Strona główna

Trzeba wiedzieć kiedy odejść

Assist_magik | 28.05.2007; 10:58
Santiago Canizares, bardzo rozpoznawalny piłkarz Valencii. W szczególności jeśli chodzi o jego wygląd (jasne, farbowane blond włosy). Uważany (ba! Jeszcze przed sezonem) za jednego z najlepszych bramkarzy na świecie. Poprzedni sezon miał fenomenalny. Bronił karne jak natchniony na ligowych boiskach, ratował Nietoperzy przed stratą punktów. Niekiedy on wygrywał mecz, sam w pojedynkę swoimi interwencjami.

Na pewno Santi będzie pamiętał lata spędzone w Ches. Zdobył wiele nagród, w tym też inwidualnie. Aż czterokrotnie uznawany był za najlepszego bramkarza w lidze hiszpańskiej. Niestety wiek robi swoje. Doskonale to widać na przykładzie El Dragona.

Ten sezon jest jednym z najgorszych w jego karierze. Już nie ratuje drużynę przed utratą bramki czy punktów. Można powiedzieć śmiało, że to on często powoduje swoimi błędami zmianę wyniku niekorzystną dla piłkarzy z Estadio Mestalla. Canizares nie przypomina tego wspaniałego człowieka choćby sprzed sezonu. Brakuje mu szybkości, zdecydowania. Gdyby był młodszy można by czekać na to, że w następnym sezonie znów będzie czarował w bramce Nietoperzy. Zobaczylibyśmy znów interwencje, po których byśmy się łapali za głowę i mówili: „jak on to wybronił!?”.

Niestety wychowanek Realu Madryt nie jest już młody i nie można czekać na cud. W tym wieku można tylko spadać ze swoimi umiejętnościami. Trzeba spojrzeć prosto w oczy prawdzie: Santiago nie zaczaruje już nas. Zrobił dla Valencii bardzo wiele: choćby dwukrotnie był w finale LM, zdobył tytuł mistrza kraju z Ches, zdobył Puchar UEFA i wiele, wiele innych pucharów i tytułów. Za to trzeba być mu wdzięcznym. Za te lata gry z nietoperzem na piersi (debiut w barwach Valencii – 06.09.1998r.).

Jednak nadszedł ten czas kiedy trzeba mu podziękować i odstawić go trochę na boczny tor. Przyjdzie prawdopodobnie Timo Hildebrand (obecny mistrz Niemiec z drużyną VFB Stuttgart). Posiadamy również zdolnego Ludovica Butelle. Więc będzie kim zastąpić wielkiego Santiego. Nie sądzę, by w przyszłym roku poprawił się Cani.

I moim zdaniem Santiago Canizares (ośmielę się tu to napisać) jedna z gwiazd drużyny, ikona wręcz powoli gaśnie. To naturalna rzecz. Więc trzeba mu podziękować na lata gry, ale powiedzieć: twój czas się skończył. Jednak pozostanie w sercach kibiców jako ten El Dragon, który ratował drużynę, sam w pojedynkę wygrywał mecze. Tylko sztuką jest odejść w właściwym momencie: ja uważam, że właśnie nadszedł koniec. Amunt Santi! Dziękuję tobie...

Kategoria: Felietony | Źródło: własne przemyślenia