Strona główna

Janusowe oblicze Valencii

Szymon Witt | 11.09.2011; 12:00

Soldado ponownie katem!

W spotkaniu na szczycie Primera Division Valencia pokonała Atlético 1:0, prezentując jednakże dwa – jakże odmienne – style gry. Do momentu zdobycia gola Los Ches byli absolutnym dominatorem boiskowych wydarzeń, z kolei po zdobyciu upragnionej bramki podopieczni Emery’ego pokazali catenaccio najwyższej jakości. Oba sposoby okazały się zabójczo skuteczne.

Unai Emery mając na uwadze piłkarski maraton czekający jego drużynę w najbliższych tygodniach, od (formalnie) trzeciej kolejki La Liga zaczął stosować – charakterystyczny już dla zeszłego sezonu - system rotacji. W porównaniu ze spotkaniem z Racingiem Santander w wyjściowej jedenastce zaroiło się od „nowych” twarzy. Miguel Brito, Jeremy Mathieu, Victor Ruiz, David Albelda, Tino Costa, Jonas – wszyscy oni dostali szansę gry od początku.

Od pierwszych minut to Valencia siała popłoch w zasiekach obronnych Atlético. Niezwykle aktywny Mathieu w 11. minucie zdecydował się na indywidualną akcję. Francuz przeszarżował pół boiska, wpadł w pole karne gości, lecz uderzył obok bramki Thiboaut Courtois. Dosłownie 60 sekund później belgijski golkiper Los Colchoneros wspiął się na wyżyny umiejętności, będąc górą w sytuacji jeden na jednego z Roberto Soldado, który wcześniej – otrzymawszy genialne podanie od linii obrony – urwał się bezradnym defensorom gości. Ofensywne „naloty” Los Ches na bramkę Courtoisa z każdą sekundą przybierały na sile. W 14. minucie Jonas, Soldado i Pablo Piatti w iście kataloński sposób rozklepali defensywę madrytczyków, po czym filigranowy Argentyńczyk posłał piłkę do bramki. Niestety, pan Iturralde González na spółkę z sędzią liniowym przy golu Piattiego dopatrzył się zupełnie abstrakcyjnego spalonego. Jednak niczego innego nie spodziewaliśmy się po baskijskim arbitrze, który już nie pierwszy raz zalazł za skórę Valencianistas

W 20. minucie jeden z nielicznych ataków gości został szybko rozbity przez defensywę „Nietoperzy”, które wyprowadziły błyskawiczną kontrę. W finalnym momencie akcji Piatti zacentrował idealnie na nogę Soldado, lecz ten z charakterystyczną dla siebie odrobiną nonszalancji zmarnował dogodną okazję. Kilka minut później Atlético po raz pierwszy poważnie zagroziło gospodarzom. Tiago Mendes perfekcyjnie wypieścił podanie do wychodzącego na czystą pozycję Adriána Lópeza, jednak ze swojej świątyni momentalnie wyskoczył Vicente Guaita i znakomitą interwencją zastopował snajpera Rojiblancos!

W 40. minucie piłkarze Emery’ego kolejną błyskotliwą wymianą piłki całkowicie rozmontowali defensywę stołecznych. Mathieu zagrał do Soldado, który natychmiast wystawił piłkę Jonasowi. Strzał Brazylijczyka z wielkim trudem obronił Courtois, piłka trafiła do Pablo, który odegrał ponownie pod nogi Jonasa. Tym razem Gonçalves Oliveira posłał futbolówkę obok bramki. W ostatniej minucie pierwszej połowy Mathieu ostro zacentrował w szesnastkę gości, tam najwyżej wyskoczył Soldado, lecz główkę „Żołnierza” w koszyczek złapał Courtois.

Drugą połowę od mocnego akcentu mogli rozpocząć madrytczycy. Sílvio idealnie zacentrował na dalszy słupek, gdzie akcję strzałem głową sfinalizował Gabi. Uderzenie Hiszpana ofiarną interwencją zatrzymał Adil Rami, futbolówka odbita od nóg Francuza trafiła do Falcao, lecz pod nogi byłego supersnajpera FC Porto natychmiast rzucił się Guaita, zażegnując niebezpieczeństwo.

W 52. minucie gry Los Ches zdobyli w końcu gola, na którego tak intensywnie pracowali w pierwszej połowie. Jonas posłał „łaciatą” na prawe skrzydło do Miguela, Portugalczyk pięknie dośrodkował w pole karne Atlético, a tam Soldado efektowną główką wpakował piłkę pod poprzeczkę!

Kilka minut później Miguel przeprowadził kolejną dynamiczną szarżę prawym skrzydłem, lecz jego centrę ręką zatrzymał Álvaro Domínguez. Całe zdarzenie miało miejsce w polu karnym, ale pan González był niewzruszony… Równie nieczuły był kilkanaście minut później, gdy Brazylijczyk Diego przewrócił się w szesnastce Valencii po starciu z Ramim. Były rozgrywający m. in. Werderu Brema i Juventusu Turyn ze względu na nikłą posturę nie miał szans w bezpośredniej konfrontacji z posiadającym siłę małego słonia Francuzem, lecz ręka Ramiego położona na karku Brazylijczyka mogła być kluczowa w kontekście decyzji sędziego. Na szczęście nie była.

Po utracie bramki szkoleniowiec Atlético natychmiast wzmocnił siłę uderzeniową swojego zespołu, wprowadzając na boisko wspomnianego Diego i niezwykle groźnego Ardę Turana. Zupełnie inaczej zachował się Emery. Wpuszczając Jordiego Albę za Piattiego i Mehmeta Topala za Tino Costę, zmienił profil Valencii na iście defensywny. Od tej pory „Nietoperze” nie przeprowadzili praktycznie żadnego groźnego ataku, skupiając swoją uwagę wyłącznie na ryglowaniu dostępu do własnej bramki. Mając na uwadze podobne zabiegi podczas poprzednich lat pracy Emery’ego, wszyscy Valencianistas mieli solidne podstawy, by zacząć drżeć o końcowy wynik. Okazało się jednak, że wraz z obecnością Ramiego i Ruiza defensywa Valencii nie była ani chaotyczna, ani rozpaczliwa. Nawet gdy skrzydłowi madrytczyków przedzierali się raz lewą, raz prawą stroną, stoperzy Los Ches zawsze stali w odpowiednim miejscu, by zażegnać niebezpieczeństwo. Czyżby było to zwiastunem nowej ery w grze defensywnej Blanquinegros? Do końca spotkania zawodnicy Emery’ego praktycznie tylko raz dopuścili do groźnej sytuacji. Szybki jak wiatr Arda Turan urwał się Ruizowi i sprytnie uderzył w kierunku krótkiego słupka, jednak Guaita skorzystał ze swojego wrodzonego refleksu i fenomenalną interwencją sparował piłkę!

Ostatecznie Valencia zainkasowała trzy punkty, a wiktoria „Nietoperzy” przez większość czasu była niezagrożona. Emery po bramce Soldado znów postawił na minimalizm. To rozwiązanie w poprzednim sezonie zazwyczaj kończyło się klapą, lecz wydaje się, iż teraz baskijski szkoleniowiec w końcu dysponuje odpowiednimi ludźmi, którzy jego taktyczne pomysły wyniosą na wyższy poziom. Po dwóch spotkaniach Valencia wraz z Realem Madryt lideruje stawce. W tej sytuacji jedynym negatywem meczu z Rojiblancos można uznać kontuzję Jonasa, wskutek której Brazylijczyk musiał opuścić boisko na noszach.

Raport pomeczowy:

Valencia CF: Guaita – Miguel, Víctor Ruiz, Rami, Mathieu – Albelda, Tino Costa (67' Topal) – Pablo, Jonas (71' Canales), Piatti (61' Piatti) – Soldado.

Atlético Madryt: Courtois – Silvio, Miranda, Domínguez, Filipe Luis – Tiago (63' Diego), Suarez (77' Juanfran), Gabi – Reyes, Falcao, Adrián (58' Arda Turan).

Gol: 52' Soldado

Wytypuj piłkarza meczu: Forum

Skrót spotkania: VCF VIDEO

Kategoria: Ogólne | Źródło: Własne