Strona główna

Triumf w meczu na szczycie

Marcin90 | 18.02.2007; 22:00

Jest się z czego cieszyć. W meczu na szczycie Primera Division Valencia pokonała Barcelonę i pokazała, że do końca będzie się liczyć w walce o tytuł mistrzowski. Po dzisiejszym spotkaniu do lidera mamy zaledwie cztery punkty straty i do ostatniego spotkania toczyć się będzie zacięty bój o końcowy triumf.

Do spotkania podchodziliśmy z lekkimi obawami. Kontuzje wyeliminowały z gry Vicente i Barają oraz podstawowego bramkarza Blanquinegros- Santiago Canizaresa. W zespole Blaugrany zabrakło natomiast Samuela Eto'o. Ku zaskoczeniu kibiców na murawie nie pojawił się w ogóle Javier Saviola- napastnik Dumy Katalonii będący ostatnio w wybornej formie.

O godzinie 19:00 usłyszeliśmy pierwszy gwizdek sędziego i piłkarze rozpoczęli zmagania. Zawodnicy obydwu zespołów zaczęli ostrożnie, z respektem dla rywala. Nikt nie chciał popełnić na samym początku spotkania błędu, który mógłby kosztować utratę jakże cennej bramki. Po raz pierwszy do interwencji został zmuszony Valdes, a miało to miejsce w 7 minucie po indywidualnej akcji Marcheny. Sześć minut później po podaniu Iniesty dobrą sytuację miał Xavi, jednak jego strzał okazał się niecelny. W 17 minucie rzut różny egzekwuje David Villa, jednak jego partner z ataku- El Moro nie trafia głową do bramki rywala. Chwilę później Barcelona odpowiedziała kolejną okazją Xaviego, który tym razem otrzymał podanie od Deco, jednak i tym razem nie zagroził strzegącemu bramki Los Ches- Ludovicovi Butelle. W 21 minucie za groźny faul na El Guaje pierwszą żółtą kartkę w spotkaniu ujrzał obrońca naszych rywali- Edmilson (foto). W 28 minucie kolejną okazję miała Barcelona- tym razem to Xavi wystąpił w roli podającego, jednak po strzale Deco nasi przeciwnicy wywalczyli jedynie korner. Trzy minuty później po podaniu Iniesty spudłował Gudjonhsen. 40 minuta to indywidualna akcja Morientesa, która mogła skończyć się nawet zdobyciem bramki, jednak nasz napastnik stracił piłkę. W odpowiedzi Barcelona przeprowadziła groźną akcję, jednak Butelle nie dał się pokonać Deco. Minutę później dobrze do Albeldy podawał Angulo, jednak naszemu kapitanowi zabrakło precyzji i Victor Valdes mógł odetchnąć z ulgą. Przed przerwą francuskiego portero Los Ches starał się jeszcze pokonać Deco, jednak i tym razem były zawodnik Metz bez problemu złapał piłkę. Do przerwy 0:0.

W przerwie Quique Sanchez Flores musiał nieźle zmotywować naszych piłkarzy, gdyż zaraz po 15 minutach odpoczynku w szatni nasi piłkarze wyszli na boisko strasznie zdeterminowani, by wygrać. Pierwsza dobra okazja, jaką miał David Silva nie została jeszcze wykorzystana, jednak jak to się mówi "pierwsze koty za płoty". Niespełna pół minuty później z lewej strony pola karnego na mniej więcej 6, 7 metr do wbiegającego Angulo podał El Guaje, a nasz wszechstronny prawy pomocnik bez problemów umieścił piłkę w siatce. 1:0 i ryk radości wśród kibiców zgromadzonych na trybunach. Mylił się ten, kto stwierdził, że piłkarze Valencii w tym momencie zamurują własną bramkę i będą rozpaczliwie bronić wyniku. Zawodnicy Blanquinegros poszli za ciosem i trzy minuty później mogli się cieszyć ze zdobycia kolejnej bramki. Z prawego narożnika pola bramkowego piłkę na 11 metr wycofał Angulo, a David Silva huknął z pierwszej piłki i nie dał szans na skuteczną obronę Valdesovi. 2:0 i wygrana coraz bardziej realna. Frank Rijkard zdecydował się wpuścić na boisko Messiego i młody Argentyńczyk niemal od razu miał dobrą sytuację. Na szczęście dla nas nie trafił. Piłkarze Barcelony rzucili się do rozpaczliwego ataku i coraz częściej gościli pod bramką Butelle. W 59 minucie dobrą okazję po podaniu Villi miał jednak Morientes. Po raz kolejny zabrakło jednak dobrego wykończenia akcji. W 62 minucie Albelda ostrym wślizgiem zaatakował Messiego (foto), a dłużny naszemu kapitanowi nie pozostał Deco (klik). Arbiter mógł podjąć tylko jedną decyzję i usunął obu zawodników z boiska. W związku z czerwoną kartką dla Albeldy Flores zdecydował się zdjąć z placu gry Morientesa a w jego miejsce wpuścił na boisko Pallardo. Ostatnie pół godziny meczu to bezładna kopanina. Mnóstwo fauli i nieustanne próby zmiany rezulatu przez Blaugranę. Barcelona starała się powalczyć o jeszcze jeden punkt, jednak strzały Katalończyków były niecelne. Bardzo dobrze radził sobie także tercet Ayala, Albiol i Marchena, który nie pozwalał rozwinąć skrzydeł rywalom. Ambicja Barcelony została jednak nagrodzona. W doliczonym czasie gry Ronaldinho został sfaulowany przez Pallardo w okolicy 20 metra. Do piłki podszedł sam poszkodowany i w swoim stylu umieścił piłkę w siatce. Nic jednak nie mogło odebrać zwycięstwa Valencii i spotkanie skończyło się zwycięstwem Nietoperzy 2:1. Wielka radość na trybunach i w domach kibiców Nietoperzy. AMUNT

Statystyki meczowe!

Kategoria: | Źródło: as.com