Strona główna
Ronald Koeman zaznajomił już wszystkich ze swoim systemem pracy. Niepodważalna zdaje się być jego decyzja o zamknięciu treningów przed fleszami aparatów fotograficznych oraz dyktafonami natarczywych żurnalistów.

Opiekun Valencii tłumaczył, iż w pracy potrzebny jest przede wszystkim spokój, harmonia, jedność i skupienie, "dlatego też zdecydowałem się na prowadzenie treningów za zamkniętymi drzwiami" - skwitował.

"Od kiedy tu jestem czegoś mi brakowało. Teraz wiem, że chodziło o spokój, który jest niezwykle potrzebnym atrybutem przy pracy, a przecież dążymy do jak najlepszej dyspozycji. Ostatnio na przykład, skończywszy trening, napotkałem na swojej drodze do samochodu osiem kamer. Przykro mi, ale nie chciałbym dalszego wnikliwego podglądania każdego mojego ruchu. Życzę sobie o odrobinę wyciszenia zespołu z medialnego punktu widzenia i zaufania do pracy, jaką wykonuję".

Dalej Koeman wypowiadał się na temat kolejnego meczu, który jego zdaniem "nie jest nie do wygrania. Tak jak każdy, przeciwnik ma swoje słabe strony i właśnie w tychże czynnikach upatruję naszej szansy". Według niego "drużyna spisuje się coraz lepiej i stopniowo będzie wychodziła z kryzysu". Ponadto Holender zdecyduje o wystawieniu nowego zakupu 'Blanquinegros' w następnym meczu dopiero po sobotnim treningu, gdyż w grę wchodzą także Arizmendi oraz Joaquin, który w minionym spotkaniu wbił dwie bramki drużynie rywala. Pytany o możliwości sprowadzenia na Mestalla kolejnego piłkarza, powtórzył: "Zamierzamy jeszcze wzmocnić naszą kadrę". Niestety, Koeman nie zdradził konkretów i o kandydatach na pozycję, którą niewątpliwie zamierza obsadzić wraz z Miguelem Ruziem wiemy tyle, co nic. Szkoleniowiec Valencii odmówił również udzielenia informacji o zainteresowaniu piłkarzami 'Los Ches' przez innych pracodawców. Zaprzeczył jedynie o odejściu Miguela, gdyż zespół "bardzo na niego liczy".

Kategoria: Wywiady | Źródło: Marca