Strona główna

Drużyna 24. kolejki Primera Division

Łukasz Kwiatek | 22.02.2011; 13:42

Którzy piłkarze zasłużyli na wyróżnienie?

Barcelona cierpi, ale dominuje niewygodnych Basków w wyczerpującym boju na Camp Nou; Real relaksuje się przed Ligą Mistrzów lekką potyczką z Levante; Valencia i Villarreal gubią punkty z outsiderami; fantastyczny debiut nowego trenera Osasuny pogrąża Espanyol, Atletico nareszcie poznaje smak zwycięstwa, a Sevilla nie traci punktów w kuriozalnych okolicznościach.

Tak wyglądała dwudziesta czwarta kolejka La Liga z perspektywy czołowych drużyn. A jak radzili sobie poszczególni piłkarze?

Nie popisowymi interwencjami, ale golem zdobytym w 95. minucie meczu Almerii z Deportivo Daniel Aranzubia zapracował na wyróżnienie. Bramkarz „Superdepor” najwyżej wyskoczył do dośrodkowanej z rzutu rożnego piłki, a swojej wyprawy pod bramkę rywali - gwarantującej drużynie remis - nie zapomni do końca życia.

Dysputy nad tym, czy Leo Messi był faulowany w polu karnym, Gerard Pique powinien wylecieć z boiska, a Dani Alves znajdował się na spalonym przy pierwszym trafieniu dla Barcelony, prawdopodobnie potrwają w hiszpańskich mediach aż do Wielkiego Kresu. Wstrzymując się od oceniania pracy arbitrów, należy pogratulować Alvesowi ostatnich podań przy obydwu bramkach „Blaugrany”. O wiele bardziej powściągliwie od Alvesa w łupieżczych wyprawach w pole karne rywali zachowywał się Joan Capdevila. Lewy obrońca Villarrealu interweniował z wyczuciem, a obronę Malagi raził głównie dośrodkowaniami.

Luis Mendilibar zastąpił w ubiegłym tygodniu Jose Antonio Camacho na ławce trenerskiej Osasuny, wegetującej w dolnych obszarach tabeli, i w swoim debiucie zmiażdżył Espanyol 4:0. Dwie bramki na swoje konto zapisał kapitan „Los Rojillos” – Javad Nekounam, jedną – poza pewnym występem w defensywie - dołożył Lolo.

Trudno napisać cokolwiek pozytywnego o meczu, w którym pierwszy celny strzał na bramkę padł w 87. minucie. Mało powiedzieć, że w starciu Valencii ze Sportingiem wiało nudą - to był istny huragan braku wydarzeń. Piłkarze Valencii wyglądali tak, jakby już sama obecność rywali na murawie Estadio Mestalla zupełnie ich zniesmaczyła. Schematyczne akcje snujących się po boisku gospodarzy niemiłosiernie rozbijał Ivan Hernandez, lider defensywy Sportigu. Za jedyną pozytywną postać w ekipie „Nietoperzy” można uznać Mehmeta Topala, który opanował środek boiska i z gracją zaliczał gustowne odbiory.

W niedzielę na La Romareda prawdopodobnie biegał cały zastęp klonów kapitana Realu Saragossa – Gabiego. Inaczej trudno wytłumaczyć, w jaki sposób jeden Gabi mógł rozgrywać, atakować ze skrzydeł i z środka pola, strzelać z dystansu w okienko, myląc się o centymetry, i ratować zespół wybiciem piłki zmierzającej do siatki.

„Statystyki kłamią” – z takim napisem na koszulce powinien w następnym meczu wybiec na boisko Angel Di Maria. Skrzydłowy Realu Madryt robił co chciał w potyczce z Levante, włącznie z wkręcaniem w murawę po pachy po trzech rywali na raz, ale na jego konto zaliczona zostanie tylko jedna asysta – resztę błyskotliwych zagrań Argentyńczyka zepsuli jego koledzy. Gdyby Di Maria potrzebował się komuś wyżalić, mógłby pogadać z Giuseppe Rossim – napastnik Villarrealu sam może przeklinać nieskuteczność swoich kolegów z ataku, którym stworzył kilka świetnych sytuacji, a tylko jedna z nich została wykorzystana. Mimo ponawianych prób Leo Messi długo nie potrafił wejść z piłką do bramki Bilbao. Strzelecką niemoc niezmordowany Argentyńczyk przełamał w końcówce spotkania, a wcześniej kilkoma rajdami przeszył defensywę Basków, długimi fragmentami meczu radzącą sobie znakomicie.

Jedenastka kolejki: Aranzubia (Deportivo) – Alves (Barcelona), Hernandez (Sporting), Lolo (Osasuna), Capdevila (Villarreal) – Topal (Valencia), Gabi (Saragossa), Nekounam (Osasuna) – Di Maria (Real Madryt), Messi (Barcelona), Rossi (Villarreal)

Ławka rezerwowych: Caballero (Malaga), Iniesta (Barcelona), Soriano (Osasua), Prieto (Sociedad), Dos Santos (Racing), Aguero (Atletico), Villa (Barcelona)

Willy Caballero, pozyskany przez Malagę poza okienkiem transferowym z powodu poważnej kontuzji Sergio Asenjo, z zadowoleniem wypowiadał się w prasie na temat swojego debiutu w nowej drużynie. Remis Malagi z Villarreal to w wielkim stopniu zasługa 30-letniego Argentyńczyka.

Fernando Soriano spędził na boisku raptem kwadrans, jednak sensownie spożytkował otrzymany od trenera czas – asystował przy bramce Lolo i sam trafił do siatki. Podobnie efektywnie jak Soriano zagrał Giovanni Dos Santos - skrzydłowemu Racingu wystarczyło 27 minut, by strzelić bramkę, prawdopodobnie niesłusznie anulowaną przez sędziego, i wywalczyć rzut karny. Dzięki temu nadal trwa „efekt Marcelino” – nowy trener Racingu wygrał obydwa rozegrane spotkania.

W skrajnie nieprzyjaznych warunkach atmosferycznych na skromną wygraną Realu Sociedad nad Mallorcą najbardziej napracował się Xabi Prieto. Pomocnik „La Realu” trafił w spojenie słupka z poprzeczką, gdy eleganckim, podkręconym strzałem próbował wrzucić piłkę spod linii bocznej boiska do pustej bramki. Niedługo po wyrównującym trafieniu Bilbao wycofało się pod własne pole karne, oddając środek pola Barcelonie, gdzie swoimi miniaturowymi stopami zaczął czarować Andres Iniesta. Gola nie strzelił ani nie wypracował, ale co przedryblował, to jego.

Sergio Aguero z łatwością pojawiał się w sytuacjach bramkowych, ale przyjemniej trzykrotnie przekombinował w polu karnym Realu Saragossa, zanim pewnie wykończył kontratak Atletico. Zabrakło detali, by ruchliwy, świetnie startujący do piłek David Villa mógł po meczu z Bilbao cieszyć się z hat-tricka. „El Guaje” zdobył jedną bramkę, a dwóch kolejnych pozbawiły go poprzeczka i znakomita interwencja Gorki Iraizoza

Nagrody specjalne i indywidualne wyróżnienia:

Nagroda pocieszenia im. Heraklita z Efezu – Unai Emery. Nie udowodniono, czy trener Valencii rozmyśla nad aforyzmami greckiego filozofa, ale poglądy na taktykę ma Bask podobne jak Heraklit na rzeczywistość. Powszechny wariabilizm taktyczny Emery zaprezentował w minionym tygodniu: w trzech spotkaniach zaserwował cztery różne systemy gry. Za taktyczne dziwactwa kibice wieszają psy na trenerze, obwinianym o brak jasnego stylu gry i boiskowy chaos. Pomimo serii dziesięciu meczów bez przegranej i ogólnego odsetku ligowych zwycięstw Emery’ego na poziomie mistrzowskiej Valencii Rafy Beniteza.

Nagroda im. Dzwonu Zygmunta – Osasuna. Głośną pobudkę ze snu o grze w europejskich pucharach zgotowała Osasuna piłkarzom Espanyolu. Czwarta porażka z rzędu sugeruje, że wywołana problemami finansowymi zimowa sprzedaż dwóch obrońców – Victora Ruiza i Didaca Vili – może odbić się „Papużkom” głośniejszą czkawką, niż zakładano.

Nagroda Ministerstwa Prawdy - Redakcja „Asa”. W dowodzeniu, że Barcelona niezasłużenie pokonała Athletic Bilbao, madrycka gazeta sięgnęła absurdu. Z fotografii, będącej niewzruszonym dowodem spalonego przy pierwszym golu Barcelony, usunięto Koikiliego – obrońcę Bilbao znajdującego się najbliżej własnej bramki. Po sarkastycznej reakcji czytelników i innych mediów „As” przeprosił za „błąd w infografice”.

Asysta kolejki - Alvaro Negredo. Trudno powiedzieć, jakim cudem Negredo zdołał nie strzelić bramki w meczu z Herculesem, ale zrehabilitował się inną finezyjną sztuczką – zaliczył asystę klatką piersiową.

Artykuł napisany dla portalu Interia.pl

Kategoria: Ogólne | Źródło: Interia.pl