Strona główna
Spokojny i opanowany - w życiu osobistym Rafael Van der Vaart w niczym nie przypomina osoby, którą tak uparcie walczy z zarządem HSV o swój transfer do Valencii. O powodach swojej prywatnej wojny z zarządem niemieckiego klubu holenderski pomocnik opowiedział w wywiadzie dla ASa.

Jak się czujesz?

Dobrze. Biorąc pod uwagę to, ile się ostatnio wokół mnie wydarzyło to czuję się dobrze. Trenuję z drużyną i czekam na wyjaśnienie mojej sytuacji.

Dlaczego Twój klub tak twardo obstaje przy tym, ze zostaniesz w Niemczech?

Teraz tak mówią, ale zobaczymy, co będzie za parę dni. Coś musi się wydarzyć, bo to bez sensu, by zarząd nie chciał nawet rozmawiać z Valencią. Nie rozumiem tego.

Myślisz, że ta sprawa dobrze się dla Ciebie skończy?

Myślę, że ostatecznie trafię do Valencii. W dalszym ciągu będę o to walczył, póki pozostało jeszcze kilka dni do zamknięcia okna transferowego.

Widzisz siebie 1 września w Walencji?

Mam nadzieję, ze wcześniej. Musimy iść krok po kroku i najpierw prezydent HSV musi zgodzić się na rozmowy z Valencią. Tego wymaga dobre wychowanie.

Jesteś bardzo zdeterminowany, by osiągnąć swój cel. Dlaczego przyjąłeś taką postawę?

Trafiłem do Hamburga za niską kwotę 5 mln euro. Zawarłem jednak umowę z prezydentem, że jeśli zgłosi się po mnie jakiś większy klub, a szczególnie te z Hiszpanii, gdzie zawsze chciałem grać, to przynajmniej rozważą jego ofertę. Właśnie dlatego przyjąłem taką postawę, bo prezydent nie wywiązał się ze swoich słów.

Mogłeś zadbać o to, by zapis ten zawrzeć w umowie, czyż nie?

Widząc, co się dzieje – tak, choć wydaje mi się, że tego typu umowy są osobistą kwestią pomiędzy zawodnikiem oraz zarządem i powinny być dotrzymywane. Chcę żeby prezydent przypomniał sobie o tym i porozmawiał z Valencią o moim transferze.

Dziś na Mestalla prezentacja zespołu...

Wiem o tym. Chciałbym tam być, ale to nie zależy ode mnie. Robię wszystko, co w mojej mocy i będę to kontynuował, gdyż uważam, że moja przygoda z HSV dobiegła już końca.

Zagrasz jutro z Bayerem Leverkusen?

Tak, zagram.

Wygląda na to, że Twoja kontuzja pleców daje o sobie znać tylko wtedy, gdy przychodzi mecz w europejskich pucharach.

(śmiech) Naprawdę bolały mnie plecy.

I znów będą, kiedy grać będziecie rewanżowe spotkanie?

Mam nadzieję, że do tego czasu nie będzie mnie już w Hamburgu.

A jeśli zostaniesz?

Zobaczy się. Najbliższy mecz już jutro i jeśli trener zechce, to zagram.

To nie będzie dla Ciebie zbyt przyjemne, prawda?

Spodziewam się, że kibice mnie wygwiżdżą, ale ja wiem, czego chce. Ich reakcja niczego nie zmieni, a może nawet uświadomi zarządowi, że musza mnie sprzedać.

Dla Ciebie to bardzo łatwe.

Nie, to bardzo trudne. Gram we wspaniałym klubie, którego kibice mnie szanują, jestem kapitanem drużyny. Rozumiem, że ludzie tutaj nie chce mojego odejścia, ale decyzja została już podjęta i mam nadzieję, że oni też postarają się to zrozumieć.

Kategoria: Wywiady | Źródło: as.com