Strona główna

Pożegnalna rozmowa Parejo

Zdzisław Lewicki | 12.08.2020; 22:12

Mówiłeś że chciałbyś zostać tutaj do końca kariery. Rok temu atmosfera była zupełnie inna…

Moim celem zawsze było przejście na emeryturę, tutaj; Byłem w klubie przez dziewięć lat, chciałem tego i moja kariera jest związana z tym klubem. Tak to już jest w piłce nożnej. Jestem wdzięczny I odchodzę jako valencianista, dałem z siebie wszystko; odchodzę dumny i z uniesioną głową.

Kiedy dowiedziałeś się, że klub przestaje na ciebie liczyć?

Po lockdownie klub zrozumiał, że nie jest w najlepszej sytuacji… Skontaktowano się z moim agentem, w trakcie trwania rozgrywek. Nie chcę użyć tego jako wymówki, ale to nie jest najszczęśliwszy sposób na komunikowanie tego typu wiadomości. Rozumiem że tak może być lepiej dla klubu, ale to nie było ani miejsce, ani czas na to.

Dlaczego więc nie pożegnasz się z kibicami osobiście, na Mestalla?

Moje rozumienie jest takie, że nie jest to możliwe. Nie udzielono mi wyjaśnień.

[Parejo nie tylko nie doczekał się pożegnania na stadionie, co mogloby być zrozumiałe ze względów bezpieczeństwa, ale również i w sali konferencyjnej Mestalla – przy. red.]

Jak odebrały to Twoje dzieci, zżyte przecież z miastem i klubem?

Są małe. Diego jeszcze mało rozumie, a Dani powiedział mi „ale jak mam zmienić drużynę?”. To bardzo smutne [płacze]. Dzieci są dziećmi i kiedyś zrozumieją. Kiedy zobaczą mnie w innej drużynie, Villarrealu, będą mnie wspierać tak jak do tej pory.

Czujesz się zdradzony?

Nie chcę tego oceniać. Moje sumienie jest czyste, dałem z siebie wszystko. Zachowam najlepsze wspomnienia, jestem dumny z mojej kariery.

Valencianismo cierpi. Rok temu świętowaliśmy zdobycie pucharu, a teraz oddaje się kapitana, a przecież i Coquelina. Co się dzieje w Valencii?

Nie wiem, kto odpowiada za te decyzje. Właściwie to nie za bardzo wiemy co się dzieje. Zwolniono Camarasę [wieloletniego obrońcę VCF, który do sierpnia pełnił role delegate – przyp. red.], co mnie bardzo dotknęło, fizjoterapeutę. Chciałem zostać, ale to nie było możliwe. Potem rozglądałem się za za najlepszym rozwiązaniem dla mnie i Villarreal jest nową szansą w stabilnym klubie.

[Parejo jest zżyty z lokalną społecznością i chciał zostać w Walencji na stałe. Dlatego wybór Villarrealu w kontekście wypchania z VCF wydaje się naturalną opcją – przyp. red.]

Wyrazy sympatii ze wszystkich stron i ludzie wokół ciebie z pewnością są pocieszeniem

Zachowam to, co pozytywne. Jestem wdzięczny wszystkim za te wiadomości, wiadomości od przyjaciół i osób ze świata piłki, przejętych moją sytuacją. Dużo ludzi mnie doceniło i myśli o mnie dobrze. Zawsze będę miał Valencię i valencianismo w sercu. Nie doświadczyłem niczego lepszego od gry w tym klubie.

Co myślisz o Anilu Murthym? Jakie są twoje relacje z Peterem Limem? Czy czujesz, że zostałeś ukarany?

Moja relacja z Peterem Limem właściwie nie istnieje. Poleciałem do Singapuru na dobę, zaraz po sprzedaży klubu. Z Anilem żyliśmy na co dzień, podróżował z nami. Kontaktowaliśmy się, nic więcej. Jestem szczery i komentowałem wydarzenia tak, jak je widziałem, rozmawiam twarzą w twarz z kolegami z drużyny czy trenerem. To podejście mogło mnie słono kosztować, ale odchodzę z podniesionym czołem i czystym sumieniem. [Dani odnosi się tutaj do domniemania jakoby jako osoba związana z Marcelino, miał zostać przykładnie ukarany wydaleniem z klubu – przyp. red.]

Wciąż pozostaje nam wrażenie, że zostałeś zmuszony do odejścia

Tak jak mówiłem, chciałem zakończyć swoją karierę tutaj.

Uważasz że miała na to wpływ twoja relacja z Marcelino?

Nic mi o tym nie wiadomo. Mogę mówić jedynie dobre rzeczy o Marcelino, o Unaiu, Nuno czy Valverde. Nie uważam, że ktoś powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności za dobry kontakt z trenerem. To nie jest mój problem.

Odchodzisz z gracją, na i poza boiskiem. Potwierdź, czy o swoim odejściu dowiedziałeś się przed meczem z Leganés [12 lipca]

Klub skontaktował się z moim agentem i przekazano nam, że tak będzie najlepiej. Nie chcę się usprawiedliwiać, że to wpłynęło na mnie w trakcie meczów, ale nie jest to odpowiednia forma i nie jest to właściwy czas na takie wieści – mieliśmy ponad tydzień do zakończenia ligi. Jestem profesjonalistą, starałem się jak mogłem pomóc kolegom. Niemniej to wpływa na ciebie.

Spodziewałeś się takiego pożegnania?

Odchodzę w bólu, wolałbym powiedzieć do widzenia w moim drugim domu, Mestalla. Nie udało się.

[Jak wspomniano wyżej, klub nie umożliwił Daniemu zorganizowania pożegnalnej konferencji ani tym bardziej spotkania z kibicami, stąd dzisiejsza rozmowa miała miejsce z jego domu – przyp. red.]

Jak myślisz, że będziesz zapamiętany? Będziesz miał swoje miejsce na zewnątrz Mestalla, tak jak inni ważni dla klubu piłkarze?

Będę dobrze zapamiętany, tak to odbieram z otrzymywanych wiadomości, od wszystkich fanów. Nie wiem, czy zostanę tak wyróżniony, dla mnie Valencia była najlepsza i nie byłem w takim klubie. Jestem dumny.

Jak wyglądały ostatnie dwa dni [w poniedziałek klub rozpoczął przygotowania do nowego sezonu, wczoraj piłkarze zjechali się na badania – przyp. red.]? Co mówili koledzy i czy jesteś zaskoczony sprzedażą Coquelina?

To były trudne, ale i emocjonujące dni. Jestem dumny z moim towarzyszy z zespołu i muszę się z nimi pożegnać, bo wciąż tego nie zrobiłem, podobnie jak z kucharzami, utilleros i wszystkimi z ośrodka szkoleniowego. Co do Coquelina, spodziewałem się tego; Nie wiem, to jego decyzja. Dla mnie jest świetnym piłkarzem i będę miał to szczęście, że będziemy wspólnie dzielić szatnię.

Odchodzisz ze względów finansowych, z chęci klubu do obniżenia wynagrodzeń, ale mówisz że szukałeś wspólnego rozwiązania

Kiedy nie awansujesz do europejskich pucharów, z COVID-em w tle, jeśli chcesz być silnym klubem i walczyć o najwyższe cele, takie jak Liga Mistrzów, w Hiszpanii potrzebujesz do tego dobrych piłkarzy. Nie wiem, co było motywem [tej decyzji]. Nie powiedziano mi, czy to ze względu na pensję czy zachowanie czy mówienie głośno tego, co myślę. Poinstruowałem agenta, że moim zamiarem jest zostanie w Valencii do końca kariery, moje życie toczy się tutaj – rozmawiali i nie osiągnęli porozumienia.

Kiedy doszło do zwolnienia Marcelino i wypchania z klubu Alemanego, czy to prawda że kapitanowie zażądali lotu do Singapuru?

Tak, to prawda, prosiliśmy o to. Ale nie byli to jedynie kapitanowie, a cała drużyna, chcieliśmy powiedzieć że mamy swój styl i wierzymy w trenera.

Jeśli jesteś krytyczny [wobec właściela] i kończysz tak, jak kończysz, to jest wiadomość dla przyszłego kapitana…

Nie, nie, nie… Nie uważam tak. Każdy jest jaki jest i wiemy, co się dzieje i co mamy mówić. Być może ja zostałem za to ukarany, ale dlatego odchodzę z głową w górze i z dumą, czego tutaj dokonałem.

Jak poszło przekazanie wiadomości rodzinie?

To był trudny moment, moje dzieci są stąd i ja jestem tu od 9 lat, jestem kapitanem. Przez dwa, może trzy dni chodziłem wkurwiony; odchodzę z klubu mojego życia, ale czeka mnie nowy projekt, ze świetnym trenerem.

Kibice są wściekli, jak widzisz przyszłość klubu?

Oczywiście że z tą samą niepewnością, co wy. Mogę tylko życzyć jak najlepiej, dzięki wam dobrze się tutaj bawiłem, jestem wdzięczny Valencii i kibicom.

Kategoria: Wywiady | Źródło: