Strona główna

Valencia słabsza na La Rosaleda

Bartłomiej Płonka | Arkadiusz Bryzik | 02.02.2015; 22:42

Porażka w fatalnym stylu

Kolejny mecz wyjazdowy i kolejna strata punktów. Na La Rosaleda bezsilna Valencia uległa Máladze i po bardzo słabym meczu zaliczyła czwartą porażkę w sezonie. O ile mecze domowe ogląda się z przyjemnością, o tyle wyjazdy dla ekipy Nuno są prawdziwą męką. Jeśli ten element nie zostanie poprawiony, na koniec sezonu ciężko będzie załapać się na miejsce premiowane awansem do Ligi Mistrzów.

Nuno postanowił nie zmieniać zwycięskiego składu ze spotkania z Sevillą i na La Rosaleda do gry desygnował identyczne zestawienie z charakterystycznym diamentem w środku pola. Kolejny raz, pomimo gry dwoma snajperami, spotkanie na ławce rezerwowych rozpoczął Paco Alcácer.

Wydawać się mogło, że to Valencia dobrze rozpoczęła mecz. Pierwsze kilkanaście minut należały do ekipy Nuno, która starała się zepchnąć Málagę do defensywy często grając na jej połowie. Mimo to, nie przekładało się to sytuacje bramkowe, a będący między słupkami bramki gospodarzy Kameni pozostawał bezrobotny.

Niewielka dominacja „Nietoperzy” trwała jednak kilkanaście minut i do głosu dochodzić zaczęli miejscowi. W ich przypadku, przewaga szybko została potwierdzona, bowiem już po ponad 20 minutach gry kibice na La Rosaleda mogli cieszyć się z pierwszego trafienia. Samuel w juniorski sposób ograł André Gomesa, po czym posłał precyzyjne dośrodkowanie w pole karne, gdzie fantastycznym strzałem głowa popisał się Castillejo i wyprowadził Málagę na prowadzenie.

Od momentu starty gola walencki zespół prezentował się coraz słabiej, a szczególną niepewność można było zauważyć w poczynaniach gry defensywnej. Po jednej z długich piłek za linię obrony doszło do nieporozumienia na linii stoperzy–Alves, poprzez co przed szansą stanął Guerra, ale całą sytuację uratował golkiper „Nietoperzy”.

Jedyną szansą godną uwagi dla walenckiego zespołu w pierwszej części był rzut rożny z 38. minuty spotkania. Dobre dośrodkowanie zaserwował João Cancelo, na pierwszym słupku obrońców wyprzedził Dani Parejo, ale jego strzał głową ostatecznie wylądował na słupku.

Wynik do przerwy, jakim było 1:0 dla jedenastki Javi`ego Gracii można było nazywać najniższym wymiarem kary. Okazji dla gospodarzy mogło być znacznie więcej, jednakże ci w wielu przypadkach nie wykorzystując niefrasobliwości Los Ches podejmowali złe decyzje tudzież po prostu brakowało im skuteczności.

Druga odsłona meczu rozpoczęła się bliźniaczo podobnie do pierwszej. Ponownie nieco żywej rozpoczęli ją gracze Nuno, którzy nawet za sprawą José Gayi mogli doprowadzić do remisu, jednakże na wysokości zadania stanął Carlos Kameni. Po kilku minutach niezłej postawy Valencii ponownie kontrolę nad pojedynkiem przejęła Málaga, a poczynania podopiecznych Nuno znów stały się bolesne dla oczu kibica.

Defensywa Los Ches miała wyraźne kłopoty z szybkimi atakami miejscowych, a ci, kiedy porządnie napędzali akcje stawali przed następnymi szansami. Po wyprowadzeniu ataku przez Amrabata groźny strzał z wysokości pola karnego oddał Darder, ale znów wszystko ratować musiał niezawodny Diego Alves.

Szanse na sukces piłkarzy Nuno mocno ograniczyły się jeszcze na nieco ponad 20 minut przed końcem spotkania. Za nadmierną grę ciałem i faul na Camacho drugą żółta kartkę obejrzał João Cancelo, co spowodowało, że Los Ches kończyli spotkanie w dziesiątkę. Reagować próbował Nuno, który w kolejnych minutach na plac gry posłał Paco, De Paula oraz Orbana.

Niezwykle bolesny i dosadny gwóźdź do trumny Valencii wbić mógł Nordin Amrabat. Marokańczyk w końcówce spotkania posłał bombę sprzed pola karnego na bramkę Alvesa, a kiedy wszyscy widzieli już piłkę w siatce, ta odbiła się od słupka i przeleciała wzdłuż linii brakowej, by ostatecznie nie wylądować w bramce!

Mimo fatalnej gry i braku najmniejszych argumentów, by zasługiwać na remis Valencia mogła szczęśliwie wywieźć z Andaluzji jeden punkt. W niemalże ostatniej akcji meczu pod dośrodkowaniu Gayi piłka spadła pod nogi De Paula, który uderzając z woleja trafił w Paco, a futbolówka o centymetry minęła słupek!

Valencia rozegrała fatalne spotkanie i ponownie po tryumfie z wielkim rywalem na Mestala przeszedł zdecydowanie słabszy mecz na obcym boisku. Martwić może nie tylko dyspozycja podopiecznych Nuno, ale także fakt, iż kolejny pojedynek rozegrany zostanie… znów poza domem i znów na stadionie, który nie sprzyja w ostatnich latach „Nietoperzom”, a mowa o katalońskim Cornella El-Prat.

Primera Divisón, 21. kolejka: Malaga 1:0 (1:0) Valencia

Gole: 1-0, M.25: Samuel Castillejo

Málaga: Kameni; Rosales, Sergio Sánchez, Weligton, Boka; Samuel García (Horta, m. 80), Camacho, Darder, Samuel Castillejo (Recio, m. 75); Juanmi, Javi Guerra (Amrabat, m. 64).

Valencia: Diego Alves; Cancelo, Otamendi, Mustafi, Gayá; Enzo Pérez, Javi Fuego (Orban, m. 80), André Gómes (De Paul, m. 72), Parejo (Alcácer, m. 57); Rodrigo, Negredo.

Kategoria: Składy | Źródło: własne