Strona główna

Zigic przybliża Ligę Mistrzów!

Rivv | 01.05.2010; 23:28

Espanyol 0:2 Valencia CF

Valencia na Estadio Cornellá-El Prat pokonała 2:0 Espanyol Barcelona po dwóch bramkach Nikoli Zigica. Trafienia serbskiego wieżowca mogą się okazać na wagę złota – dzięki nim Valencia jest niezwykle blisko zapewnienia sobie trzeciego miejsca w La Liga i bezpośredniego awansu do Ligi Mistrzów.

Unai Emery zdecydował się na dość nietypowe dla siebie ustawienie drużyny w formacji 4-3-3. Wszystko przez brak w składzie na mecz z Katalończykami typowego mediapunty - David Silva pauzował za żółte kartki, natomiast Alejandro Dominguez został zawieszony dyscyplinarnie i nie pojechał do Barcelony. W ten sposób w środku pola obserwowaliśmy aż trzech środkowych pomocników – Davida Albeldę, Manuela Fernandesa i Evera Banegę. W ataku Davida Villlę wspierać mieli bardziej niż zwykle odciążeni od zadań defensywnych Vicente i Joaquín. Warto podkreślić, że do składu powrócili obrońcy-rekonwalescenci: Miguel oraz Carlos Marchena.

Od pierwszych minut mecz był wyrównany, a drużyny odpowiadały akcją za akcję. W 7. minucie Banega uderzył zza pola karnego, ale w środek bramki i dość słabo, co nie mogło sprawić problemu Carlosowi Kameniemu. Natychmiast chciał odpowiedzieć Pablo Osvaldo, lecz jego próba zakończyła się identycznie jak strzał Argentyńczyka. W 12. minucie Villa zszedł z lewego skrzydła do środka i oddał strzał na bramkę Los Pericos, Kameni był jednak na posterunku. Umiejętności pozazdrościł El Guaje Luis Garcia, który również zszedł ze skrzydła do środka, ogrywając Jordiego Albę i próbował uderzyć na bramkę Césara. Po rykoszecie piłka powędrowała obok słupka. W kolejnych minutach meczu to Valencia przejęła inicjatywę, częściej utrzymywała się przy piłce, nie pozwalała Espanyolowi na zbyt długie rozgrywanie akcji, jednakże nic z tego nie wynikało. Blanquinegros nie potrafili skutecznie zagrozić bramce Katalończyków i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 0:0.

Na początku drugiej odsłony katastrofalna gafa naszych obrońców mogła zakończyć się stratą bramki. Gracze Espanyolu szybko rozegrali rzut wolny i José María Callejón znalazł się sam przed Césarem. Uderzył jednak fatalnie, futbolówka poszybowała w kierunku górnych kondygnacji trybun. Valencia także w drugiej połowie miała przewagę, lecz wciąż nie mogła skutecznie rozmontować defensywy Pericos. Unai Emery postanowił reagować i w 58. minucie zmienił mało widocznego Villę na Nikolę Zigica. Na efekty nie trzeba było długo czekać.

W 62. minucie Hedwiges Maduro zagrał długą piłkę w kierunku Vicente. Lewoskrzydłowy urwał się obronie przeciwnika i zacentrował w pole karne, gdzie Zigic zachował się niczym Villa i z zimną krwią pokonał Kameniego. Kilka chwil później Serb zdobył swojego drugiego gola, lecz sędzia liniowy niesłusznie uznał, że Nikola znajdował się na spalonym. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze - błędna decyzja liniowego nie przeszkodziła reprezentantowi Serbii w zdobyciu kolejnej bramki w tym meczu. Znów kluczową rolę odegrał Vicente, który posłał dobre dośrodkowanie w pole karne. Piłka musnęła jeszcze czuprynę Joaquina i spadła wprost pod nogi Zigica, a ten nie dał najmniejszych szans kameruńskiemu portero Espanyolu. Przy prowadzeniu 2:0 Ches grali już na pełnym luzie, efektownymi wejściami w pole karne popisywali się Albeda, Banega czy Ximo, lecz wyżej wymienieni nie byli już tak precyzyjni w obsługiwaniu Zigica jak Vicente. Espanyol w ostatnich dwudziestu minutach zupełnie nie istniał, Katalończycy przytłoczeni wynikiem nie potrafili zawiązać żadnej groźnej akcji. Skrzętnie wykorzystali to Blanquinegros, którzy spokojnie dowieźli zwycięstwo do końca.

Valencii zostają jeszcze domowe mecze z broniącymi się przed spadkiem Xerez i Tenerife, a także derby regionu z Villarreal na Estadio El Madrigal. Biorąc pod uwagę obecną dziewięciopunktową przewagę nad czwartym miejscem, trudno sobie wyobrazić, by podopieczni Emery’ego roztrwonili taki dorobek…

Raport

Skrót meczu: VCF Video

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne