Strona główna
O konflikcie na linii Carboni- Flores powiedziano już niemal wszystko. Nie brak opini, że tak jak nie da się połączyć ognia z wodą, tak i nie da się pogodzić ze sobą tych dwóch panów. Najwięcej problemów zaistniała sytuacja sprawia prezydentowi Valencii- Juanowi Solerowi, który dniem i nocą głowi się, jak zażegnać niezdrową atmosferę panującą w klubie. Hiszpańskie media sugerują, iż po zakończeniu rozgrywek, któryś z tych dwóch panów opuści klub z Estadio Mestalla, jednak najważniejszy człowiek w Blanquinegros powiedział, że do końca sezonu na dany temat nie będzie się wypowiadał.

Dyrektor sportowy Los Ches nie potrafi znaleźć wspólnego języka ze szkoleniowcem Nietoperzy, co zdecydowanie nie służy drużynie, która zamiast skutecznie walczyć o najwyższe trofea, niejednokrotnie ponosiła hańbiące porażki z drużynami walczącymi o nic więcej niż utrzymanie. Quique chciałby mieć większy wpływ na transfery drużyny, Carboni natomiast sprowadza zawodników według własnego widzimisię, którzy często nie pasują do koncepcji trenera Valencii. Nie dziwi więc nikogo fakt, że sprowadzani przez Włocha zawodnicy często nie są wzmocnieniem Nietoperzy. W takiej sytuacji trudno tworzyć zespół mający walczyć o najwyższe cele. Juan Soler musi więc poradzić sobie z tym niezwykle twardym do zgryzienia orzechem i wybrać najlepszą dla klubu opcję.

"Jak na razie mogę powiedzieć, że zdecyduję się na jedną z czterech opcji. W klubie zostanie albo jeden, albo drugi, albo obu, albo żaden. Do 30 czerwca nie chcę podejmować żadnej decyzji, w chwili obecnej każde rozwiązanie jest możliwe. Dopiero po zakończeniu sezonu spokojnie usiądziemy i podejmiemy najlepsze rozwiązanie dla klubu."- powiedział Soler

Kategoria: Ogólne | Źródło: Marca/ własne