Strona główna

Carboni o wszystkim

marcin90 | 15.05.2007; 15:52
Trudno w Valencii o postać bardziej kontrowersyjną niż Amedeo Carboni. Włoch przez lata będący ostają defensywy Los Ches, jest obarczany przez kibiców winą za nieudane transfery oraz odejście Roberto Fabiana Ayali, które stanie się faktem po zakończeniu sezonu. Mimo to dyrektor sportowy Nietoperzy nie zraża się głosami kibiców, którzy wzywają go do odejścia, lecz ciągle pracuje ku chwale Blanquinegros jeżdżąc po świecie i prowadząc negocjaje z wieloma klubami oraz zawodnikami, którzy mają na Estadio Mestalla zawitać latem.

Mimo natłoku pracy Włoch znalazł chwilę czasu, by udzielić bardzo ciekawego wywiadu dla Lasprovincias, który prezentujemy poniżej. Życzymy miłej lektury, naprawdę warto poświęcić kilka minut i przeczytać rozmowę z Carbonim.

Do końca sezonu zaledwie cztery kolejki, Valencia ma natomiast do lidera cztery punkty straty. Widzi Pan jeszcze jakąś szansę na zdobycie tytułu mistrza Hiszpanii?

Jak długo piłka w grze, tak długo wszystko się może zdarzyć. Mamy szansę na zdobycie tytułu i powinniśmy zrobić wszystko co w naszej mocy, by wywalczyć mistrzostwo. Nie raz udowodniliśmy, że jesteśmy zespołem walczącym do samego końca i mam nadzieję, że tak będzie i tym razem. Oczywiście to, czy tytuł ostatecznie trafi na Estadio Mestalla nie zależy jedynie od nas- musimy czekać na potknięcia rywali.

Cel na ten sezon został już zrealizowany? Przed rozpoczęciem sezonu mówiono, że drużyna ma zakwalifikować się do Champions League, a w tej chwili Valencii nikt już miejsca gwarantującego udział w Lidze Mistrzów nie zabierze...

Nigdy nie powiedzieliśmy, że naszym celem w obecnym sezonie jest jedynie zakwalifikowanie się do Champions League. Jesteśmy ambitnym zespołem i do końca będziemy walczyć o jak najwyższą pozycję.

Awans do Ligi Mistrzów jest więc minimum, jakie trzeba było wykonać?

Jeśli nie zakwalifikowalibyśmy się do Ligi Mistrzów to odbiłoby się to bardzo niekorzystnie na sytuacji finansowej naszego zespołu. Ale oczywiście chcemy grać w Lidze Mistrzów i zajść w niej jak najdalej.

Uważa Pan, że gdyby nie kontuzje Valencia byłaby teraz wyżej w tabeli i grałaby dalej w Lidze Mistrzów?

Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale faktem jest, że niejednokrotnie brakowało nam 11 zawodników, którzy leczyli w tym czasie urazy. Gdybyśmy mieli ich do naszej dyspozycji mogłoby być lepiej.

Domagał się Pan sprawozdania z powodu tak licznych urazów?

Nie, nie domagałem się niczego takiego. Ale nie ukrywam, że specjaliści badali przyczynę tak wielu kontuzji doznawanych w tak krótkim czasie.

Znaleźli przyczynę?

To bardzo skomplikowana sprawa. Wpływ na te urazy mogło mieć wiele czynników i trudno jest powiedzieć, co spowodowało wszystkie kontuzje.

Co było powodem skrytykowania przygotowań drużyny do sezonu?

Moim zdaniem o wiele ważniejsza niż przygotowanie fizyczne jest psychologia. Jeśli piłkarze utrzymywani są w przekonaniu, że są najlepsi, to trudno będzie osiągnąć im sukcesy.

Całkiem niedawno powiedział Pan, że od Valencii trzeba wymagać więcej? Do kogo odnosiły się pańskie słowa?

Nie były one kierowane do żadnej pojedynczej osoby, ani do jakiejś grupy. Kierowałem je do ogółu. Każdy- piłkarze, trenerzy oraz zarząd klubu muszą wkładać więcej pracy w to, co robią, by wielkie sukcesy stały się możliwe.

Nie było więc krytyki w tym co Pan powiedział?

Nie, wręcz odwrotnie. Zaczynając ode mnie samego, każdy z nas musi wymagać od siebie coraz więcej.

Podpisał Pan kontrakt na dwa lata? Pozostał jeszcze rok. Wypełni Pan swoją umowę?

To pytanie nie powinno być kierowane do mnie (śmiech). Jestem normalnym pracownikiem zespołu, tak jak i piłkarze. Nie ode mnie zależy czy dalej będę pracował na Mestalla, choć wydaje mi się, że robię to co do mnie należy całkiem dobrze. Niemniej zawsze może być lepiej.

Jak Pan postrzega swoje życie dyrektora sportowego?

Jestem bardzo zadowolony ze swoich obowiązków. Wykonuję pracę, którą bardzo lubię, a to uważam za bardzo ważną rzecz. Przebywam w otoczeniu ludzi, którzy tak jak ja są pasjonatami piłki nożnej, kilku z nich to byli przyjaciele z boiska. Żyć, nie umierać.

Czy Pana stosunki z Juanem Solerem są dobre?

Tak

Amedeo Carboni postrzegany jest jako człowiek nieprzychylny kilku zawodnikom Valencii. Czy to prawda?

Moim zdaniem lepiej zapytać takiego zawodnika, czy wydaje mu się, iż jestem mu nieprzychylny.

Nie boli Pana, gdy kapitan zespołu- David Albelda mówi, że Wasze wzajemne relacje nie są już tak serdeczne jak kiedyś?

Nasze relacje nie są już takie jak kiedyś, ponieważ nie widzimy się jak dawniej na codzień.

A nie jest czasem to spowodowane tym, że nie chce Pan mu dać czteroletniego kontraktu, o który Albelda się ubiega?

Nie, tak nie jest.

Moglibyśmy więc prosić o pańską wersję?

Moim zdaniem spowodowane jest to tym, że nie widzimy się jak dawniej podczas treningów. Wolny czas David spędza natomiast z rodziną, ja w tym czasie jeżdzę po Europie i negocjuję kontrakty z zawodnikami oraz ich klubami. Nie pielęgnowane relacje z czasem stygną.

Ale Albelda nie jest osamotniony. Z Canizaresem, Ayalą i Angulo też nie ma Pan zbyt dobrych stosunków.

To może mi Pan powie dlaczego Pan tak sądzi?

Czemu w zespole nie zostanie Ayala?

To jest temat, na który wypowiemy się w swoim czasie. W dniu dzisiejszym najważniejsze są rozgrywki ligowe.

Ayala chciał zbyt dużej podwyżki, nieprawdaż?

Pan to powiedział, nie ja.

Rubenowi Baraji brakowało stabilizacji formy, nie uważa Pan?

Baraja nawet jeśli nie zagra bardzo dobrego meczu, to i tak daje z siebie wszystko. Jeśli tylko solidnie przepracuje okres przygotowań to w przyszłym sezonie będzie błyszczał.

Będzie miał utrudnione zadanie, nieprawdaż? Wszak Wesley Sneijder nie przychodzi na Mestalla po to, by grzać ławkę.

Widzę, że wie Pan więcej niż ja (śmieje się). W chwili obecnej nie wiem, czy ktokolwiek przyjdzie do Valencii. A nawet jeśli ktoś ma wzmocnić Nietoperzy, to i tak nie wiadomo na dzień dzisiejszy kto. Poza tym nowy zawodnik będzie musiał na początek nauczyć się od tych starszych porządków panujących w drużynie.

Odejście Ayala powoduje, iż koniecznością stanie się transfer obrońcy

Chciałbym przypomnieć, że cały czas posiadamy w swym składzie zawodnika, który może grać w środku obrony, a w obecnym sezonie występował w środku pola i zbierał bardzo dobre oceny za swą grę.

Wariant z Marcheną w środku był już wypróbowywany

Być może jakiś młody zawodnik zawita na Mestalla.

Alexis Ruano, czyż nie?

Nie jestem upoważniony do udzielania odpowiedzi na ten temat.

Przecież w całej Hiszpanii już wiadomo, że będzie on od przyszłego sezonu zawodnikiem Valencii

Jeśli dopisze nam szczęście to być może tak się stanie.

Jeśli jednak do obrony wróci Marchena powstanie luka w środku pola

Nie zapominajmy, że jest jeszcze Edu, który zdąży powrócić do zdrowia przed rozpoczęciem następnego sezonu. Ale nie ukrywam, że szukamy wzmocnień

Arizmendi?

Naszym celem jest sprowadzanie młodych zawodników. Nie wykluczam, iż kupimy Javiera, jednak nie zależy to jedynie od nas. Ważne jest także porozumienie z piłkarzem oraz jego obecną drużyną.

Jak się mają Pana stosunki z Quique Sanchezem Floresem?

Umawialiśmy się, że będziemy rozmawiać tylko o piłce nożnej. (uśmiecha się)

Flores jest jednak trenerem, a współpraca na linii dyrektor sportowy- szkoleniowiec zespołu jest niezwykle ważna. Więc jak jest obecnie?

Jesteśmy bardzo zadowoleni.

Dlaczego nie dojdzie do takiej sytuacji, że usiądzie Pan z Floresem przy kawie i nie porozmawia odnośnie kryteriów Waszej współpracy?

Role są podzielone i każdy wie, co ma robić. Trener jest odpowiedzialny za jak najlepsze przygotowanie zespołu do rozgrywek, dyrektor sportowy ma natomiast za zadanie sprowadzić zawodników, którzy okażą się wzmocnieniem zespołu.

Kategoria: Wywiady | Źródło: Lasprovincias