwalić się sporym szczęściem. W przeciągu całego spotkania piłka trzy razy bowiem zamiast znaleźć się w siatce Valencii odbijała się od słupka.

Ogółem cały mecz można uznać za dostatecznie dobry jedynie w wykonaniu zespołu Chelsea oraz nielicznych piłkarzy Nietoperzy. Zespół z Londynu mimo, że zagwarantował już sobie awans do dalszej fazy rozgrywek LM nie zamierzał pozwalać na zbyt wiele przyjezdnej ekipie i w przeciągu pierwszych 15 minut zdołał wyraźnie zakomunikować to przeciwnikowi. Strzały Lamparda, Shevchenki oraz Wright-Phillips'a sprawiały sporo problemów strzegącemu Hiszpańskiej bramki Canete lub też przelatywały niedaleko słupków. Z kolei ustawiona w eksperymentalnym składzie Valencia niezbyt potrafiła odpowiedzieć przeciwnikowi, dowodem czego jest pierwsza groźna akcja przeprowadzona zaledwie 3 minuty przed gwizdkiem oznajmującym przerwę.

Również druga odsłona spotkania nie należała do pasjonujących. Co prawda w przeciągu tych 45 min. zawodnicy Chelsea zdołali trzykrotnie sprawdzić wytrzymałość słupków na ich boisku, lecz reszta gry niezbyt mogła się podobać. Gospodarze nie chcąc zużywać zbyt dużo sił na walkę "o pietruszkę" ograniczali się głównie do kontrolowania przebiegu spotkania. Natomiast przyjezdni Hiszpanie oprócz nielicznych rajdów Davida Silvy nie pokazali nic interesującego. W gruncie rzeczy tylko nazwisko Kanaryjczyka oraz Canizaresa zasługują na wyróżnienie, bowiem reszta ekipy nie potrafiła niczym zaskoczyć przeciwnika. Po raz kolejny zawiódł David Villa, który nawet na własne życzenie opuścił boisko w 49 minucie. Taki obraz gry nie może napawać optymizmem przed kolejnymi spotkaniami, a w szczególności przed arcyważnym meczem z Barceloną, który już tej niedzieli odbędzie się na Mestalla.

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne