Strona główna

Czemu Valencia przegrywa?

Marcin90 | 03.12.2006; 20:59
Dlaczego Nietoperze nie potrafią wygrać od długiego czasu żadnego spotkania i przegrywają ostatnio mecz za meczem? Na to pytanie odpowiedź chciałby znać chyba każdy z nas- kibiców Los Ches. Odpowiedź ta stanowiłaby niezły temat na pracę magisterską dla studentów Akademii Wychowania Fizycznego, choć mogłoby to być zbyt trudne pytanie, skoro odpowiedzi na nie nie może znaleźć nawet tak dobry trener jak Quique Sanchez Flores.

Valencia na pewno potrafi wygrywać. Świadczy o tym początek sezonu, kiedy to graliśmy wręcz cudownie i wydawaliśmy się jednym z głównych kandydatów do walki o pierwszą lokatę w Primera Division. Od meczu z Celtą Vigo coś się jednak stało i zaczęliśmy systematycznie spadać w dół tabeli. Obecnie zajmujemy dziewiąte miejsce w lidze z dwunastoma punktami straty do liderującej Barcelony. Choć wielu fanów uważa, że Mistrzostwo mamy już z głowy, to tak wcale nie jest. Do końca rozgrywek zostało jeszcze 25 kolejek a stratę tą można odrobić raptem w 4 spotkaniach. Barcelona nie jest niepokonana, co udowodniło Levante remisując wczoraj z "Dumą Katalonii". Szanse na Mistrza mamy więc w dalszym ciągu.

Co w takim razie można zrobić by było lepiej, byśmy przestali przegrywać, zaczęli wygrywać, zdobywać punkty i piąć się w górę tabeli? Wiele osób odpowiada: "zwolnić Quique Sancheza Floresa." Zdecydowana większość fanów "Nietoperzy" właśnie w trenerze upatruje źródła nieszczęść Los Ches, niektórzy już szukają potencjalnych sukcesorów naszego obecnego szkoleniowca. Przy tym wszystkim zapominamy jednak, że to nie trener biega po boisku i to nie on jest odpowiedzialny za strzelanie bramek. Owszem to on przygotowywuje zawodników do spotkania, decyduje o tym, kto zagra w pierwszym składzie, jest odpowiedzialny za taktykę. Ale nawet najlepszy fachowiec (Jose Mourinho, Frank Riijkard, Sir Alex Ferguson, Fabio Capello, czy ktokolwiek inny) nie zagwarantuje nikomu niekończącej się serii zwycięstw. Co najmniej w połowie, a może nawet w większej części sukces zależy od zawodników i ich postawy na boisku...

W związku z tym nasuwa się kolejne pytanie: czy zawodnicy, jakich posiadamy są za słabi, by wygrywać z przeciętnymi co najwyżej (bo chyba nikt nie zaliczy Recreativo, czy Athleticu Bilbao do czołówki) zespołami Primera Division? Jak się popatrzy na nazwiska zawodników, którzy grają z Nietoperzem na piersi to od razu na myśl nasuwa się odpowiedź: "NIE". Na bramce mamy niezawodnego mimo zaawansowanego wieku Canizaresa, w obronie jest Miguel, Ayala, pukający głośno do pierwszej reprezentacji Albiol, pomoc to Albelda, Edu, Baraja, Vicente, Joaquin, Silva, w napadzie mamy Morientesa i Villę. Co jest więc nie tak?

Po pierwsze KONTUZJE. Ostatnio praktycznie każdy mecz przynosi nam wiadomości o kontuzji kolejnych zawodników Los Ches. Flores musi sięgać do zespołu rezerw po kolejnych zawodników, co więcej grają oni w pierwszym składzie. Z obrońców kontuzjowany był chyba każdy poza Ayalą, w pomocy uraz nie dotknął Joaquina i Silvy, a z napastników Angulo. Reszta co najmniej raz odwiedzała gabinet lekarski. Kontuzje to jednak codzienność w sporcie i nie da się z nimi nic zrobić. Chyba że piłkarze przestaną grać i trenować, no ale wtrdy nie będzie nawet meczy, w których można by było pokusić się o zwycięstwo.

Po drugie NIETRAFIONE TRANSFERY. Przed sezonem Valencia dokonała wzmocnień za ogromne wręcz kwoty. Niestety ze sprowadzonych zawodników nie sprawdził się poza Morientesem praktycznie nikt. Joaquin został kupiony za 25 milionów euro, a do dziś nie potwierdził, że wart jest chociaż jednego eurocenta z tej kwoty. Asier del Horno to kompletne nieporozumienie. Jak można do zespołu sprowadzić zawodnika, który przez pół roku odwiedza jedynie gabinet lekarza i jeszcze ani razu nie pokazał się kibicom Los Ches chociażby w dresie klubowym w trakcie przerwy. Francesco Tavano- wielka gwiazda Serie A został zakupiony za kwotę liczoną w wielu milionach euro, a do tej pory najprawdopodobniej nie zdążył się ani razu spocić podczas spotkania. Po co władze klubu zdecydowały się na kupno takich właśnie zawodników, podczas kiedy mieliśmy już wcześniej nie grających gorzej (miewających natomiast o wiele lepsze występy), zarabiających mniej Mistę i Rufete. Cóż na to pytanie nie odpowiedziałby chyba nawet największy myśliciel świata.

Po trzecie SPRZEDAŻ PABLO AIMARA. Niezależnie od tego, czy Pablo miał kontuzję, bądź nie był w formie stanowił mocne ogniwo Valencii. Bez niego nasz klub stracił kogoś w rodzaju przywódcy, zawodnika który prowadził grę i był w stanie jednym podaniem otworzyć napastnikom drogę do bramki przeciwnika. Teraz kiedy go nie ma brakuje nam Cracka z prawdziwego zdarzenia. Silva jest bardzo utalentowany, ma przed sobą znakomitą przyszłość, jednak chwilowo nie jest to jeszcze ta klasa, którą prezentował Aimar.

Cóż więc wynika z powyższych rozważań? Moim zdaniem klub dokonał złych transferów, sprowadził niewłaściwych zawodników. Nie da się tego już jednak cofnąć, Quique Sanchez Flores musi radzić sobie z takimi piłkarzami, jakich posiada do swej dyspozycji. To nie są źli piłkarze, potrzebna jest cierpliwość. Jeszcze zaczną grać na wysokim poziomie. A jak nie to czekają nas kolejne zmiany w zespole, które tym razem być może okażą się trafione.

Co w takim razie pozostaje nam-kibicom Valencii? Jedno... Wiernie kibicować mimo porażek i liczyć, że w końcu nastąpi przełamanie i zaczniemy seryjnie wygrywać. Wtedy będziemy mogli powiedzieć, że nie opuściliśmy naszego ukochanego zespołu wtedy, kiedy tego potrzebował.

Czy wygrywasz, czy nie
Ja i tak kocham Cię,
Bo najlepsza dla mnie jest
Ma Valencia VCF

Te słowa są teraz szczególnie ważne. AMUNT !!

Kategoria: | Źródło: przemyślenia własne