Strona główna

R. Costa: „Nie lubię występować w roli uzupełnienia”

Zdzisław Lewicki | 06.10.2011; 12:15

Cierpkie komentarze

Portugalski obrońca nie kryje niezadowolenia z pozycji zajmowanej w hierarchii Unaia Emery'ego. Od czasu przybycia drugiego nowego stopera stracił miejsce w pierwszym składzie.

Pod koniec sierpnia w spotkaniu z Racingiem Santander Ricardo Costa został zmieniony już w przerwie meczu. Zaraz po tym w klubie pojawił się Víctor Ruiz, który natychmiast przedarł się do wyjściowej jedenastki. Miesiąc przesiadywania na ławce rezerwowych wystarczył, by skłonić portugalskiego piłkarza do otwartej krytyki trenera.

„To Valencia pozwoliła sobie na utratę tych goli czy Ricardo Costa?” – czytamy w oświadczeniu wydanym przez grupę reprezentującą zawodnika. „Zszedłem z boiska po połowie spotkania, tymczasem w drugiej odsłonie Racing nadal stwarzał zagrożenie. Nie pamiętam, żebym tamtego dnia grał sam”.

Ricardo przypomniał konfrontację z Barceloną, która zdołała dwukrotnie zdobyć bramkę Guaity – poprzednim razem mistrz kraju trafił do siatki tylko raz. „Bywało i tak, że mogliśmy stracić tyle samo goli, co z Racingiem, a wówczas także nie było mnie na placu gry”.

„Nie rozumiem «tej» historii (obarczającej 30-latka o taki przebieg pierwszego meczu w lidze). Właściwie to nie mam pojęcia, czy trener stracił do mnie zaufanie, ponieważ nigdy o tym ze mną nie rozmawia, a ja nie muszę o to pytać. Jeśli nadejdzie dzień, w którym zdecyduje się o tym powiedzieć, wtedy będę wiedział więcej”.

„Nie znam swojego obecnego statusu (transferowego). Nie lubię występować w roli uzupełnienia albo dostawać powołanie i przesiadywać na ławce, tego chyba nikt nie lubi. Jest mi przykro, tym bardziej, że wcześniej przez to nie przechodziłem. Mam za sobą udany pierwszy sezon, dobrze poszło mi w pretemporadzie i nagle coś się zmieniło. Nie zamierzam jednak rzucać ręcznika. Jeśli szkoleniowiec zechce żebym grał, zagram, jeśli nie, zobaczymy jakie będzie najlepsze rozwiązanie dla mojej kariery”.

Costa uznaje za „niedorzeczne” pogłoski o jego przenosinach do Espanyolu. „Oby po moim powrocie (po przerwie reprezentacyjnej) nie okazało się, że władze klubu mówią mi coś innego niż innym. Darzę zaufaniem ludzi w Valencii. Zawsze traktowali mnie dobrze, z szacunkiem. Zwłaszcza Braulio Vázquez, przyjaciel, którego mam w klubie. (…) Braulio to osoba, która niedawno odrzuciła możliwość mojego transferu do PSG czy Juventusu”.

„Przekonywał mnie, że jestem ważnym ogniwem tego składu i jednym z kapitanów. Powinienem wierzyć dyrektorowi sportowemu, a nie jakimś absurdalnym doniesieniom”.

„Chciałbym, żeby to było jasne: jeśli przyjdzie mi zmieniać klub, wybór będzie należał do mnie, sam zdecyduję o przyszłości; nie powinno być z tym problemu, bo nigdy nie narzekałem na oferty”.

Utyskiwanie nie skończyło się jednak na oświadczeniu. W portugalskim „Desportimedia” ukazał się wywiad z piłkarzem, w którym oprócz tematu reprezentacji porusza również temat klubu.

„Jestem dokładnie tym samym zawodnikiem. W poprzednim sezonie grałem regularnie, teraz jest inaczej. O wyjaśnienia proszę pytać trenera, nie mnie. Nie zmieniłem się. Jako ten sam piłkarz zostałem powołany do kadry, a ta jest jedną z najlepszych na świecie – obecność w niej wiele znaczy”.

„Nie ma dwóch identycznych szkoleniowców. Jedni polegają na mnie bardziej niż pozostali. Na szczęście Bento ma zaufanie do mnie i moich możliwości pomocy w najbliższych dwóch spotkaniach”.

„Nie chcę mówić więcej o Valencii. Ten temat czyni mnie nieszczęśliwym, żaden zawodnik nie lubi przebywania na uboczu. Chcę mówić o kadrze, jestem zaszczycony powrotem do drużyny reprezentującej mój kraj. Mówiłem to kiedyś i teraz powtórzę: reprezentacja to mój prawdziwy sportowy dom. Jednego dnia jesteś w danym klubie, następnego już nie. Kadra jest zawsze, do czasu, aż ktoś stwierdzi, że nie możesz już pomóc”.

Kategoria: Wywiady | Źródło: LP | SD | Desportimedia