Strona główna
Vicente Rodriguez, podobnie jak we wtorek Canizares i Albelda, udzielił wywiadu dla Radio Marca. Pomocnik Valencii wypowiedział się nt. odsunięcia od składu trzech jego kolegów, desygnacji nowego kapitana oraz o nadziei powrotu do reprezentacji.

Skrzydłowy Los Ches zasygnalizował, iż „istniało wiele, za wiele pozasportowych przeszkód, które uniemożliwiały zespołowi osiągnięcie zamierzonych celów. Musieliśmy również zaadaptować się nowego systemu gry, z nowym szkoleniowcem. Potrzeba cierpliwości" - komentuje.

Występujący z 14 numerem zawodnik unikał odpowiedzi na pytania dotyczące Canizaresa, Albeldy i Angulo, pomijanych przez Koemana przy ustalaniu powołanych na mecze. Napomknął jednak, że „zarówno on, jak i Baraja są weteranami w zespole i spodziewał się, iż jeśli ktoś jeszcze miałby dołączyć do wspomnianej trójki, byliby to oni. Trener tymczasem zaufał mi i wiem, że na mnie liczy. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko poświęcić się grze” – przyznał.
Poza tym, wspomniał iż wspiera swoich kolegów, ponieważ „Albelda to jego przyjaciel, natomiast z Angulo i Santim zawsze potrafili znaleźć wspólne tematy do rozmów. Zasługują na wsparcie i szacunek.”

Z drugiej strony, skarżył się na nieotrzymanie opaski kapitańskiej.
„Myślałem, iż skoro spędziłem w Valencii 8 lat(w 2000 roku przybył z Levante – przyp. red.), zostanę mianowany kapitanem. Jednak decyzja należy do szkoleniowca i jeżeli uznał inaczej – trudno, aprobuję jego wybór. Być może swoją postawą na boisku przekonam go do desygnowania mnie jako jednego z kapitanów.”

Vicente nadmienił również o chęci powrotu do Furia Roja. „Przez kontuzje straciłem mnóstwo czasu, na szczęście teraz znów mogę grać . Wiem, że wiele zależy od selekcjonera. Z Bożą pomocą, otrzymam jeszcze swoją szansę.”

Kategoria: Wywiady | Źródło: Marca