Strona główna

Kto stoi za Caio?

Arkadiusz Bryzik | 13.06.2015; 14:39

Kulisy transferu Brazylijczyka

Gdy oficjalny twitterowy profil São Paulo potwierdził, że Rodrigo Caio zostanie nowym piłkarzem Valencii, zaskoczeni byli wszyscy, również — a może przede wszystkim? — kierownictwo klubu. Kto stoi za transferem Brazylijczyka i dlaczego temat wywołał tyle kontrowersji?

Zacznijmy od początku: wszystkie media zgodnie twierdzą, że Gianelli Imbula wkrótce zostanie nowym zawodnikiem Valencii, po tym jak jego ojciec i zarazem agent potwierdził porozumienie z klubem. Takie zresztą były założenia sekretariatu technicznego, który w ubiegłym tygodniu spotkał się, by przedyskutować cele transferowe na zbliżający się sezon — transfer rosłego pomocnika miał być, obok sprowadzenia bramkarza, priorytetem dla zarządu.

Niespodziewane na twitterze pojawił się post oficjalnego konta São Paulo, który mówił ni mniej, ni więcej: „Klub chce ogłosić sprzedać Rodrigo Caio do Valencii za kwotę 12,5 mln € płatną z góry, ze zmiennymi w wysokości 4 mln €”.

Internet zawrzał. Wszyscy czołowi dziennikarze zaczęli prześcigać się w podawaniu informacji o niespodziewanym transferze, a wkrótce temat pojawił się na stronach głównych wszystkich walenckich dzienników. Nikt nie był przygotowany na transfer młodego defensora, a jego nazwisko nigdy wcześniej nie było łączone z transferem do Valencii.

Co było wcześniej?

Pierwsze niepokojące wieści na temat transferu Caio pojawiły się... dzień wcześniej. Brazylijski ESPN podał, że prawa do karty piłkarza nabył Jorge Mendes, popularny agent piłkarski i bliski przyjaciel Petera Lima. Wg tamtejszych dziennikarzy Portugalczyk miał wkrótce osobiście zadecydować o przyszłości piłkarza i „wytransferować” go do wybranego klubu w Europie.

Z duża dozą prawdopodobieństwa mówiło się, że klubem tym będzie Atlético Madryt i — mimo zainteresowania Barcelony — to właśnie na Vicente Calderon przyjdzie piłkarzowi kontynuować karierę. Nic takiego się jednak nie wydarzyło, a raptem dzień po zakupieniu karty piłkarza przez Mendesa São Paulo ogłosiło, że nowym klubem Caio będzie Valencia.

Wielkie zaskoczenie

Transfer był wielkim zaskoczeniem dla chyba każdego kibica Valencii, jednak nie mniej zdezorientowani byli... przedstawiciele klubu. Komunikat oficjalny wystosowany przez oficjalną witrynę był dość oszczędny w konkrety.

Żadnych informacji o kwocie transferu, długości kontraktu, jedynie wzmianka o badaniach medycznych. Mało.

Do tej pory komunikaty oficjalne były zawsze przygotowane profesjonalnie i rzetelnie, a stał za nimi walencki dyrektor ds. marketingu, Louis Douwens, który w ostatnich miesiącach bardzo blisko współpracował z Amadeo Salvo.

Wkrótce na jaw wyszła kolejna niepokojąca informacja: ani Rufete, ani nawet Salvo nie wiedzieli nic o transferze pomocnika, a o całej sprawie mieli dowiedzieć się właśnie z Twittera. Walencka część internetu ponownie zawrzała i szybko połączyła fakty: to nie Valencia zapłaciła niemal 16 mln € za Rodrigo Caio — zrobił to Jorge Mendes, który później po prostu piłkarza do Valencii „wytransferował”.

Niewinny żart okazał się mieć więcej wspólnego z prawdą, niż można się było spodziewać.

Współwłasność jest zła

Co z zakazem Third Party Ownership? — można spytać. FIFA potępia wszelakiego rodzaju współwłasności, jednak na ten moment nie ma oficjalnego przepisu, zakazującego TPO. Owszem, są kraje, które nie zezwalają klubom na takie praktyki, ale do takich krajów nie zalicza się Hiszpania, w której prym w tym temacie wiedzie Atlético. Mówi się, że Rojiblancos blisko współpracowali ze spółką Doyen Sports przy transferze Falcao.

Jak widać są rozgrywki, w których TPO jest zakazane: wśród nich m.in. polska Ekstraklasa

Jest wiele powodów, dla których FIFA zamierza w najbliższym czasie iść na wojnę ze spółkami takimi jak Doyen, jednak te rozrosły się do takich rozmiarów, że decyzja o walce z TPO może okazać się spóźniona. Są bowiem kraje, m.in. Portugalia, gdzie zewnętrzne firmy kontrolują nie tylko piłkarzy, ale również całe kluby, które — wg plotek — mogą nawet służyć jako pralnie brudnych pieniędzy.

Kto stoi za Caio?

Wróćmy jednak do Valencii i Caio: Rufete i Salvo mocno zdenerwowali się na wieść o transferze za ich plecami, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Jeszcze w ten sam dzień odbyło się spotkanie, na którym nie zabrakło wspomnianej wyżej dwójki, a także zaplanowano konferencję prasową, która jednak z powodu późnej godziny się nie odbyła.

Rufete, wespół ze swoimi współpracownikami: Joanem Salvansem i Roberto Ayalą, już niejednokrotnie był traktowany jak piąte koło u wozu przez Petera Lima i Jorge Mendesa, jednak zdaje się, że tym razem Portugalczyk posunął się zbyt daleko. W obronie byłego skrzydłowego stanął w końcu Amadeo Salvo, mimo że jeszcze niedawno mówiło się o konflikcie między dwoma panami, kiedy to dyrektor sportowy miał być zaskoczony wykupieniem z Benfiki Cancelo.

Salvo i Rufete ostatecznie zdecydowali się pozostać na swoich stanowiskach, jednak sytuacja na „górze” jest — delikatnie mówiąc — mocno napięta.

Zwłaszcza, że wg najnowszych doniesień osobą, która najbardziej zawiodła zaufanie wspomnianej dwójki jest Nuno Espírito Santo. Trener Valencii i zarazem klient Jorge Mendesa miał podczas urlopu w Portugalii spotkać się ze swoim agentem i zaakceptować jego pomysł na sprowadzenie na Mestalla Rodrigo Caio, mimo że kilka dni wcześniej na spotkaniu z kierownictwem klubu zatwierdził plan sprowadzenia Imbuli.

Jeden z najpopularniejszych walenckich dziennikarzy nie zostawił na Nuno suchej nitki i nazwał go „marionetką”. „Musisz być wyjątkowo złym człowiekiem i profesjonalistą, żeby spojrzeć prosto w oczy i powiedzieć jedno, a później pojechać do Portugalii i powiedzieć drugie. Nuno, Valencia jest ponad tobą”.

Komentarz

Transfer Rodrigo Caio prawdopodobnie dojdzie do skutku, jednak to nie jego osoba jest główną kością niezgody. Transfer przeprowadzony bez zgody dyrektora generalnego i prezydenta klubu zakrawa o absurd, jednak jak widać działania Jorge Mendesa wykraczają daleko poza jego granice.

Przed Peterem Limem ważna decyzja. Nie jest tajemnicą, że właściciel klubu doskonale wiedział o planie Mendesa i najpewniej dał mu wolną rękę w przeprowadzeniu transferu, jednak sukces Singapurczyka do tej pory tkwił w pełnym poparciu ze strony Amadeo Salvo i większości walenckich mediów.

Jeśli Peter Lim nie stanie po stronie Salvo, Rufete, Ayali, Salvansa i Douwensa, a dalej będzie wspierał działania Jorge Mendesa, może okazać się, że jego marzenie o kierowaniu wielkiego europejskiego klubu wcale nie będzie sielanką.

Nie wiadomo też co z Nuno. Julio Insa, walencki dziennikarz, nie wyobraża sobie jak dalej będzie wyglądała współpraca między trenerem, a Salvo i Rufete, która do tej pory przebiegała bez zarzutu.

Najbliższe dni będą dla klubu bardzo ważne. Wszystko wskazuje na to, że — mimo wcześniejszych doniesień — transfer Imbuli wcale nie jest wykluczony, co wskazywałoby na to, że Rufete i Salvo wciąż mają jeszcze coś do powiedzenia w klubie. Wątpliwości może jednak budzić fakt, że w artykule dla L\'Équipe, który mówi o dalszych staraniach o pomocnika Olympique, nie ma nawet wzmianki o transferze Caio.

Kategoria: Felietony | Źródło: własne | ESPN | Twitter