Strona główna

Chelsea vs. Valencia — zapowiedź

Michał Kosim | Krystian Porębski | 17.09.2019; 18:47

Partidazo na inaugurację tegorocznej edycji LM

Już dziś wraca Champions League, najbardziej elitarne rozgrywki klubowe. W kompletnie różnych nastrojach do swojego dzisiejszego starcia przystąpią Chelsea i Valencia. Chelsea – uskrzydlona dobrym początkiem sezonu pod wodzą swojej legendy, Franka Lamparda, i ciągnięta w górę przez wychowanków. Valencia – zrezygnowana po zwolnieniu Marcelino, z przygnębionymi piłkarzami odcinającymi się od mediów i młodzieżą, której niewystawianie miało być jedną z przyczyn zwolnienia trenera. Teoretycznie wiadomo czego się spodziewać... co czyni ten mecz tym ciekawszym: to idealny grunt pod niespodziankę.

Jest jak jest.

Te słowa, wygłoszone w oficjalnym komunikacie Valencii trzy dni po pozbyciu się trenera i tuż po wyjazdowej porażce z FC Barceloną aż 5:2, jeszcze długo będą rozbrzmiewać w środowisku Valencianismo. To pierwszy raz od 3 lutego 2016 roku, kiedy Los Ches stracili więcej niż cztery gole. I choć do tamtego wyczynu Gary’ego Neville’a – 7:0, również na Camp Nou – zabrakło sporo, to kibice są w pełni usprawiedliwieni, jeśli obawiają się powrotu do ery sprzed przybycia do klubu Marcelino i Mateu Alemany’ego. Tym bardziej, że ten drugi negocjuje już warunki podążenia śladami Garcíi Torala i uniknięcia zapłacenia klubowi kilkumilionowego odszkodowania w przypadku zerwania umowy, łączącej go z klubem do czerwca. „O tym później” – odparł dziś dyrektor generalny klubu z Mestalla na pytanie o swoją przyszłość w klubie, wchodząc właśnie do hotelu, w którym od poniedziałku przebywa Valencia CF. Dobrze było usłyszeć choćby krótką wypowiedź kogokolwiek innego niż Albert Celades, który skazany jest na samotne wystąpienia w mediach zarówno przed, jak i po spotkaniach. Nie inaczej było przed meczem z Chelsea.

Taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność, a klubowi za niestawianie się piłkarzy na konferencjach prasowych w ramach rozgrywek Ligi Mistrzów grozi 5 tys. € kary. Właśnie w londyńskim hotelu, na dzień przed rozpoczęciem walki w ramach Ligi Mistrzów, rozmowę z zespołem odbył więc Anil Murthy. Gracze są daleko od skupienia się na samej piłce: wczoraj miało miejsce kilka spotkań pomiędzy zespołem a jego kapitanami, a później między prezydentem klubu i składem Los Ches. Klubowy kapitan Dani Parejo oraz inny zawodnik składu (nie podano jego nazwiska), postanowili zrobić krok do przodu i wyjść przed szereg. Poinstruowali oni prezydenta klubu, że ten musi wziąć na siebie odpowiedzialność, jeśli nie jest w stanie zrobić tego sam Peter Lim i podać mediom oraz im samym powody zwolnienia Marcelino.

Anil Murthy powiedział z kolei graczom, że trzeba patrzeć w przyszłość i nie zostawiać nowego trenera samego w skomplikowanej dla niego sytuacji, rzucając go na pożarcie mediom. Poprosił więc cały skład o wsparcie dla Alberta Celadesa. Warto tu zaznaczyć: to nie nowy szkoleniowiec jest powodem protestu, nie jest on w żadnym wypadku skierowany przeciwko niemu. Piłkarze, którzy wciąż nie znają powodów pozbycia się Marcelino pozostają nieugięci, stwierdzając, że dopóki to się nie zmieni można zapomnieć o ich wystąpieniach w mediach. Część z nich lojalnie uprzedziła też klub, że jeśli przyjdzie im stawić się teraz na konferencji prasowej to nie będą kłamać i owijać w bawełnę, najzwyczajniej w świecie mówiąc, co o tym wszystkim sądzą. Doprowadziło to do konsensusu (lub przynajmniej jego zalążku): prezydent klubu ma jeszcze przed spotkaniem podać powody zwolnienia Marcelino w telewizji Movistar+, która posiada prawa do transmisji Ligi Mistrzów.

Sytuacja wydaje się jednak beznadziejna. W sierpniu powiedziano piłkarzom, że projekt nie zostanie rozmontowany, dlatego wielu z nich ma już w styczniu poprosić o możliwość opuszczenia Estadio Mestalla. Jeśli tak się stanie, dojdzie do niemal kompletnej rozbiórki budowanego przez nieco ponad dwa lata projektu. Wiele na to wskazuje, bo wszyscy zawodnicy czują się oszukani, jako że kontakty z Celadesem zostały nawiązane przez Singapurczyka jeszcze w letnim okienku transferowym. Wszystko działo się jednak w wielkiej konspiracji, a decyzja ogłoszona dopiero we wrześniu, by nie nastąpił masowy exodus z Estadio Mestalla.

Od Centenario – stulecia klubu zwieńczonego pierwszym pucharem od 11 lat – do cementerio – czyli cmentarza, jak określono to w Superdeporte. W zespole ma bowiem panować iście grobowa atmosfera. Kolejne dni tego czeskiego filmu są jak garstki piasku, żywcem zakopujące nadzieje i oczekiwania fanów, piłkarzy, a zapewne też samego właściciela, który w tym wszystkim wydaje się być kompletnie zagubiony... choć ciężko to ocenić, bo walenckie środowisko nie ma nawet szansy usłyszeć wersji zdarzeń bezpośrednio od niego. Szkoda, bo Singapurczyk działa wyłącznie na swoją niekorzyść. Pozostaje mieć nadzieję, że dzisiejsza wypowiedź prezydenta klubu sprawi, że łatwiej będzie objąć rozumem to wszystko, co obecnie się dzieje.

Super Frank i jego dzieciaki

Sprawy mają się zgoła odmiennie w Chelsea. Frank Lampard co prawda rozpoczął swoją przygodę z klubem od porażki z Manchesterem United aż 4:0, po czym dość nieszczęśliwie przegrał Superpuchar Europy w meczu z Liverpoolem (1:1 w podstawowym czasie gry, 2:2 po dogrywce i wreszcie 7:6 w rzutach karnych), jednak później było już tylko lepiej, a ciężar gry w bardzo dużej mierze wzięła na siebie młodzież. Która, swoją drogą, skorzystała na banie transferowym The Blues, grożącym w tym samym czasie także Valencii, ostatecznie – jeśli nie nie zaliczamy tutaj blokowanych latem przez Petera Lima transferów i swego rodzaju wewnętrznego bana – wychodzącej obronną ręką z problemu i widma zakazu ściągania nowych graczy.

W lidze zespół prowadzony przez byłego pomocnika reprezentacji Anglii zdobył 11 goli. Wszystkie z nich padły łupem graczy szkółki Chelsea: Tammy’ego Abrahama (7), Masona Mounta (3) oraz Fikayo Tomoriego (1). Słaby punkt Chelsea? Aż 13 goli straconych w sześciu meczach pod wodzą Lamparda i ani jednego czystego konta. To coś, co musi martwić sympatyków The Blues – tym bardziej, że w bloku defensywnym Chelsea zabraknie dziś Antonio Rüdigera, postaci kluczowej. Zespoły Celadesa są natomiast przeciwieństwem tych dowodzonych przez Marcelino: momentami bardzo dobrze ogląda się ich ofensywne poczynania, ale bywają niezorganizowane w obronie. Wynik 0:0 na Stamford Bridge byłby dziś więc naprawdę zaskakujący i kto wie, czy to nie jest jedno z tych spotkań, które zaskoczy dziś fanów swoją otwartością, a może nawet wymianą ciosów.

Wiele zależy od tego, czy Valencia w ogóle stanie o 21:00 do walki.

Z lotu Nietoperza

Na pytania odpowiedział Krystian Porębski.

Debiut Celadesa przeciwko Barcelonie (5:2), delikatnie mówiąc, nie wypadł najlepiej. Zespół był rozbity, ciężko też oceniać pracę trenera po tak krótkim czasie, ale co zapamiętasz po tym meczu? Widziałeś jakieś różnice w samych boiskowych założeniach?

W założeniach absolutnie nie, ale na pewno w ich wykonaniu. Celades nie wprowadził raczej żadnych konkretnych zmian. Zawodnicy jednak zachowywali się, jakby zapomnieli o wszystkim, co wbijał im do głów Marcelino. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe. Celades wie już na co się pisał i teraz albo weźmie się do roboty i faktycznie „kupi” szatnie, albo wyleci jeszcze przed nowym rokiem. Wymowna była mimika trenera, którego ochoczo pokazywał realizator transmisji. Rozpacz to mało powiedziane i to już po 5-10 minutach gry... Brutalne zderzenie z rzeczywistością.

Zawodnicy Valencii ponownie odmówili wypowiedzi podczas konferencji prasowej, tym razem poprzedzającej mecz z Chelsea. Dani Parejo miał postawić Anilowi Murthy’emu ultimatum: albo ten przedstawi powody zwolnienia Marcelino i wersję zdarzeń Meritonu, albo piłkarze nadal nie będą rozmawiać z żadnymi mediami. Jak ocenisz taką postawę składu?

Uważam, że mają do tego prawo. Piłkarze sporo zrobili dla klubu, między innymi dzięki nim osiągnęliśmy to co osiągnęliśmy w poprzednim sezonie. I to nie tylko boiskowo, ale właśnie przez ich postawę poza boiskiem. Pełne wsparcie dla Marcelino i chęć zdobycia Pucharu Króla. Dla mnie kapitanowie są nietykalni - oczywiście, rozumiem jeżeli Rodrigo będzie chciał odejść, ale mam nadzieję, że nie będzie to miało wpływu na ewentualne odejścia pozostałych zawodników. To piłkarze robią wyniki, nie Lim, nie Murthy, więc jeżeli zostały podjęte tak dziwne działania, to piłkarzom należy się chociaż słowo wyjaśnienia, nawet jeżeli jest ono mocno niewygodne.

Spodziewasz się usłyszeć z Singapuru szczerą argumentację zwolnienia Garcíi Torala za pośrednictwem Murthy’ego, który dziś ma nam wszystko wytłumaczyć?

Nie spodziewam się. Uważam, że dalej będą ćwiczyć nowomowę i twierdzić, że właściciel ma prawo podejmować dyspozycję. Lim już nawet nie udaje, że Valencia nie jest jego zabawką i chce robić co mu się żywnie podoba.

Klub już wkrótce może opuścić także Mateu Alemany i chyba wszyscy mamy wrażenie, że Valencia nam się zaczyna rozsypywać. Widzisz jakieś wyjście z obecnych problemów, które pozwoli może nie tyle uratować sezon, bo ten dopiero się zaczyna, ale osiągnąć założone na ten sezon cele i przywrócić na Mestalla porządek?

Trzeba ten temat uciąć jak najszybciej się da. Jeżeli Lim ma zamiar podejmować jakieś decyzje, powinien zrobić to jak najszybciej się da. Zawodnicy powinni móc grać i trenować w spokoju i nie powinno ich nic rozpraszać. Nie ma żadnych powodów dla takiej sytuacji, więc jeżeli w ogóle musiało do tego dojść, rozwiązanie powinno być błyskawiczne, jasne i klarowne. Nie mówię, że wszystko powinni wiedzieć kibice, ale zawodnicy zasługują na szczerość. Takie zachowanie mogłoby spowodować, że ekipa szybko by się otrząsnęła, a Celades mógłby pracować w spokoju. Ale średnio wierzę, że tak się właśnie stanie. Lim momentami zachowuje się jak Janusz Biznesu, a ma przecież miliardy...

Myślisz, że hymn Ligi Mistrzów pozwoli zawodnikom skupić się wyłącznie na swoim zawodzie i na 90 minut zapomnieć o całym tym zamieszaniu, którego są chyba największą ofiarą? Spodziewasz się, że część może myśleć o LM jak o trampolinie do innego klubu?

Liga Mistrzów zawsze budzi trochę inne emocje niż rozgrywki ligowe. Ja zdecydowanie bardziej wolę LaLiga, bardziej „jaram” się tymi zmaganiami co weekend, niż odświętnymi europejskimi rozgrywkami. Ale nie wątpię, że dla piłkarzy to duży czynnik motywujący. Czy wielu z naszych piłkarzy myśli już teraz o transferze? Myślę, że mimo wszystko nie. Warto sobie jednak przypomnieć, że dla Carlosa Solera poprzednie rozgrywki LM były niezwykle udane, a w lidze już tak nie błyszczał. Myśle, że w tym sezonie może być podobnie i ponownie możemy mieć kogoś, kto będzie wybijał się ponad resztę.

Jakiej gry można się spodziewać po londyńskiej Chelsea dzisiejszego wieczoru?

Ofensywnej, bezpośredniej i kierowanej na młodego Abrahama. Na pewno jak poczują krew, to możemy skończyć marnie. Po losowaniu nie obawiałem się aż tak naszych rywali, ale obecnie sytuacja jest taka, że The Blues mogą wykorzystać naszą niedyspozycję.

Przewidywane składy

Frank Lampard nie może liczyć na kontuzjowanych lub nie w pełni gotowych do gry zawodników: Rüdigera, Kanté, Loftusa-Cheeka, Emersona, Reece’a Jamesa oraz Hudsona-Odoi. Szczególnie brak dwóch pierwszych może okazać się sporym problemem dla trenera Chelsea, który powinien zdecydować się na ustawienie 3-4-2-1, w jakim Londyńczycy pokonali w sobotę Wolves Nuno Espírito Santo aż 5:2.

Mniejsze problemy kadrowe ma z kolei Albert Celades. W ostatnich treningach udziału nie brali jedynie Piccini i Soler, którzy leczą długotrwałe kontuzje. Zastąpić w pierwszym składzie powinni ich kolejno Wass oraz Coquelin. Francuz, który z przerwami na wypożyczenia spędził w Londynie dziewięć i pół roku, reprezentując barwy Arsenalu, będzie największą niespodzianką w składzie Valencii jeśli wystąpi on na prawej pomocy, czego spodziewa się Superdeporte. Wcześniej taki zabieg kilkukrotnie stosował co prawda Marcelino, jednak część kibiców na pewno nie spodziewała się powrotu do tego zamysłu pod wodzą nowego szkoleniowca.

Poza dwoma kontuzjowanymi graczami, w szeregach Valencii decyzją trenera nie zobaczymy również Mangali, Manu Vallejo i Sobrino.

Ostatni mecz z Chelsea:
Zawiedzione nadzieje...

Przypominamy o tegorocznej edycji naszego Forumowego Typera, którego nagrody w bieżącym sezonie ufunduje użytkownik naszej strony, Maciek_1985.

Kategoria: Składy | Źródło: własne