Strona główna

Oceny VCF.PL za mecz z Atlético

Redakcja | 28.09.2009; 13:46

Wszyscy mieliśmy nadzieję, że nieudany tydzień w wykonaniu Valencii zostanie wymazany z naszej pamięci po sobotnim spotkaniu z Atlético Madryt. Niestety, znów była kompromitująca gra i kompromitujący wynik. W rewanżu dla kilku naszych zawodników mamy kompromitujące oceny. Całkowicie zasłużone.

Miguel Ángel Moyá: 5 - Nie zachwycił po raz kolejny. Może nie popełnił kolosalnych błędów, ale od pierwszego bramkarza VCF powinniśmy wymagać zdecydowanie więcej. Nie było błędów, ale nie było także żadnej ratującej drużynę interwencji.

Jérémy Mathieu: 4,5 - Zdezorientowany. Francuz znajduje się jeszcze w okresie adaptacji. Mathieu to drugi Alexis, jeśli chodzi o grę pod presją i drugi Miguel, gdy idzie o pułapki ofsajdowe. Głupieje totalnie i zawsze zostaje z tyłu.

Ángel Dealbert: 6 - Poprawny. I pomyśleć, że człowiek, który gra swoje pierwsze spotkania w Primera División, przyćmiewa o wiele bardziej doświadczonego w najwyższej klasie rozgrywkowej Alexisa… Tym razem nie było spektakularnych interwencji, ale zadanie miał nieciekawe - pilnowanie Kuna i Forlana oraz asekurowanie blond-pokraki.

Alexis Ruano: 1,5 - To, co robił, było wprost nieprawdopodobne. Podawanie rywalom, straty będąc ostatnim obrońcą, wywracanie się przed szykującym się do strzału przeciwnikiem, "asysta" przy bramce na 2:2. Alexis po takim meczu nie miałby pewnego miejsca w Valencii Mestalla. Katastrofa.

Bruno Saltor: 5,5 - Znacznie poprawił swoje błędy w ustawieniu, których było tak wiele na początku meczu - włącznie z pierwszym golem dla Atlético. Pomagał w ataku, zatrzymywał Aguero, gdy ten zbliżał się pod nasze pole karne i raz wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Maxiego.

Carlos Marchena: 4,5 - To on w ogóle zagrał? Trochę biegał, ale i tak Atlético swoje kontry organizowało bez przeszkód. Przeszkodą nie do pokonania to on bynajmniej nie był.

Éver Banega – GRACZ MECZU: 8 - Jedyny, który kreował grę ofensywną drużyny. Gdy tylko przechwyci piłkę, chroni ją jak nikt inny. Prezentował niesłychaną łatwość w pojedynkach jeden na jednego z obrońcami przeciwnika. Jego podania demolowały defensywę Los Colchoneros. Zdecydowanie najjaśniejsza postać niezbyt udanego początku sezonu.

Juan Mata: 5,5 - W ostatnich meczach stracił formę. W pierwszej odsłonie aktywny, walczący, stwarzający zagrożenie. Znacznie gorzej w drugiej.

Pablo Hernández: 7 - Pablo jak Pablo - jak błyśnie, to tak, że rywal wzrok straci. Nie potrafi strzelać brzydkich bramek. Piękny gol, kilka ładnych akcji, szczególnie w drugiej połowie, bo w pierwszej - prócz bramki - nie pokazał za wiele. Ale taki on już jest...

David Silva: 6 - Blaski i cienie. Na jego korzyść - podanie przy golu na 2:1 oraz powroty aż do własnego pola karnego w chwilach zagrożenia. Na niekorzyść - zmarnowanie kilku dobrych okazji oraz brak wsparcia w ataku w momentach, gdy Valencia tego najbardziej potrzebowała.

David Villa: 7,5 - Walka, osobowość, umiejętności – te trzy cechy charakteryzowały Guaje w tym spotkaniu. W ataku potrafił znaleźć się wszędzie. Próbował najróżniejszych sposobów na zapewnienie Valencii zwycięstwa, łącznie ze strzałami z tak zwanego „krzyżaka” czy lobowania Roberto z 50 metrów. Zmarnował kilka dobrych sytuacji, ale gdyby każdy grał tak jak on, to Atlético nie miałoby żadnych szans.

Rezerwowi:

Joaquín Sánchez - Grał zbyt krótko, by ocenić.

Hedwiges Maduro - Grał zbyt krótko, by ocenić.

Kluczowy moment spotkania: Wejście na boisko Maduro w miejsce Banegi. Był to wyraźny sygnał dla rywali, że od tej pory głównym celem Valencii jest obrona wyniku. Tym samym przyjezdni przycisnęli jeszcze mocniej i osiągnęli swój cel.

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne