Strona główna

Bernabeu zdobyte!

benji | 23.03.2008; 20:57

Spotkanie 29. kolejki Primera Division pomiędzy Realem Madryt a Valencią CF zakończyło się zwycięstwem Los Ches 3-2. Tym samym piłkarzom Valencii udało się zrewanżować za ubiegłą potyczkę z Królewskimi, kiedy to przed własną publicznością ulegli im 1:5.

Oba zespoły do spotkania podeszły niezwykle skoncentrowane. Valencia po wywalczeniu awansu do finału Copa del Rey miała niezwykle wielki apetyt pokonać kolejnego z wyżej ulokowanych w tabeli la Liga rywali. Zespół Realu natomiast chciał udowodnić swoim sympatykom, że ostatnie słabe występy są już przeszłością i zrobić kolejny istotny krok w kierunku tytułu mistrzowskiego. Mimo to początek spotkania nie mógł nastrajać kibiców stołecznego zespołu zbyt optymistycznie. W przeciągu pierwszych 15 minut ekipa gospodarzy prezentowała się niezbyt pewnie popełniając nieraz bardzo proste błędy. Po jednej z takich sytuacji dogodną okazję do zdobycia bramki miał Javier Arizmendi, lecz jego strzał poszybował wysoko nad poprzeczką. To zdarzenie podziałało nieco mobilizująco na stołeczny zespół, lecz wciąż mieli oni spore problemy z rozbiciem bardzo dobrze zorganizowanej defensywy Valencii. Indywidualnych sztuczek próbował Robinho, lecz jego podania nie trafiały do solidnie pilnowanych kolegów. Z czasem jednak przewaga gospodarzy stawała się coraz bardziej wyraźna zmuszając przeciwnika do błędu. Tak też i było w 28 minucie, kiedy tuż przed własnym polem karnym faulu dopuścił się Marchena dając tym samym przeciwnikowi dogodną sytuację bramkową. Rzut wolny wykonywał Guti, lecz jego strzał zatrzymał winny całego zajścia - Carlos Marchena. Na nieszczęście kapitan Ches po odbiciu niezwykle mocnego uderzenia głową musiał zejść z boiska, a jego miejsce zajął Ivan Helguera.

Choć wydawać się mogło, że solidna gra defensywna Valencii może zostać załamana przez usunięcie jej lidera, to zespół skutecznie oddalił grę od własnego pola karnego i wywalczył rzut rożny. W chwilę potem kibice blanquinegros mogli się cieszyć ze zdobycia bramki. Nieudolną próbę Realu wyprowadzenia kontrataku wykorzystał Silva posyłając dokładną prostopadłą piłkę do Villi, który nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Casillasa. 9 ligowe trafienie "el Guaje" bylo potwierdzeniem bardzo dobrej jego dyspozycji, jak i reszty kolegów. Niestety nie dane im było cieszyć się zbyt długo z prowadzenia, bowiem zaraz po wznowieniu gry wyrównawczą bramkę zdobył Raul. Kapitan gospodarzy wygrał walkę z nierozgrzanym jeszcze Helguerą i głową skierował piłkę do bramki. Trafienie podziałało na gospodarzy mobilizująco i kolejne minuty upłynęły pod znakiem ich znaczącej przewagi. Mimo to wynik do przerwy nie uległ zmianie, co z pewnością bardziej cieszyło zawodników oraz sympatyków Valencii.

Na drugie 45 minut Bernd Shuster wyznaczył swoim podopiecznym jasne zadanie - zwycięstwo. Królewscy starali się więc narzucić swój styl gry rywalowi nie dając mu zbyt wiele swobody. Taka strategia bardzo szybko odpłaciła się gospodarzom bowiem już w 56 minucie swoje drugie trafienie tego wieczoru zaliczył Raul wyprowadzając tym samym swój zespół na prowadzenie. Choć ta bramka ustawiała zespół gospodarzy w dogodnej pozycji nie zamierzali oni spuszczać z tempa i kolejnymi atakami starali się zabezpieczyć sobie zwycięstwo. Na przeszkodzie piłkarzom z Madrytu stanął tego dnia jednak Timo Hildebrand, który po raz kolejny udowodnił swoją klasę. Niemiec kilkukrotnie wybawił swoją drużynę przed stratą kolejnej bramki i bez wątpienia to jemu właśnie należy się tytuł bohatera spotkania.

Widząc sytuację, jaka panowała na boisku Ronald Koeman postanowił wprowadzić nieco świeżości do swojego zespołu. Na boisku zameldowali się więc Ruben Baraja oraz Fernando Morientes zastępując Juana Matę oraz Evera. Chwilę później, bowiem w 67 minucie wynik po raz kolejny uległ zmianie, tym razem jednak na korzyść Los Ches. Po faulu na Silvie arbiter spotkania, pan Carlos Clos Gómez odgwizdał "jedenastkę", którą na bramkę pewnie zamienił David Villa. Jak nie trudno się domyślić podrażnieni trafieniem gospodarze automatycznie ruszyli do odrabiania strat. Coraz bardziej zmasowane ataki ciągnęły za sobą większe zagrożenie dla bramki Ches ale też dogodne okazje do kontrataku. Ostatecznie po jednej z takich akcji Javier Arizmendi popędził prawym skrzydłem mijając po drodze Cannavaro i znalazł się sam na sam z Casillasem. Rozgrywający swoje setne zawody w la Liga Hiszpan nie zmarnował idealnej okazji i z ostrego kąta umieścił piłkę w bramce. Mając jeszcze 5 minut do końcowego gwizdka gospodarze ruszyli do desperackich wręcz ataków, lecz głównie dzięki postawie Timo Hildebranda to Valencia wywiozła z Santiago Bernabeu cenne 3 punkty.

Skrót spotkania

Kategoria: Ogólne | Źródło: własne