Strona główna

Kompromitacja na Estadio Sanchez Pizjuan.

benji | 29.10.2007; 00:19
Kompletny brak pomysłu na grę, nieumiejętność przeprowadzenia skutecznej akcji, paradoksalna ilość pomyłek w szykach obronnych. Tak chyba najprościej przedstawić grę Valencii w spotkaniu przeciw FC Sevilla. Piłkarze Quique Floresa byli jedynie bezbarwnym tłem dla świetnie grających gospodarzy i mogą ciszyć z najniższego wyroku kary, jaką w tym wypadku był wynik 3:0.

Wydawało się, że okazja do pokonania zespołu ze stolicy Andaluzji jest idealna. Zaledwie kilka dni temu z klubem pożegnał się twórca największych jego sukcesów, a jednocześnie wyniki jakie w tym roku odnotowała Sevilla dalekie były od tych, do jakich przyzwyczaili nas w poprzednich dwóch sezonach. Była to wręcz idealna sytuacja dla Quique Floresa do udowodnienia swojej wartości. Mister poległ jednak na wszystkich frontach.

Całe spotkanie od samego początku rozgrywało się pod dyktando gospodarzy, którzy bardzo szybko zdołali udokumentować swoją przewagę zdobyciem gola. W 10 minucie Frederic Kanoute wykorzystał błąd Albiola i znalazł się w sytuacji, której nie zwykł marnować. Bramka wprawiła w euforię kibiców zgromadzonych na Estadio Sanchez Pizjuan , którzy przeżywali ostatnio nerwowe chwile związane z odejściem Juande Ramosa. Jednak mogą oni teraz spać spokojnie, mając pewność, że zespół wciąż jest w dobrych rękach. Takiej pewności lub przynajmniej iluzji mieć nie mogą z kolei sympatycy Ches. Quique Flores od dłuższego czasu potrafi bowiem jedynie doprowadzać fanów Valencii do coraz to większej frustracji wynikającej z beznadziejnej postawy swojego zespołu.

To spotkanie było potwierdzeniem całkowitego braku koncepcji na prowadzenie drużyny przez szkoleniowca z Madrytu. Dobitnie świadczyć o tym mogą statystyki meczu na czele z różnicą w liczbie oddanych strzałów. Równia pochyła na której znajduje się zespół wymagać będzie wzmożonej pracy ze strony szkoleniowca i coraz mniej osób łudzi się, iż Flores jest człowiekiem potrafiącym temu podołać.

Żeby jednak sprawiedliwości stało się zadość trzeba oddać każdemu co należne. Pozytywnych wniosków po takim spotkaniu jest oczywiście mało. Zespół miał problemy nie tylko ze skonstruowaniem akcji, lecz również z przetrzymaniem piłki na własnej połowie. Faule i błędy we własnej strefie obronnej mnożyły się jak przysłowiowe króliczki. Niemniej z całego spotkania wyciągnąć można przynajmniej jeden jasny punkt, jakim bez wątpienia była postawa Timo Hildebranda, dzięki któremu wynik nie był większy.

>>>Obszerny skrót meczu<<<<

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne