Strona główna

Superpuchar stracony

benji/Dzidek | 25.08.2008; 00:11
Valencia CF musi poczekać co najmniej rok na zdobycie drugiego Superpucharu Hiszpanii w swojej historii. Królewscy zasłużenie wygrali dwumecz o pierwszy tytuł w kraju z Półwyspu Iberyjskiego w sezonie 2008/2009, pomimo prowadzenia Nietoperzy na półmetku rewanżowego meczu 1-0 i zwycięstwie w potyczce na Estadio Mestalla 3-2…

Relacja pomeczowa powinna zostać oznakowana obrazkiem z napisem „Warning” lub czymś w rodzaju „Tylko dla ludzi o mocnych nerwach”. Doprawdy, zapewne niewielu (nawet wśród kibiców drużyny przeciwnej) spodziewało się, że Valencia grając z przewagą jednego, a później nawet i dwóch zawodników zdoła roztrwonić przewagę uzyskaną we wcześniejszym etapie rywalizacji.

Zaledwie tydzień minął od wieczoru, w którym grająca mile dla oka, acz nieco nieskutecznie Valencia pokonała madrycki Real 3-2. Momentami Nietoperze spychały rywali w głąb ich połowy boiska, wlewając nadzieję w serca spragnionych sukcesów sympatyków klubu. 7 dni później role właściwie się odwróciły. Real rozpoczął spotkanie skoncentrowany, zdeterminowany by odrobić straty z meczu wyjazdowego. Akcje Robbena czy Van der Vaarta kończyły się strzałami, jednak na posterunku czuwał Timo Hildebrand. Valencia zdawała się dogłębnie śledzić poczynania rywali, czekając na odpowiednią chwilę do wyprowadzenia zabójczej kontry. Po raz kolejny widzowie mogli obejrzeć składne, szybkie wymiany podań przez kilku piłkarzy Valencii, które stają się powoli znakiem firmowym zespołu prowadzonego przez Unaia Emery’ego. Właśnie po jednej z takich wymian niespodziewanie padła bramka. Błysk geniuszu Mistrza Europy zaprezentował David Silva, który w 32. minucie posłał piłkę tuż przy lewym słupku zaskoczonego Casillasa, wyprowadzając przyjezdnych na prowadzenie. W 39. minucie za bezmyślny atak wyprostowaną nogą na Juana Matę z boiska wyleciał jeden z Holendrów występujących w szeregach Blancos, Rafael Van der Vaart.

Grający w 10 gospodarze nie poddali się, zaś ambitna postawa została wynagrodzona parę minut po wznowieniu meczu. W 48. minucie po stałym fragmencie gry piłkę we własnym polu karnym ręką uderza Raul Albiol, wskutek czego rozjemca spotkania, pan Iturralde González dyktuje rzut karny. Jedenastkę na bramkę zamienia Ruud van Nisterlooy. Real Madryt napiera, i chociaż Valencia gra z przewagą jednego piłkarza, nie potrafi przejąć inicjatywy. Na boisku pojawiają się Vicente, który zmienia Matę oraz Pablo, zastępujący Joaquina. Tymczasem w 72. minucie liczba zawodników w białych koszulkach znów zmniejsza się o 1. Tym razem za faul na Rubenie Baraja z boiska wylatuje Ruud van Nisterlooy. Ubytki w składzie zdają się jednak nie wpływać na dyspozycję Realu, a na prawym skrzydle raz po raz szarżuje Arjen Robben. W 77. minucie gola w zamieszaniu podbramkowym zdobywa Sergio Ramos i to, co wydawało się niemożliwe, nagle staje się prawdziwe. Przyszykowany do zmiany Edu zostaje wycofany, a Emery na 10 minut przed końcem dwumeczu stawia wszystko na jedną kartę i wycofuje z gry Albiola, za którego pojawia się Morientes. Nim El Moro zdążył wziąć udział w ataku Valencii, Real wyszedł na prowadzenie 3-1. Złe ustawienie Timo Hildebranda bezlitośnie wykorzystał Ruben De la Red. Nie mija pięć minut, a ostateczny cios Nietoperzom zadaje rezerwowy Higuain, który wykorzystuje fatalny w skutkach błąd Alexisa. Valencię stać było jeszcze na jeden zryw, gdy w doliczonym czasie gry Morientes dzięki podaniu Villi pokonał Casillasa. Na gonienie wyniku było już jednak za późno i chociaż Mistrz Hiszpanii nie zaprezentował gry na najwyższym poziomie, to właśnie on może fetować triumf w Superpucharze Hiszpanii 2008.

Raport ze spotkania rozegranego na Santiago Bernabeu - Klik!

Bramki Silvy i Morientesa, zobacz w VCF Video.

Kategoria: Ogólne | Źródło: Własne