Strona główna

Zwycięstwo z małym "ale"...

Rivv | 06.02.2010; 21:37

Valencia CF 2:0 Real Valladolid

Bez większych problemów, choć wyjątkowo skromnie Valencia pokonała pogrążony w kryzysie Real Valladolid. Co prawda wynik mógł być dwucyfrowy, jednak nie ma co czepiać się szczegółów. Tym bardziej, że zwycięstwo 2:0 również daje trzy punkty, a ponadto Blanquinegros uraczyli swoich sympatyków naprawdę piękną i efektowną grą.

Unai Emery wybaczył wszystkie potencjalne przewinienia Angelowi Dealbertowi i przywrócił byłego obrońcę Castellon do wyjściowego składu. Alexis, tworzący ostatnimi czasy parę stoperów z Davidem Navarro, przyjął tę decyzję z kwaśną miną, co wyraźnie pokazała jedna z kamer skierowana na ławkę rezerwowych Los Ches. Kolejną znakomitą wiadomością był powrót do drużyny Jeremy’ego Mathieu, który uporał się z przewlekłą kontuzją i nadrobił wszystkie zaległości treningowe. Obecność tej dwójki, grającej bardzo pewnie od początku sezonu, wzmocniła siłę defensywną Valencii, co było widać na boisku od pierwszych minut.

Jednakże owe pierwsze minuty zaczęły się nieszczęśliwie dla Davida Navarro. Filar naszej defensywy bez kontaktu z przeciwnikiem doznał urazu i upadł na murawę. Na boisku musiał zameldować się Carlos Marchena. W tym momencie mina Alexisa skwasiła się jeszcze bardziej. Kontuzja Navarro była na szczęście jedynym niepomyślnym wydarzeniem dla Nietoperzy. Już w 8 minucie Valencia objęła prowadzenie. Pablo dośrodkował przed pole karne, piłkę przejął Ever Banega, ustawił ją sobie odpowiednio i huknął nie do obrony w samo okienko bramki Justo Villara. Po takim trafieniu z graczy Valencii zeszła presja wyniku, w konsekwencji czego zaczęli grać pięknie, kombinacyjnie i na luzie. Po kwadransie gry powinno być 2:0, jednak idealnego dośrodkowania Mathieu nie wykorzystał Juan Mata, którego główkę w sobie tylko wiadomy sposób obronił Villar. Sześćdziesiąt sekund później sam Mathieu mógł podwyższyć wynik meczu, jednak w dobrej sytuacji posłał piłkę nad poprzeczką. Kolejną znakomitą okazję zmarnował David Silva, który po dośrodkowaniu Maty główkował niecelnie. Czego nie potrafili uczynić inni, zrobił niezawodny David Villa. W 29 minucie Pablo podał z rzutu rożnego do Banegi. Argentyńczyk pięknie wrzucił piłkę w pole karne, a tam jeszcze piękniejszym szczupakiem El Guaje umieścił piłkę w siatce. Najlepszy snajper Valencii w pierwszej połowie miał jeszcze dwie znakomite szanse na zdobycie gola, dwukrotnie znajdując się w sytuacji sam na sam z portero gości. Raz znakomicie spisał się Justo Villar, drugi raz nie spisał się sam Villa. Nie zmienia to faktu, że pierwsza odsłona spotkania na Mestalla toczyła się całkowicie pod dyktando Valencii.

Na drugą połowę piłkarze Blanquinegros wyszli lekko rozkojarzeni, dając szansę przeciwnikowi na stworzenie groźnych sytuacji. Na szczęście zawodnicy Valladolid grzeszyli nieskutecznością jeszcze większą, niż gracze Valencii. W 51. minucie César Arzo w doskonałej sytuacji główkował minimalnie obok słupka, a kilka chwil później nasz César wybronił w sytuacji jeden na jednego z Diego Costą. To było jednak na tyle, jeśli chodzi o groźne sytuacje Pucela w tym spotkaniu. Takowe stwarzali już tylko Ches, jednak tego dnia celowniki naszych najskuteczniejszych graczy były wyjątkowo źle nastawione. W 62. minucie Silva posłał długie podanie w pole karne wprost do Maty. Młody skrzydłowy odegrał z pierwszej piłki do Villi, który trafił jedynie w słupek. Dwadzieścia minut przed końcem meczu Emery dokonał kolejnej zmiany: Alexandro Dominguez wszedł za nieprzygotowanego jeszcze na pełne 90 minut Pablo. W tym momencie mina Joaquina musiała być łudząco podobno do facjaty Alexisa. Tymczasem na murawie trwał w najlepsze festiwal niewykorzystanych doskonałych sytuacji. Mata podał w pole karne do Villi, jednak ten lewą nogą strzelił obok bramki. W 80. minucie Chori wspaniale znalazł El Guaje. Villa posłał futbolówkę obok bramkarza, ale nie wtoczyła się ona do bramki. Tymczasem poirytowany swoją strzelecką indolencją Mata spróbował innej możliwości niż strzał z kilku metrów. Pociągnął z piłką do pola karnego Valladolid i uderzył lobem, lecz również ta próba nie znalazła drogi do siatki. Chwilę potem nasza „Dziesiątka” dostała genialne podanie od Domingueza, wystarczyło jedynie przyłożyć nogę. I Mata przyłożył, tyle że niekoniecznie w sposób przez siebie wymarzony. Piłka poleciała wysoko w trybuny, a wychowanek Realu Madryt z bezsilnej złości wyładował się na słupku bramki Justo Villara. Wobec nieporadności kolegów sprawy w swoje nogi postanowił wziąć Chori, lecz jego mocne uderzenie sparował portero gości. Honorowego gola dla Valladolid mógł zdobyć… Asier del Horno, jednakże César był czujny. Ostatnim akcentem była niewykorzystana sytuacja, a jakżeby inaczej, Juana Manuela Maty. Silva pięknie dośrodkował w pole karne, ale uderzenie Juana zatrzymało się na bramkarskich rękawicach. Tę wyjątkową nieskuteczność Blanquinegros przerwał gwizdek Rubinosa Pereza, kończący mecz.

Gdyby ktoś zechciał policzyć, współczynnik zdobytych bramek do stworzonych w tym meczu stuprocentowych okazji byłby nad wyraz mizerny. Na szczęście naszym ulubieńcom starczyło na tyle skuteczności, by pokonać słabe Valladolid i umocnić się na trzeciej pozycji w La Liga.

Skrót spotkania: VCF Video

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne