Strona główna

2:0?... Ależ nie - 2:2!

sebol | 06.11.2009; 00:24

Już byli w ogródku, już witali się z gąską...

Rozpoczynając serię rewanżową zmagań grupowych Euroligi Valencia wybrała się do czeskiej Pragi, by spróbować odgryźć się za skromny remis ze Slavią na własnym stadionie. Trzy punkty w wyobraźniach kibiców, a przede wszystkim piłkarzy jechały już do Valencii, niestety dwa z nich zostały w ciągu paru minut okrutnie wydarte z rąk Blanquinegros.

Unai Emery chyba zdał sobie sprawę, iż wymiana praktycznie całej jedenastki na mecze ze słabszymi rywalami to nie jest całkiem dobre rozwiązanie i tym razem wystawił tylko kilka nowych twarzy w stosunku do żelaznej ligowej jedenastki. W środku defensywy Dealberta zastąpił Maduro, na bokach obrony zagrali Bruno i Mathieu, w centrum pola doświadczenie w miejsce młodości - Baraja za Evera, na skrzydle Joaquin, a w ataku Zigic, kosztem pauzującego za czerwoną kartkę Villę. Do składu wrócił także Marchena, który nawet w obliczu dobrej dyspozycji Albeldy i tak z pewnością wciąż zalicza się do grona podstawowych piłkarzy.

Valencianistas zdawali sobie sprawę, że po słabym występie z czeską drużyną na własnym obiekcie, trzeba będzie postarać się o lepszy wynik nie tylko po to, by zrekompensować niedosyt kibicom, ale przede wszystkim poprawić swą sytuację w tabeli Ligi Europejskiej. Zapowiadało się, że drugie podejście okaże się lepsze od tego pierwszego, bowiem od pierwszych minut to goście zaczęli sprzedawać swój styl gry. Ches długo utrzymywali się przy piłce, dynamicznie ją wymieniając i nie dając szans rywalowi na pochwalenie się własnymi umiejętnościami budowania ataku. Efekt optycznej przewagi został udokumentowany w 22. minucie i nie stało się to z gry, a po rzucie karnym. Otrzymawszy od Marcheny górne podanie Juan Mata ruszył z piłką w stronę bramki, już miał uderzać, lecz wjechał w niego obrońca rywali, a arbiter główny wskazał na wapno. Do jedenastki podszedł El Ximo i ustalił wynik na 1:0. Nietoperze miały jeszcze w pierwszej odsłonie kilka akcji - najlepszą zmarnował Zigic, a po tym jak nie opanował piłki z groźną kontrą ruszyli gospodarze, i choć mocny strzał gracza Slavii sprawił drobne kłopoty Moyi, skończyło się dla graczy w czarno-pomarańczowych strojach pomyślnie.

Już na początku drugiej odsłony Valencia za sprawą trafienia Hedwigesa Maduro (holender dopadł do piłki przed polem karnym i kropnął z pierwszej w samo okienko) podwyższyła na 2:0 i wszystko zapowiadało, w najgorszym wypadku dowiezienie wyniku, w najlepszym zaś - kolejne bramki. Spacerek w dalszej części gry miała potwierdzić czerwona kartka dla Senkerika. Baskijski szkoleniowiec przy okazji dwubramkowego prowadzenia i gry w przewadze wprowadził na plac gry graczy, na których rzadko stawia - Albę i del Horno, a także Pablo, który zmienił Silvę - co wskazywało na oszczędzanie Kanaryjczyka. Niestety utrzymanie wyniku nie okazało się jedynie formalnością. Czesi potwierdzili przedmeczowe wypowiedzi Unaia - zależało im na zwycięstwie tak samo jak przyjezdnym i choć to Valencia grała lepiej dla oka - nie na tym futbol polega, a na zdobywaniu bramek. I w tym meczu obie drużyny robiły to tyle samo razy, a z 2:0 dla Valencii w niecałe pięć minut zrobiło się 2:2. Gole dla Slavii zdobywali Janda i Grajciar, Valencii nie starczyło niespełna 10 minut, aby na taki podwójny cios odpowiedzieć, a drużyna z środkowej Europy nie dała się ostatecznie Blanquinegros ani razu pokonać. W końcówce spotkania czerwoną kartką ukarany został też gracz Valencii - Ruben Baraja. Należy wspomnieć, iż w pierwszej odsłonie nie została uznana prawidłowo zdobyta przez Valencię bramka - po zagraniu piętką Marcheny Mata nie znajdował się na pozycji spalonej i gol powinien zostać zaliczony.

Nic nie usprawiedliwia jednak graczy z Hiszpanii i oczekuje się od nich czegoś więcej, aniżeli remisu z grającą przez pół meczu w osłabieniu Slavią Praga. Podopieczni Emery’ego znów się nie popisali - dobre występy przeplatają z bardzo przeciętnymi - ich gra momentami wydaje się być o wiele lepsza niż rezultaty, choć do doskonałości i tak ciągle daleko. Brak tak ważnych ogniw jak Banega oraz Villa odbija się na jakości gry zespołu - zmiennicy odbiegają od nich poziomem i nie potrafią wykonywać tak efektywnej pracy jak tamci. Przed Los Ches jeszcze potyczki z Lille oraz Genoą - trudniejsze niż te ze Slavią. W tych meczach Unai Emery udowodnić będzie musiał, iż rozgrywki Ligi Europejskiej nie stanowią dla niego zbędnego balastu i że traktuje je poważnie.

Składy:

Slavia: Romanovs (Vaniak 27'), Trapp, Hubacek, Celustka, Hlousek, Senkerik, Suchy, Naumov (Janda 46'), Krajcik, Vomacka, Grajciar.

Valencia: Moyà, Bruno, Maduro, David Navarro, Marchena, Baraja, Zigic, Mata (Jordi Alba 64'), Joaquín, Silva (Pablo 57'), Mathieu (Del Horno 70').

Bramki: 0:1 Joaquín 22', 0:2 Maduro 47', 1-2 Janda 79', 2:2 Grajciar 81'.

Skrót spotkania

Kategoria: Ogólne | Źródło: Własne