Strona główna

Walencja w ogniu.

maciek.vlc | 21.03.2009; 22:38

W noc 19 marca zakończyła się jedno z najbardziej niesamowitych i najhuczniej obchodzonych świąt na świecie. Rozsławiona na całym świecie z miłości do fajerwerków, huku i ognia Walencja, obchodzi w ten sposób dzień Św. Józefa, patrona cieśli i stolarzy.

Historia tego święta wywodzi się ze zwyczaju palenia przez rzemieślników trocin i odpadów drewna ze swych warsztatów, aby pożegnać zimę i przywitać wiosnę. Przez lata tradycja ta ewoluowała, aż do współczesności, gdzie tworzone są bajkowe budowle, przedstawiające postaci jak najbardziej rzeczywiste (polityków, gwiazdy telewizji, włodarzy miasta, a nawet piłkarzy i prezesów klubów piłkarskich z Walencji), jak i te wymyślone. Wiele z tych budowli, nazywanych

Las Fallas, ma na celu przedstawienie krytyki świata rzeczywistego, za pomocą wszelkiego rodzaju metafor i aluzji. Przygotowania do święta trwają już od 21 marca roku poprzedniego - anegdoty mówią, że artyści zajmujący się projektowaniem i wytwarzaniem fallas, odpoczywają tylko jeden dzień w roku, właśnie 20 marca. Artyści ci rok w rok prześcigają się w pomysłach, aby zdobyć tytuł najlepszej falli w mieście.

Dla osoby nieznającej tej specyficznej fiesty, jest to swoisty szok zobaczyć całe miasto przystrojone, rosnące na co drugim skrzyżowaniu baśniowe figury, wszechobecny huk i zapach prochu, ludzi ubranych w tradycyjne lokalne stroje, uczestniczących w różnego rodzaju uroczystościach. Począwszy od tego, że już od 1 marca zaczynają się odbywać jedyna w swoim rodzaju pokazy fajerwerków, które zobaczyć można tylko i wyłącznie w Walencji. Mascleta – każdego dnia aż do 19 marca równo o godzinie 14, na głównym placu miasta zbiera się niesamowity tłum, aby podziwiać około pięciominutowy pokaz, na który składa się przeraźliwy huk, dym, i trzęsienie ziemi. Tak, tak, ziemia drży w centrum miasta codziennie, a ostatniego dnia Fallas, masclety są urządzane w wielu zakątkach miasta, także huk odpalanych petard słychać cały dzień, ze wszystkich stron.

Oprócz czyście świeckiego charakteru, który nadaje temu zjawisku budowanie papierowych arcydzieł, które ostatecznie zostaną spalone, jest też druga strona tych świąt - silnie religijna, przejawiająca się oddawaniem czci Matce Boskiej Osób Opuszczonych. Dwa dni trwa procesja, w której Fallerzy ze wszystkich stron miasta niosą kwiaty Matce Boskiej. Z kwiatów tych tworzona jest kwiecista szata Maryi z Dzieciątkiem. Ofiarowanie kwiatów kończy się w nocy 18 marca, a następnego ranka w całym centrum miasta unosi się zapach róż i goździków w miejscu zapachu prochu.

Ostatnia noc, to noc zwana La nit de crema, czyli noc spalenia. O północy spalone są wszystkie monumenty, ocaleje tylko figura, która głosem publiczności zdobędzie miano najładniejszej i trafi do muzeum poświęconego Las Fallas. Spaleniu towarzyszą łzy mieszkańców, fallerów, turystów. Płomienie obracają w proch wszystkie zdobiące miasto dzieła sztuki, bo tak należy te budowle nazwać. Według legendy, po 19 marca, po dniach pięknej, słonecznej pogody, przychodzi deszcz, bo nawet niebo płacze z powodu zakończonej fiesty. Turyści opuszczają miasto, a jego mieszkańcy wracają do swych codziennych obowiązków.

Kategoria: Ogólne | Źródło: Własne