Strona główna

Charakter nie wystarczył...

Szymon Witt | 20.11.2011; 11:40

Valencia CF 2:3 Real Madryt

To wcale nie musiało, a nawet nie powinno tak się skończyć. Blanquinegros byli równorzędnym przeciwnikiem dla namaszczanej na „nową konstelację” ekipy z Madrytu, momentami nie wypuszczając królewskich z własnej połowy. Niestety, brak skuteczności, indywidualne błędy obrońców i kontrowersyjne decyzje arbitra sprawiły, że Valencia nieznacznie uległa stołecznemu Realowi.

Od początku jasne było, że aby myśleć o korzystnym rezultacie, Unai Emery musi przygotować na starcie z Los Blancos coś specjalnego. Baskijski szkoleniowiec myślał całe dwa tygodnie i wykoncypował, iż przeciwko miażdżącej sile „Królewskich” przeciwstawi trójkę środkowych pomocników. Mister posłał do boju Davida Albeldę, Tino Costę i Daniela Parejo, jednak nie przewidział, że na podobny manewr – wobec absencji Ángela Di Marii i Kaki – zdecyduje się Jose Mourinho. W efekcie tego w środku pola rozgorzała prawdziwa bitwa: co rusz dochodziło do agresywnych fauli i ostrych przepychanek, a sędzia Fernando Teixeira Vitienes nie nadążał z pokazywaniem żółtych kartek. Blanquinegros najwidoczniej zapomnieli, że Real za kadencji Mourinho stał się prawdziwym mistrzem pozapiłkarskich gierek, a boiskowe prowokacje Los Blancos są ruchem jak najbardziej przemyślanym. „Nietoperze” nie zamierzali postępować inaczej, wobec czego przez cały mecz atmosfera na murawie i trybunach była wulkanicznie gorąca.

Los Ches, podbudowani scenami z najlepszych lat Valencii, okraszającymi tunel prowadzący na plac gry, rozpoczęli mecz bardzo zmotywowani, chcąc od początku narzucić przyjezdnym swoje warunki. Już w pierwszych sekundach Miguel zagrał na prawe skrzydło do Parejo, ten znalazł przed polem karnym Tino Costę, jednak potężny strzał Argentyńczyka poszybował obok słupka. Kilka minut później w swoim stylu zacentrował Jeremy Mathieu, do piłki wyskoczył Parejo, lecz strzał pomocnika gospodarzy zblokowali obrońcy Realu. Madrytczycy odpowiedzieli w 9. minucie. Xabi Alonso z rzutu wolnego zacentrował na dalszy słupek, a Sergio Ramos zgrał futbolówkę do Samiego Khediry. Reprezentant Niemiec uderzył nieczysto, a Diego Alves – broniący dostępu do bramki Valencii wskutek drobnego urazu Vicente Guaity – odprowadził piłkę wzrokiem. Po dobrym początku gospodarzy to Real zaczął przeważać. Po przebojowym rajdzie Lassane Diarry „łaciata” trafiła do Karima Benzemy, na szczęście Francuz pomylił się o centymetry.

Niestety w 20. minucie doborowa para stoperów Valencii popełniła błąd, o który nikt by ich nie posądził. Xabi Alonso szybko wznowił grę po rzucie wolnym z własnej połowy (sic!), posyłając kilkudziesięciometrowe podanie do Benzemy, czym zupełnie zaskoczył Ramiego i Ruiza. Reprezentant Francji uciekł stoperom „Nietoperzy” i pewnym strzałem pokonał Alvesa…

Blanquinegros ambitnie próbowali odpowiedzieć, lecz to pomocnicy Realu opanowali środek pola i nie dopuszczali zbyt często przeciwników pod własne pole karne. Na dodatek w 41. minucie przyjezdni stanęli przed znakomitą szansą na podwyższenie prowadzenia. Benzema świetnie obsłużył Cristiano Ronaldo, który stanął oko w oko z Diego Alvesem, jednak brazylijski portero wspaniale zastopował Portugalczyka.

Emery nie zdecydował się w przerwie na roszady w składzie, wykorzystując 15 minut odpoczynku na większe zmotywowanie swoich podopiecznych. Piłkarze Valencii od początku drugiej połowy walczyli jeszcze mocniej, nie odpuszczając w żadnej sytuacji. Od razu poskutkowało to większą ilością stworzonych sytuacji. W 51. minucie Jordi Alba wypuścił lewym skrzydłem Mathieu. Świeżo upieczony reprezentant Francji mocno zacentrował wzdłuż bramki Casillasa, lecz Roberto Soldado nie zdążył dostawić nogi.

Wszystko zmierzało w dobrym kierunku, lecz Real zadał niespodziewany cios. Po rzucie rożnym Mesuta Özila defensorzy Valencii popełnili kolejny błąd i nie upilnowali Sergio Ramosa, który precyzyjną główką dał swojej drużynie dwubramkowe prowadzenie…

Wydawało się, że jest już po meczu, a z zawodników Valencii uszło powietrze. Nowy impuls „Nietoperzom” dało wejście Jonasa i Pablo. To właśnie ten duet w 75. minucie zainicjował akcję, po której gospodarze zdobyli kontaktowego gola. Brazylijczyk wspaniałym podaniem obsłużył Pablo, który przegrał pojedynek jeden na jednego z Casillasem. Na szczęście za plecami naszego prawoskrzydłowego znalazł się Soldado, który atomową dobitką poderwał całe Mestalla!

Kilkadziesiąt sekund później „Żołnierz” mógł doprowadzić do wyrównania. Futbolówka po dośrodkowaniu Mathieu spadła wprost pod nogi Roberto, który instynktownie uderzył, lecz piłkę zmierzającą do bramki wybił Marcelo! Niewykorzystana sytuacja błyskawicznie zemściła się na „Nietoperzach”. Pepe wybił „łaciatą” na uwolnienie pod pole karne Valencii. Diego Alves wyszedł z bramki, próbując przeciąć tor lotu futbolówki, lecz minął się z nią, a z prezentu skorzystał Ronaldo, dla którego strzał z ostrego kąta nie okazał się żadnym problemem.

Gol Ronaldo miał być kropką nad i, lecz Blanquinegros ponownie odpowiedzieli w mgnieniu oka. Albelda znakomitym podaniem rozciągnął grę na prawe skrzydło. Pablo zdążył dojść do piłki, zanim ta opuściła boisko i dośrodkował na nogę Soldado, który po raz drugi pokonał Casillasa, ponownie wlewając nadzieję w serca kibiców!

Podopieczni Emery’ego atakowali do samego końca. W 87. minucie dał o sobie znać kolejny ofensywny rezerwowy – Aritz Aduriz. Baskijski napastnik przeprowadził efektowny rajd, po czym płasko uderzył na świątynię Casillasa, jednak mistrz świata zachował czujność. Chwilę później Soldado po raz trzeci wpakował futbolówkę do sitaki, ale znajdował się na ewidentnej pozycji spalonej. Największe emocje miały jednak miejsce w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Tino Costa zacentrował z rzutu rożnego, piłka po uderzeniu jednego z zawodników Los Ches trafiła w poprzeczkę, z dobitką pospieszył Soldado, lecz po jego strzale zbierający się z ziemi Gonzalo Higuain zablokował futbolówkę i ręką, i klatką piersiową. Decyzja Teixeiry Vitienesa mogła być różna, niestety sędzia ogłosił werdykt z korzyścią dla Realu i zakończył to niesamowite spotkanie…

Klątwa Realu trwa nadal. Kolejny raz przekonaliśmy się, że piłkarzom Valencii najciężej gra się właśnie z Los Blancos. Nadal musimy czekać na przełamanie „królewskiego fatum”, lecz mimo wszystko naszym ulubieńcom należą się słowa uznania za charakter, zaangażowanie i najwyższej jakości sportowe emocje. AMUNT!

Raport pomeczowy:

Valencia CF: Alves; Miguel, Rami, Víctor Ruiz, Jordi Alba (84’ Aduriz); Albelda, Tino Costa, Parejo (62’ Jonas); Feghouli (73’ Pablo), Mathieu; Soldado.

Real Madryt: Casillas; Arbeloa (50’ Albiol), Pepe, Sergio Ramos, Marcelo; Khedira, Xabi Alonso, Lass (86’ Granero); Özil, Benzema (73’ Higuain), C. Ronaldo.

Gole: Soldado 75’ i 83’ – Benzema 20’, Ramos 72’, C. Ronaldo 79’

Żółte kartki: T. Costa, Albelda – Arbeloa, C. Ronaldo, Marcelo, Özil, Ramos, Alonso, Granero.

Kategoria: Ogólne | Źródło: Własne