Strona główna

Ćwierćfinale, witaj!

Zdzisław Lewicki | Kamil Kurowski | fot. Kamil Guz | 20.03.2014; 20:55

Przypieczętowanie awansu

Valencia w dwumeczu pokonuje bułgarski zespół 4:0 i pewnie awansuje do dalszej rundy Pucharu Europy. Jedyną bramkę w dzisiejszym meczu zdobył na początku drugiej połowy Paco Alcácer. Ćwierćfinałowego przeciwnika poznamy w piątek w godzinach popołudniowych. Dla Valencii był to już 9 mecz bez porażki w europejskich pucharach.

Warto wspomnieć, że tym razem relacja pomeczowa pisana była... prosto z trybun Estadio Mestalla przez czwórkę kibiców z Polski oraz miejscowego fana-rodaka.

W 18 meczowej znalazło się 6 piłkarzy z Walencji, kolejnych 6 z Hiszpanii i 6 obcokrajowców. vs. PSG rok temu 2-4-12, natomiast vs. PSV dwa lata temu 3-4-11.

Piłkarze dostosowali się czwartkową dyspozycją do frekwencji na trybunach. W grze od samego początku aż nadto widoczne były skutki zakończonego w środę Święta Ognia. Leniwe tempo, brak składności i mnożące się faule z obu stron – tak można najtrafniej podsumować poczynania gości z Bułgarii oraz Los Ches. Serca zabiły nam szybciej po kwadransie, kiedy Victor Ruiz mając kilkanaście metrów przewagi dał się dogonić Misidjanowi i musiał ratować się faulem. Arbiter z Grecji nie miał wyjścia i wyciągnął żółtą kartkę. Trzeba przyznać, iż takiego przyspieszenia nie powstydziłby się sam Manuel Arboleda.

Po kwadransie gry sił z dystansu spróbował Michel. Piłka wylądowała jednak daleko w trybunach. Najbardziej aktywny w walenckiej ekipie był Joao Perreira. Portugalczyk, jakby chcąc zaprzeczyć pogłoskom o obniżce formy, co chwila nękał Mineva rajdami prawą flanką. Po jednym z nich w 36. minucie został wycięty równo z trawą przez Motiego. Do piłki ustawionej na dwudziestym metrze podszedł Fede, futbolówka ugrzęzła jednak w murze. Kilkadziesiąt sekund później kolejną akcję Joao tym razem skutecznie przerwał Moti. Bezrobotny dzisiejszego wieczoru Diego Alves interwencji doczekał się w 39 .minucie po uderzeniu Zlatinskiego zza pola karnego. Asystentem był w tej sytuacji… Mathieu.

Nietoperze pierwszą odsłonę zakończyły mocnym akcentem. Po kolejnym przewinieniu gości w okolicach ich własnego pola karnego do piłki podszedł całkowicie bezbarwny do tej pory Dani Parejo. „21” wymierzył w poprzeczkę, jednak piłka nie wpadła do bramki strzeżonej przez Stojanowa.

Bułgarskie drużyny od sezonu 91/92 nie potrafią wygrać z hiszpańskimi (ostatnim razem Slavia Sofia pokonała Osasunę 1:0).

Podobnie efektownie rozpoczęła się czwarta odsłona dwumeczu z Łudogorcem. Pereira posłał daleką wrzutkę na urywającego się linii obrońców Paco. Wychowanek walenckiej szkółki dotarł do podania, jednak w konfrontacji sam na sam w bramkarzem, zamiast pytać o kierunek strzału, uderzył w kierunku trybuny gości.

Niedługo później można było obejrzeć drugi błysk Parejo. Pomocnik zagrał krzyżowe podanie ze środka pola do wbiegającego w narożnik skrzydłowego Valencii. Niestety, podanie na dziewiąty metr do Paco zostało zablokowane przez obrońców.

Zdecydowanie najgroźniejszym zawodnikiem przyjezdnych był Virgil Misidjan. „93” raz po raz urywał się obrońcom i stwarzał zamęt w szeregach obronnych Nietoperzy. Najwięcej dał się we znaki Ruizowi i Mathieu, którzy radzili sobie z nim dopiero dzięki wsparciu kolegów.

Swoją szansę na otworzenie wyniku miał Pereira. Portugalczyk zdecydował się na indywidualną akcję, lecz jego strzał po rajdzie został zablokowany. Akcja meczu rozegrała się po upływie godziny gry. Paco Alcacer powalczył i odzyskał futbolówkę w środku pola i przerzucił ją na lewą flankę do czekającego Fede Cartabii. Argentyńczyk popędził skrzydłem, dośrodkował do wbiegającego Paco, a ten główkując umieścił piłkę w bramce.

Idealnie uchwycony moment dośrodkowania. Paco za kilka sekund skieruję piłkę do bramki

Sprawa awansu była już ostatecznie przesądzona, niemniej goście nie składali broni. Najgoręcej zrobiło się po paru minutach od otwarcia wyniku, kiedy wspaniałą paradą popisał się Diego Alves. Dobitka Bezjaka poszybowała w trybuny.

Udany występ zaliczył Gaya, który ze względu na problemy zdrowotne musiał opuścić murawę przed czasem.

Na uwagę zasługują także próby Vargasa z dystansu oraz samotna próba rezerwowego Barragana, którego końcowe podanie do napastnika utknęło w nogach obrońców.

Będący na wakacjach na walenckim święcie Las Fallas Kamil Guziak, Kamil Kurowski, Łukasz Kwiatek i Zdzisław Lewicki oraz wspierający ich Patryk Kowalski pojawili się na miejscu z akredytacją i prawdopodobnie pomeczowa relacja przyozdobiona zdjęciami ich autorstwa nie jest ostatnim materiałem jaki nam prześlą.

Kategoria: Składy | Źródło: własne